M. Możdżeń: „Nie powinien obchodzić nas wynik, tylko to, czy zdobyliśmy trzy punkty”
8 września 2019, 19:56 | Autor: KamilKolejny występ w podstawowym składzie Widzewa zanotował wczoraj Mateusz Możdżeń. Podobnie jak cała drużyna, w Legionowie zagrał słabiej niż przeciwko Stali Rzeszów. Po końcowym gwizdku miał jednak dużo ciekawego do powiedzenia.
W pierwszych słowach pomocnik zdradził, że takie spotkania jak wczoraj będą się powtarzać. „Spodziewam się, że każdy mecz na wyjeździe, aż do końca sezonu, będzie wyglądał tak samo. Nie widziałem u przeciwników większej chęci do gry i pewnie w zdecydowanej większości kolejnych spotkań będzie podobnie” – powiedział w rozmowie z WTM.
Co źle funkcjonowało w grze Widzewa? „Na siłę szukaliśmy miejsca między liniami, ale rywal się cofnął i nie było tej przestrzeni. Z tego powodu ich napędzaliśmy, bo podawaliśmy niedokładnie, a jako że byliśmy nastawieni ofensywnie, to nasi stoperzy stali osamotnieni. Nadziewaliśmy się na kontry, ta akcja, w której piłka trafiła w poprzeczkę, była najlepszym tego przykładem” – stwierdził piłkarz.
Możdżeń porównał grę w II lidze do meczów pierwszych rund Pucharu Polski. „Gdy przez kilka lat grałem w Ekstraklasie, to każdy mecz w pierwszej rundzie Pucharu Polski wyglądał tak samo. Jechaliśmy na podobne stadiony, widzieliśmy pianę w zębach przeciwnika. Dopóki go nie trafiliśmy, to mieliśmy problemy. W tym spotkaniu też tak było. Po naszym golu na boisku się rozluźniło, zaczęliśmy mieć więcej miejsca, a Legionovia się zniechęciła. Wstrzymaliśmy ich napór, wyklarowały się kolejne sytuacje i skończyło się wygraną” – podsumował 28-latek.
Według pomocnika to nic dziwnego, że w pojedynczym spotkaniu ciężko dostrzec różnicę między Widzewem a zespołami z dołu tabeli. „W tych pierwszych meczach Pucharu Polski wyniki też są zazwyczaj niskie, a drużyny z Ekstraklasy wygrywają po walce. W jednym meczu nie będzie widać różnicy klas. Jeżeli ktoś wyjdzie dobrze nastawiony, to ambicją i zaangażowaniem nadrobi te braki. Te siły w końcu muszą jednak opaść i jeżeli jesteś piłkarsko lepszy, to stworzysz więcej sytuacji, a którąś z nich wykorzystasz” – wyjawił w wywiadzie.
Jaka jest recepta Możdżenia na kolejne zwycięstwa i awans do I ligi? „Przede wszystkim trzeba zapomnieć o tym meczu, tak samo jak o tym ze Stalą. Wtedy nie było to łatwe, bo jeżeli grasz fajne zawody, przy dużej publiczności i zwyciężasz, to ciężko to wymazać z pamięci. Tak musimy jednak robić. Ja traktuję to jako obowiązek odhaczania kolejnych przeciwników i gromadzenia trzech punktów, nieważne w jaki sposób. Nie powinien obchodzić nas wynik, tylko to, czy zdobyliśmy trzy punkty. Jeżeli będziemy to robić tydzień w tydzień, to zrealizujemy nasz cel” – stwierdził pomocnik.
Po fatalnej pierwszej połowie, w drugiej było dużo lepiej. Co działo się w przerwie w szatni? „Widziałem spuszczone głowy, ale to jest normalne, bo nawet jak jesteś pozytywnie nastawiony, to czujesz, gdy ci nie idzie. Chłopakom siedzi w głowach to, że na wyjazdach było ciężko i wyniki były podobne. Trzeba sobie uzmysłowić, że jeżeli przeciwnik stworzy sytuację, a stworzy ją zawsze, i jej nie wykorzysta, to ty też ją stworzysz. Jeżeli masz zawodników choć trochę lepszych, to wiesz, że przy tych dwóch-trzech okazjach co najmniej jedną wykorzystasz i wygrasz. Tak było dzisiaj” – zakończył Mateusz Możdżeń.
