M. Miller: „Moje gole to tylko kwestia czasu”
14 sierpnia 2017, 19:21 | Autor: RyanMichał Miller miał odmienić grę ofensywną Widzewa i póki co udaje mu się to zadanie realizować. Nie chodzi jednak o strzelane bramki, a kreowanie sytuacji kolegom. W dwóch meczach napastnik zaliczył aż trzy asysty! Przekonuje jednak, że wkrótce sam się przełamie.
– Nie pytam o wrażenia z gry na takim stadionie, bo niedawno przeżyłeś to w barwach Drwęcy. Kiedy były większe emocje?
– Powiem szczerze, że nie spodziewałem się, ale nerwy trochę od rana mnie trzymały. Byłem w szoku, bo dawno czegoś takiego nie czułem. To była taka lekka adrenalina i chęć poprawy wizerunku po porażce w Sulejówku. Cały tydzień to we mnie siedziało. To był trochę inny mecz, niż wtedy z Drwęcą. Wówczas udało im się odciąć od atmosfery trybun, a teraz starałem się czerpać z niej dodatkowe bodźcie. To dodawało energii.
– Początek jednak wam nie wyszedł. Z czego wynikał ten paraliż?
– Zrobiło się takie ciśnienie, bo chyba za bardzo chcieliśmy zmazać tą plamę sprzed tygodnia. Wyszli przez to spięci i nerwowi. To nas sparaliżowało i piłka trochę nam przeszkadzała. Z minuty na minutę jednak puszczało i już końcówka pierwszej połowy była niezła. W drugiej to już nasza pełna dominacja.
– Wydaje mi się, że łatwiej grało ci się po wejściu Daniela Świderskiego za Aleksandra Kwieka. Ten pierwszy chyba lepiej cię rozumie. Sam jest przecież środkowym napastnikiem.
– Nie patrzę na to w ten sposób. Trzeba dostrzec, że Olek był na boisku w trudniejszym momencie, gdy gra nam się nie układała tak, jak chcieliśmy. Świt też miał wtedy jeszcze więcej sił i dzięki temu grał bliżej siebie. Rywale mogli być wtedy bardziej zdyscyplinowani. Później przestrzenie zrobiły się większe. Po wejściu Daniela szybko strzeliliśmy bramkę i Świt opadł z sił. Zrobiło się więcej miejsca, dlatego tak to mogło wyglądać. Ale trzeba docenić też to, co Olek zrobił wcześniej.
– Dwa mecze i trzy asysty. To świetny dorobek, ale najwyższy czas strzelić coś samemu.
– Koniecznie! Bardzo chciałem strzelić bramkę przed naszą publicznością. Może nawet za bardzo, bo miałem kilka sytuacji, ale się nie udało. Myślę jednak, że te gole to tylko kwestia czasu. Trzeba się przełamać i myślę, że to się stanie za tydzień.
– O żadnym zablokowaniu na razie nie ma sensu mówić?
– Nie, nie. Zachowuję spokój, wszystko jest w porządku. Trzeba tylko na treningach odpowiednio nastawić celownik i będzie dobrze.
Rozmawiał Ryan