M. Michalski: „Trochę się na tę bramkę naczekałem”
30 marca 2021, 08:30 | Autor: KamilBardzo długo na swoją pierwszą bramkę po powrocie do Widzewa Łódź czekał Mateusz Michalski. Dopiero w niedzielę skrzydłowemu udała się ta sztuka, gdy ustalił wynik meczu z GKS Jastrzębie. Wczoraj rano piłkarz gościł na antenie klubowej rozgłośni Widzew.FM. Jak podsumował to spotkanie?
29-latek przyznał, że kluczem do końcowego sukcesu może być zachowywanie czystych kont. W rundzie wiosennej podopiecznym Enkeleida Dobiego udało się to już pięciokrotnie! „Jestem bardzo zadowolony z tego, że udało nam się wygrać trzeci mecz z rzędu, a wiosną nie doznaliśmy jeszcze ani jednej porażki. Czekamy na kolejne spotkanie i na pewno będziemy chcieli utrzymać tę serię zwycięstw. (…) Bardzo ważne jest nie tylko to, że strzelamy gole, ale również to, że w końcu gramy na zero z tyłu, co jest zasługą całego zespołu. Jeżeli nie tracimy bramek, to patrząc na naszą siłę ofensywną oraz stworzone sytuacje, efekty w postaci kompletu punktów muszą przyjść” – powiedział w trakcie audycji „Widzewski Poranek”.
Podczas swojego pierwszego pobytu przy al. Piłsudskiego Michalski regularnie trafiał do siatki. Tym razem musiał bardzo długo czekać na przełamanie niekorzystnej serii bez strzelonego gola. „Trochę się na tę bramkę naczekałem i na pewno było to dla mnie mocno frustrujące. Musiałem sobie z tym jednak samemu poradzić, poukładać w głowie. Zawsze gdzieś brakowało mi tej skuteczności, tak jak tydzień wcześniej w Olsztynie, gdy po podobnym podaniu Michaela próbowałem wślizgiem wbić piłkę do siatki, ale nie udało się. Zrobię wszystko, żeby teraz ten worek z golami się rozwiązał” – stwierdził pomocnik łodzian.
Widzewiak zdradził, że przed meczem sztab szkoleniowy uczulał piłkarzy, jak mają postępować w takich sytuacjach. „Jeszcze przed wyjściem na rozgrzewkę trener poszedł do mnie i instruował, że niezależnie od tego, czy to ja będę dośrodkowywał, czy Michael, drugi skrzydłowy musi zamykać akcję na pełnym gazie. Ktoś zawsze musi być na długim słupku, bo dużo jest takich sytuacji, w których piłki wrzucane są nie z końcowej linii, tylko już z dwudziestego metra. Wziąłem sobie słowa trenera do serca, zobaczyłem, że Michael się uwolnił i wyszło jak wyszło. Strzeliliśmy drugiego gola, zamknęliśmy mecz” – usłyszeliśmy.
Po czerwonej kartce dla Marka Hanouska, w drugiej połowie gospodarze musieli sobie radzić w dziesiątkę. To już kolejny raz w tym sezonie, gdy czerwono-biało-czerwoni wychodzą z opresji. „To trochę paradoks, ale w takiej sytuacji każdy zawodnik wie, że musi więcej biegać, więcej z siebie dawać, częściej pokazywać się do gry. Udowadnia to jednak, jak silny mamy zespół. Z Radomiakiem było tak samo. Wtedy udało nam się wyrównać, a grając w dziesiątkę nie jest to łatwe w tej lidze. Brawa dla całej drużyny i dla sztabu szkoleniowego, chociaż na pewno musimy wystrzegać się takich czerwonych kartek. Chcemy, żeby to, co działo się w drugiej połowie, miało przełożenie od pierwszej minuty każdego meczu” – zdradził Michalski.
Widzew zajmuje obecnie siódme miejsce w tabeli I ligi, ale jest o jeden punkt od przesunięcia się do strefy barażowej. Gdyby nie kilka niewykorzystanych okazji we wcześniejszych kolejkach, to już by w niej był. Co na to skrzydłowy? „Nie lubię gdybać, bo równie dobrze moglibyśmy cofnąć się do rundy jesiennej, gdy to rywal miał szanse do strzelenia gola, ale mu się to nie udawało. Staram się patrzeć w przód. Fajnie, że złapaliśmy tę serię, a każde zwycięstwo doda nam jeszcze więcej pewności siebie. Zimą wykonaliśmy kawał pracy, co teraz przekłada się na wyniki. Jesteśmy jednością i trudno będzie nam wyrwać jakiekolwiek punkty. Przed nami wciąż bardzo dużo spotkań. Tylko od nas zależy, kiedy wskoczymy do szóstki. Zrobimy wszystko, żeby stało się to jak najszybciej” – dodał na koniec.
Brawo Mateusz jak dla mnie jesteś naprawdę widzewiakiem z krwi i kości. Fajnie ,ze zostajesz i mam nadzieje ze udowodnisz jak wazna postacią jesteś dla tej drużyny. Bramka piękna ,moc masz i mam nadzieje, ze to dopiero początek. Życzę powodzenia i zdrowia.
Jeszcze co do Ameyawa jeśli to prawda że Lechia ( która często ma zaległości wśród piłkarzy ) daje mu 25 k na rękę to niech idzie. Jeśli zostaniemy w 1 lidze i tak musimy szukać młodzieżowca do gry, jeśli będzie awans to nie byłoby powiedziane, że Majkel da radę szczebel wyżej utrzymać poziom ( czego mu życzę ). No i oczywiście Lechia nie pała miłością do młodzieży. Jest obowiązek jednego to gra jeden ;) po awansie do 1 ligi powiedziaoem sobie że nikogo kto odchodzi nie będę żałował i to utrzymuje. Każdy traktuje nas jak dojna krowę. Zagrasz 3 dobre… Czytaj więcej »
akurat STOKOWIEC wystawia ciagle młodych z ich akademii a AMEYAH JEST JEDNYM Z NAJLEPSZYCH W TEJ LIDZE WIEC 25 TYS TO MOZDZEN I KOSAKIEWICZ ORAZ TANZYNA NOWAK NAPEWNO BIORA TYLE…
Tak często że w tamtym sezonie zagrało ich 5 z czego tylko Makowski rozegrał 1000 min
Amen. A on dopeiro 3 mecze cos gra. Kto wie czy nie daję już maxa z siebie nie o kontratkt walczyl