Nie byłem entuzjastom transferu Mateusza, ale coraz bardziej zaczyna mi się podobać. W głowie ma poukładane…
To jednak liga a nie puchar Panie Mateuszu.
W swoich ligach Bayern, Juventus,PSG też spotykają się z klubami z mniejszych miast, beniaminkami itd. Jednak przewaga umiejętności powoduje że mniejsze kluby jakoby wpisują porażkę jako nieuniknioną i ZAZWYCZAJ nie kopią się z koniem, zostawiając siły na równorzędnego przeciwnika.
Więc może wynik jest jednak WAŻNY może wygrać kilka razy przekonująco i sprowadzić ich myślenie do tego co napisałem.
Tak puchar to co innego, pozdrawiam i życzę dalszych równie i bardziej udanych występów.
Kurcze, miło jest pomyśleć o Widzewie w formacie Juve, PSG, czy Bayernu. Jednak trzeba chyba zachować umiar…..My odradzamy się z popiołów i dopiero kształtujemy rusztowania pod fundamenty…..
No to masz kiepskie pojęcie bo ci potentaci też tracą punkty ze słabszymi przeciwnikami.
Nie wiem co dzieje się z Zielenieckim. Facet sprawia wrażenie nonszalanckiego, jakby miał w wszystko w dupie. Nie przykłada się, nie stara, nie widać po nim zdenerwowania po nieudanym zagraniu. Kompletny brak emocji. Może jest na jakimś haju. Nie mogę go rozgryźć. Jeszcze rok temu był pewny i zastanawialiśmy się czy partnerem Ziela ma być Kostkowski czy Sylwestrzak. A może jego psychika i umiejętności wystarczają tylko na 3 ligę? Sam nie wiem. Nastąpił u niego niesamowity regres. Jestem rozczarowany jego postawą.
Dziecko mu sie podobno urodzilo. Moze daje mu popalic.
Dziecko ma teraz a wczesniej tez gral jakby mu wisialo
Ale takie samo odczucie też mam do gry Tanżyny
ja tam uważam, że właśnie przed drużyną powinien być postawiony dodatkowy cel (rekord bramek, czy zwycięstw) sam awans w naszym przypadku to mało. oczywiście premie bym wypłacił tylko i wyłącznie za awans z pierwszego miejsca
Tak, może jeszcze jakieś życzenia? Niech po prostu będzie awans, a jak coś się przy okazji trafi to będzie mieć to dodatkowy smak. A co do premii, klub sobie pewnie w strategii ustalił ich wysokość zależnie od osiągnięć, więc nie musisz się o to martwić ile będzie wypłacone.
Brawo. Myśle ze jeszcze powinnismy żeby w każdym meczu przed wybiciem piłki w defensywie Zieleniecki wykonywał potrójnego Tulupa a chłopaki w pomocy niech wykonują fikołki. Natomiast atak powinien w trakcie meczu odtańczyli partię męską jeziora łabędzie. Wtedy być może pani prezes zadzwoni do Siary Siarzewskiego memory 5 i on uzna lub nie czy można chłopakom dać premie. Po co się mamy przyjmować pierdołami typu awans.
Pozdrowienia dla ciebie Skony. Podaj numer sali w szpitalu w Aleksandrowie Łódzkim to ci paczkę z czekoladkami podeślę. Może ci się nie poprawi w głowie, ale może humor będziesz miał lepszy
Karamboll w Alexie nie ma takiej placówki jak szpital.
