M. Ostaszewski: „Cieszę się, że pokazałem swoją wartość”
30 sierpnia 2017, 08:15 | Autor: RyanPóki co Mateusz Ostaszewski musi zadowolić się rolą rezerwowego. Pomocnik walczy jednak o swoją pozycję w zespole, wykorzystując nawet najmniejszą szansę. Daje wartościowe zmiany, a w sobotę strzelił nawet swojego premierowego gola.
– Znów dostałeś szansę wejścia na boisko i ją wykorzystałeś. Cieszy debiutancki gol?
– Jestem bardzo szczęśliwy. Zrobiłem to, co do mnie należało. Udało mi się pomóc zespołowi w wywalczeniu jeszcze wyższego zwycięstwa, a jednocześnie potwierdziłem swoją indywidualną wartość.
– O miejsce w składzie walczysz z Adamem Radwańskim i Kacprem Falonem. Ta bramka przybliży cię do jedenastki?
– Zobaczymy. Adaś ostatnio wygląda bardzo dobrze, ale wszyscy się z tego cieszymy. Ta duża rywalizacja sprawia, że wszyscy jeszcze mocniej staramy się na każdym treningu. Chcemy wyglądać jak najlepiej. Wiadomo, że liczy się przede wszystkim dobro drużyny, jednak jesteśmy młodzi i każdy walczy o swoją przyszłość.
– W pierwszej połowie meczu z MKS Ełk nie udało wam się zdobyć gola. Spokój przyszedł dopiero po przerwie.
– Myślę, że te pierwsze połowy często będą tak wyglądały. Rywal ma wtedy jeszcze dużo sił i stara się zaangażować w grę defensywną. Ma energię, by łatać te dziury w obronie. My staramy się grać konsekwentnie, według określonych założeń. Szukamy sytuacji do strzelenia bramek. W pierwszej połowie też kilka było, ale udało się otworzyć wynik dopiero po zmianie stron, gdy Ełk opadł już trochę z sił. Dzięki konsekwencji potrafiliśmy zdominować rywala i strzelić kolejne gole.
– Na tym polega wasza strategia? Trener Smuda uczy was takiego grania piłką po ziemi? Czasami ta wymiana podań jest wręcz nudna i usypiająca, ale jak widać przynosi efekty.
– Dokładnie tak. Staramy się przede wszystkim wymieniać piłkę po ziemi, bo górą to potrafi grać każdy. W ten sposób gra zresztą większość drużyn w tej lidze. My staramy się zdominować przeciwnika i poprzez grę ziemią zdobywać przewagę. Rywal też się przez to męczy, a my przeciwnie.
– Krzyknąłeś Dawidowi Kamińskiemu: „Jestem”, gdy piłka spadała na jego głowę przy bramce na 4:0? (śmiech)
– Szczerze mówiąc, nie pamiętam (śmiech). Możliwe, że intuicyjnie coś do niego krzyknąłem. Cieszę się, że mnie dostrzegł i zagrał. Nie pozostało nic innego, jak umieścić piłkę w siatce. Bardzo się z tego cieszę.
– Myślicie na razie tylko o meczu w Pucharze Polski czy już z tyłu głowy pojawia się temat Legii II?
– Wiadomo, że na razie myślami jesteśmy przy pucharze. Pewnie będzie rotacja w składzie, trener już nam coś takiego zapowiadał. Ale spotkanie z Legią też jest już w naszych głowach. Przygotowujemy się do niego cały tydzień, bo tak, jak powiedział trener: środowy pucharowy mecz traktujemy jak mocniejszy trening.
– Z Mateuszem Ostaszewskim w składzie? W Konstantynowie powinieneś dostać więcej czasu.
– Jeszcze się okaże. Trener na razie powiedział nam tylko, że skład będzie zrotowany. Natomiast, kto konkretnie zagra, dopiero się dowiemy.
Rozmawiał Ryan