M. Opiłka: „Za kilka lat powinniśmy być samowystarczalni”

Od listopada poprzedniego roku w klubie pracuje Michał Opiłka. Jest on nie tylko koordynatorem skautingu w Akademii Widzewa, ale też pomaga w sprowadzaniu młodych zawodników do pierwszej drużyny. Wczoraj mogliśmy go usłyszeć w audycji „Młodzieżówka” na antenie Widzew.FM. O czym mówił?

Opiłka podsumował swój okres pracy przy al. Piłsudskiego, a także rozwój siatki skautingowej. „Jestem w klubie od listopada, ale okienko zimowe w piłce młodzieżowej jest ciche, bo dużo chłopców ma szkołę i związane z nią zobowiązania, więc nie mogliśmy w tym czasie robić żadnych gwałtownych ruchów. Jeżeli chodzi o działanie siatki skautingowej, to ona cały czas się rozwija. Zaczynaliśmy z pułapu pięciu osób, obecnie mamy ich dwadzieścia pięć, a łącznie było około trzydziestu pięciu, jednak część z różnych powodów odeszła. Myślę, że za miesiąc, może półtora przyjdzie czas na rozliczenia z ludźmi działającymi w Akademii Widzewa. Będziemy mówić o przyszłości zarówno mojej, jak i pozostałych skautów. Ogólnie ten okres oceniam na plus, chociaż mieliśmy spore ograniczenia, które związane były głównie z lockdownem i utrudnieniami w oglądaniu spotkań na żywo. Często musieliśmy to robić przez płot, co nigdy nie jest łatwe, jakoś sobie jednak radziliśmy” – stwierdził w trakcie rozmowy.

Koordynator skautingu zdradził, że już od początku roku prowadzi rozmowy z rodzicami kandydatów do gry w Akademii Widzewa. „Już od stycznia jeżdżę po całej Polsce, prowadzę rozmowy z rodzicami, przedstawiam wizję klubu i namawiam na Widzew. Część z nich się zdecydowała, część nadal się waha. Sporo tematów jest rozgrzebanych, ale to normalne, bo wciąż nie jesteśmy pierwszym wyborem dla wielu zawodników, którzy czekają na oferty z Centralnej Ligi Juniorów. Ustaliliśmy z dyrektorem Szymańskim, że im lepszy piłkarz, tym dłużej będziemy czekać na odpowiedź. W pełni to akceptujemy, lecz równocześnie staramy się szukać innych wariantów. Na każdą pozycję mamy po kilka opcji” – usłyszeliśmy na antenie.

Gość Arkadiusza Stolarka liczy na to, że w ciągu kilku lat przejście z drużyn młodzieżowych do pierwszego zespołu będzie odbywało się w płynny sposób. Na razie jednak młodzi zawodnicy będą sprowadzani do „jedynki” również z innych klubów. „W Akademii są zdolni chłopcy, ale nie wiem, czy już gotowi na szczebel centralny. Rozmawiając z dyrektorem Szymańskim uważam, że ta przyszłość powoli się klaruje. Wydaje mi się, że za kilka lat powinniśmy być samowystarczalni, zaś zawodnicy powinni przechodzić stricte z Akademii do rezerw, a następnie do pierwszej drużyny. (…) To nie jest oczywiście takie proste. Dobrze pokazuje to przykład Lecha Poznań, który trochę przesadził z liczbą młodzieży i teraz będzie miał problemy z utrzymaniem w II lidze. Samą młodzieżą trudno jest coś zwojować, wszystko musi być rozsądnie dozowane. Chcielibyśmy mieć jej jak najwięcej, lecz na razie musimy podpierać się piłkarzami z II czy III ligi. Mamy typy na lato, za nami pierwsze rozmowy, chociaż selekcja nadal trwa. Od dwóch miesięcy działamy w tym temacie” – zdradził Opiłka.

Zimą na testach w Widzewie pojawiło się wielu młodych piłkarzy. Teraz najprawdopodobniej będzie ich dużo mniej, a sprawdziany odbywać się będą w rezerwach. „Jeszcze tego nie ustalaliśmy, ale uważam, że takich ruchów będzie zdecydowanie mniej. Testy były spowodowane głównie tym, że Tomek Wichniarek trafił do klubu bardzo późno, zostało mu niewiele czasu, żeby solidnie przygotować się do zimowego okienka i po prostu nie było innego wyjścia. Myślę, że teraz więcej sprawdzianów będzie miało miejsce w rezerwach. Tam będziemy się zastanawiali, czy brać zawodników, którzy będą mogli balansować pomiędzy IV ligą, gdzie miejmy nadzieję znajdzie się druga drużyna, a pierwszym zespołem. Tak mi się to marzy, ale jak się skończy, to zobaczymy dopiero latem” – dowiedzieliśmy się podczas audycji.

Opiłka wyjawił też, że dla wielu rodziców magnesem do przyjścia do klubu jest… atmosfera panująca na jego meczach! Już na spotkaniu z Termalicą Nieciecza pojawi się spore grono przyszłych widzewiaków. „Często działam w taki sposób, że pokazuję doping z meczu Widzewa i życzę piłkarzowi, żeby mógł kiedyś zagrać w takich warunkach. Wydaje mi się, że magia historii już nie działa tak bardzo na wyobraźnię, bardziej to, co możemy zapewnić w przyszłości, jaka jest wizja albo pomysł, a także jaka to marka. Nie ma co ukrywać: Widzew to wielka marka, ale nie mówię tego dlatego, że w nim pracuję, tylko dlatego, że rozmawiam z wieloma skautami i oni stale to podkreślają. (…) W niedzielę na stadion przyjadą pierwsi rodzice wraz z zawodnikami, część z nich się już zdecydowała, część nadal się waha. Mam nadzieję, że gdy zobaczą, jak to wygląda z trybun, to się przekonają” – dodał na zakończenie.