M. Mielcarz: „Nie odmawia się takich zaproszeń”

5 września 2018, 12:26 | Autor:

Dla większości byłych piłkarzy Widzewa, którzy wystąpili w niedzielnym meczu „Pomagamy od serca”, była to pierwsza obecność na murawie nowego stadionu. Jednak nie dla Macieja Mielcarza, który zagrał w Łodzi w barwach Warty Sieradz.



– Drugi raz na tej murawie i chyba bardziej udany?

– Tak, to mój drugi występ tutaj. Tym razem dałem sobie strzelić tylko jedną bramkę, ale to oczywiście nie jest najważniejsze. Wiadomo, jaki jest cel naszego spotkania na Widzewie. Pomagamy wrócić do zdrowia chorej dziewczynce i tylko to się liczy.

– Domyślam się, że długo się nie zastanawiałeś, gdy zadzwonił Mariusz Stępiński?

– Oczywiście. Nie odmawia się takich zaproszeń. Wiedziałem, że jeżeli będę miał wolne, to na pewno przyjadę. Gdyby Warta grała w niedzielę mecz ligowy, to pewnie skończyłoby się tym, że broniłby w nim rezerwowy golkiper (śmiech).

– Sporo byłych widzewiaków z drużyny Pawła Janasa się tu pojawiło. Z niektórymi, z racji na ligę, w której grasz, ostatnio nie miałeś kontaktu.

– Z kilkoma chłopakami rzeczywiście nie widzieliśmy się kilka lat. Nic się jednak nie zmieniło, atmosfera nadal jest bardzo fajna. Na pewno powspominamy stare dzieje.

– W drugiej połowie zagrałeś jako… napastnik. To twój własny pomysł?

– To był bardziej pomysł Sławka Chałaśkiewicza. Grywamy sobie czasem razem na orliku i wie, że lubię sobie pobiegać. Zaliczyłem chyba ze dwie asysty. Wiadomo, że bramki cieszą bardziej, ale piłka nie chciała wpaść po moich strzałach.

– Kiedy zobaczymy cię na trybunach?

Na razie jeszcze nie było okazji. Mecze Widzewa pokrywają się z tymi Warty Sieradz. Ale na pewno, jak będzie możliwość, to pojawię się na jakimś spotkaniu.

Rozmawiał Ryan



Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x