M. Miller: „To jeszcze nie to, co chcę grać”

Pierwszy raz w tym sezonie Michał Miller wybiegł w wyjściowej jedenastce. Pracował na całej długości i szerokości boiska, ale z boiska w 80. minucie zszedł bez gola czy choćby asysty. W pomeczowej rozmowie z WTM sam przyznał, że nie jest jeszcze w szczycie formy.

– Jest radość z przełamania?

– Cieszymy się, bo to był trudny mecz. Spodziewaliśmy się, że przeciwnik będzie niewygodny i będzie grał niekonwencjonalnie, inaczej niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Trochę czasu nam zajęło, żeby się do tej gry przystosować. Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu, ale podjęliśmy walkę i dzięki niej wygraliśmy.

– Mecz źle się dla was otworzył.

– Owszem. Pierwsi straciliśmy bramkę i to też było dla nas trudne. Musieliśmy pokazać, że jesteśmy facetami i potrafimy z takiej trudnej chwili wyjść. Pokazać, że jesteśmy drużyną. Myślę, że dzisiaj dobrze nam to wyszło. Szybko wzięliśmy się w garść, podjęliśmy walkę i później to my dyktowaliśmy warunki.

– Jak ocenisz swój pierwszy występ w jedenastce w tym sezonie?

– To nie są jeszcze takie mecze, jakie chciałbym grać. Na pewno zostawiłem zdrowie na boisku, chciałem pomóc chłopakom, jak tylko potrafię i zrobić wszystko, żeby odnieść zwycięstwo. Wiem jednak, że stać mnie na więcej.

– Kolejna okazja być może już w środę.

– Trzeba teraz wrócić do domu, odpoczywać, regenerować się. Czeka nas taki tydzień, że zbyt dużo elementów nie uda nam się poprawić. Możemy ewentualnie niektóre rzeczy poukładać sobie w głowach.

Rozmawiała Martyna