Chodziło mi o szpital psychiatryczny w Kochanowce, potocznie mówi się w Aleksandrowie, przynajmniej za moich czasów się tak mawiało…chyba ze go przenieśli….
za Twoich czasów powiadasz ;). chodzi mi o to, że takie texty o trzech tylko punktach pachną mi malizną i przypominają to paszulewiczowe „jakoś się dotoczymy”
Imponuje mi inteligencja tego chlopaka i tez nie spodziewalem sie szalu a jestem milo rozczarowany tym jak ten czlowiek widzi pilke nozna. Brawo Mateusz
Faktycznie. Ciekawe spostrzeżenia pana Mateusza. I święta prawda. Niestety my musimy się przebijać do ekstraklasy co tydzień praktycznie w takich realiach. Jeszcze dodałbym ze praca sędziów jest wyjątkowa. W każdym meczu przeciwko nam jest conajmniej 15 fauli i karteczki się nie sypią niestety…
Koncentracja musi być. Z tym składem jeśli odniesiemy z rzędu jeszcze dwa trzy zwycięstwa, nawet okraszone bólem oglądania twardych spotkań, to potem myśle ze łatwiej wam będzie złapać luz i spokojnie odjechać ze stacji II liga do I
mądrego to i miło posłuchać! przekazuj swoje doświadczenia młodszym kolegom z drużyny! tylko Widzew RTS!
Dobrze mówi chłopak, polać mu! !!!
A kiedy zobaczymy pianę w zębach u naszych piłkarzy? Większość z naszych jeszcze nic nie osiągnęła w piłce, więc zalecałbym raczej postawę, w której to my zagryzamy przeciwnika, a nie odwrotnie. Nie jesteśmy Realem Madryt i jednak w każdym meczu Widzew musi pracować n boisku więcej od rywali.
Takiego zawodnika nam trzeba było. Trudno się z nim.nie zgodzić, chyba pierwszy który tak dobrze opisał mechanizm i otoczkę wyjazdów na pipidówach Jako kibic mam nadzieję że jednak wyjdzie im kilka wyjazdów tak dobrze że po prostu zleją gości i to wyraźnie jakiej 4 czy 5:0 Prawda jest również taka że przegrywając wiele wyjazdów i po prostu upokorzając nasze święte barwy nasi grajki dawali zielone światło wszelkim klubikom że „Wielki ” Widzew można pokonać. – co było błędem Jeżeli zaczniemy mocno i wyraźnie wygrywać to zejdzie powietrze u przeciwników, tak właśnie bazarowcy przeszli całą I ligę. Nie bawić się zapasy… Czytaj więcej »
I wszystko jasne. Ma to tak wyglądać i szlus. A myśmy myśleli, że coś jest niehalo.
Mateusz ma rację a najlepszym przykładem jest wczorajszy mecz Olimpii ze Zniczem. Mecz ten był w TV i aż oczy bolały od patrzenia, kopaczom Olimpii nawet nie chciało się biegać, mecz był chodzony. Widzewowi postawili warunki bo dla nich to był mecz sezonu, przyjechał wielki Widzew i trzeba było się pokazać a ze Zniczem już takiej potrzeby nie było. Tak do sprawy podchodzą wszystkie kluby z tej ligi, z Widzewem trzeba gryźć trawę i za wszelką cenę wygrać A reszta meczów to jakoś będzie, tak jak wczoraj w meczu Olimpia-Znicz.
No no, pierwszy raz z ciekawością przeczytałem słowa naszego zawodnika. Mądrze powiedziane. Przekornie powiem, Wy Panowie też miejcie pianę na pyskach, jakbyście grali z faworytem, to Wam pomoże!
Jeśli dobrze zrozumiałem to Mateusz wyraźnie dał nam do zrozumienia że każdy bez mała mecz na wyjeździe będzie wyglądał podobnie.I trudno się z tym nie zgodzić mając w pamięci bolesną wiosnę.Jeśli mówi że najważniejsze są trzy punkty to ostatecznie przecież ma rację.Kto z nas będzie pamiętał takie mecze jak ten z legionovią ?jeżeli tylko grają do końca o zwycięstwo.Pewnie że fajnie jest oglądać zwycięstwa 5 do 0 ale czym prędzej zrozumiecie że to mało realne tym mniej rozczarowań was czeka.Więc jak mówią że będą w bólach wygrywać to i niech tak będzie byle nie było powtórki z wiosny…