M. Miller: „Czułem się dobrze, więc podszedłem do piłki”
24 sierpnia 2017, 09:59 | Autor: RyanBohater środowego meczu z Sokołem Aleksandrów Łódzki wyszedł z szatni do autokaru jako ostatni. Nie była to oczywiście próba ucieczki przed dziennikarzami. Michał Miller był po prostu bardzo zmęczony. Jak opisał swoje wrażenia z gry?
– Wpadło w czwartym meczu. Jest ulga?
– Wpadło, ale niestety nie gry, tylko ze stałego fragmentu. Na razie idzie mi ciężko to strzelanie, ale mam nadzieję, że nastąpiło przełamanie i z meczu na mecz będzie coraz lepiej. W sobotę mecz z Ełkiem i mam nadzieję, że będę w nim kontynuował passę, a drużyna znów odniesie zwycięstwo.
– W przeszłości wykonywałeś już rzuty wolne?
– Zdarzało mi się to, ale rzadko. Zawsze byli w zespole ode mnie lepsi w tej dziedzinie. Jak miewałem dobry dzień, to wtedy podchodziłem do rzutów wolnych, ale nie przypominam sobie z tego bramek. Może czasem jakieś zagrożenie. W Aleksandrowie też czułem się dobrze, dlatego postanowiłem podejść do uderzenia i bardzo się cieszę, że trafiłem do siatki.
– W pewnym momencie na niebie pojawiła się tęcza. Okazało się, że chyba zaświeciła dla ciebie. Gdyby nie gol z wolnego, byłoby bardzo trudno o wygranie meczu.
– To prawda. Ten niestrzelony rzut karny trochę podciął nam skrzydła, ale dalej wierzyliśmy w to, że uda się strzelić gola i wygrać. Przydarzył się ten stały fragment, wpadło i jest dobrze. Bardzo się z tego cieszę. Myślę, że z każdym meczem nasza gra wyglądać będzie lepiej, ale wygraną na trudnym terenie też trzeba docenić.
– Czuć było znów tą różnicę, że gracie na wyjeździe?
– Ciężko mi powiedzieć, czy w naszej grze było widać różnicę. To raczej Sokół dobrze czuje się na swoim boisku. To drużyna grająca ambitnie i agresywnie. Staraliśmy się grać przeciwko niemu swoje, konsekwentnie. Ostatecznie przyniosło nam to trzy punkty
– Odkąd przyszedł Franciszek Smuda, zanotowaliście komplet punktów bez straty gola. Ile jeszcze potrwa ta passa?
– Oby jak najdłużej. Do upragnionego celu!
Rozmawiał Ryan