M. Mielcarz: „Do pewnego momentu było naprawdę dobrze”
27 grudnia 2018, 16:53 | Autor: KamilDla wielu kibiców Widzewa Maciej Mielcarz jest postacią kontrowersyjną. Niektórzy uważają go za jednego z lepszych bramkarzy łódzkiego klubu w ostatnich latach, inni zaś pamiętają głównie jego błędy. 38-latek udzielił ostatnio wywiadu portalowi Weszło, w którym nie mogło zabraknąć widzewskich tematów.
Mielcarz trafił do I-ligowego Widzewa w 2008 roku, z grającej w Ekstraklasie Korony Kielce. Nie żałował jednak tego ruchu. „Skład mieliśmy świetny, choć pierwsza liga, to na górną połówkę Ekstraklasy. Ciosem było dla nas, gdy po pierwszym sezonie mimo wygrania ligi przez stare grzechy nie wpuszczono nas wyżej, ale Cacek powiedział, że zespół zostaje i słowa dotrzymał. Za Cacka do pewnego momentu było naprawdę dobrze” – wspomniał w rozmowie z Leszkiem Milewskim.
Bramkarz spędził w Łodzi sześć sezonów. Jak sam powiedział, w ostatnich latach wszystko wskazywało na to, że klub z al. Piłsudskiego prędzej czy później rozstanie się z najwyższą klasą rozgrywkową. „Za czasów trenera Mroczkowskiego czuć już było przykręcony kurek. Chwała trenerowi, że swoim spokojem potrafił dać drużynie pewność i były tego efekty, choć z każdą rundą skład się osłabiał. Podczas jednego z test-meczów nawet bramkę strzeliłem, tacy to byli kandydaci. Testowanych było mnóstwo. Ciężko z takich ulepić zespół na miarę Ekstraklasy” – stwierdził 38-latek.
Mielcarz poznał w Widzewie wielu piłkarzy. Wśród nich duży procent stanowili obcokrajowcy. Część z nich wspomina świetnie, m.in. Thomasa Phibela czy Mindaugasa Pankę. Jeden z nich był jednak bardzo specyficzny. To Souheil Ben Radhia. „Zachowywał się jak król. Słyszałem, że kurę w mieszkaniu zabijał, żeby jedzenie – koszerne czy jakieś tam – sobie przygotować. I niby tak pilnował tych rytuałów, a w ramadanie widzieliśmy, że je mięso – tłumaczył, że teraz Allah nie widzi” – zdradził bramkarz.
Po odejściu z al. Piłsudskiego, piłkarz nie rozstał się z Łodzią, w której do dziś mieszka. Jest z tego faktu bardzo zadowolony. „Zaaklimatyzowałem się, jak widać, na stałe. Drugi z synów to już łodzianin pełną gębą, tutaj się urodził. Chyba tu zostaniemy. Wszyscy, którzy mówią, ze Łódź jest brzydka, chyba dawno tu nie byli. Łódź się zmienia, pięknieje z każdym rokiem” – powiedział w wywiadzie.
Choć z powodu nakładania się meczów obecny zawodnik Warty Sieradz nie jest w stanie uczęszczać do „Serca Łodzi”, zdaje sobie z prawdę z fenomenu, jaki zrodził się na Widzewie. „Warto przy docenić to, co dzieje się na Widzewie. Tu też mówiono, że dobra frekwencja jest efektem nowego stadionu, natomiast cały czas się utrzymuje. Myślę, że kibice zdają sobie sprawę że są nie cegiełką, a wielką cegłą w budowie takiego RTS, który wróci na należne mu miejsce” – dodał Mielcarz.
Pełny zapis wywiadu Leszka Milewskiego z Maciejem Mielcarzem znaleźć można TUTAJ.
1:4 na Kałesie pamiętamy i dziękujemy
Pan Mielcarz popisał się znajomością kultury muzłumańskiej, że ho ho…
Gdyby nie szum wokół uboju rytualnego parę lat temu, słowa typu halal znane byłyby pewnie tylko zainteresowanym. Tak że nie ma się co nadymać.
A może jakiś komentarz merytoryczny?
Powiedzial wystarczajaco duzo.
„Powiedzial wystarczajaco duzo.”
Dużo i bez sensu.
Ja Pamietam Jak kumpel Phibel podał mu piłke w światło bramki i samobój padł. Ale co mogę przyznać, że jak zaczął treningi z Woźniakiem no to byl jednym z najlepszych bramkarzy w ekstraklasie wtedy.