M. Michalski: „Bez bramek punktów nie będzie”

Czterdzieści pięć minut w sobotnim sparingu z Elaną Toruń rozegrał Mateusz Michalski, nie pokazał jednak niczego szczególnego. Dzisiaj rano piłkarz ten gościł na antenie klubowej rozgłośni Widzew.FM. Mówił nie tylko o ostatnim meczu, ale również o całej rundzie jesiennej i nadziejach na drugą część sezonu.

Jak skrzydłowy skomentował starcie z torunianami? „Była to jednostka służąca bardziej wybieganiu. Wydaje mi się, że gdyby Elana miała mniej kilometrów do Łodzi, to ten sparing zostałby odwołany. Śnieg przyklejał się do korków, ja sam kilka razy się poślizgnąłem. Trudno to nazwać normalną grą w piłkę (…), ale każdy zawodnik woli rozegrać mecz w takich warunkach niż biegać w parku. W obu połowach dało się doszukać jakichś niewielkich pozytywów, chociaż składnych akcji było zdecydowanie za mało. Mam nadzieję, że kolejne sparingi odbędą się już przy normalniejszej pogodzie” – stwierdził zawodnik Widzewa.

Michalski grał w drugiej połowie, gdy na murawie występowało również czterech graczy testowanych, w tym dwóch z zespołu rezerw: Mateusz Malec i Dawid Owczarek. 29-latek jest zdania, że takie sprawdziany powinny być normalnością. „To jest świetna sprawa dla młodych chłopaków z Akademii, że mają możliwość potrenowania z pierwszym zespołem albo zagrania sparingu w jego barwach. Wychodzę z założenia, że trzeba dawać im jak najwięcej szans, a to, jak potoczą się ich losy, zależało będzie już tylko od ich umiejętności oraz tego, jak będą się prezentować” – powiedział w trakcie audycji „Widzewski Poranek”.

W sobotnim spotkaniu z Elaną widzewiacy nie wykorzystali kilku dogodnych sytuacji, co było ich dużym problemem także w trakcie rundy jesiennej. Czy w końcu uda się to zmienić? „Musimy zrobić wszystko, żeby poprawić skuteczność, bo wiemy, że to była nasza bolączka również jesienią. Ja sam muszę uderzyć się w pierś, ponieważ miałem mnóstwo dogodnych sytuacji. W wielu spotkaniach mogliśmy otworzyć wynik, dzięki czemu grałoby się nam łatwiej, ale nie robiliśmy tego. Musimy się bardzo skupić na tym aspekcie, bo bez bramek punktów nie będzie” – przyznał w rozmowie z Marcinem Tarocińskim i Marcinem Łagiewskim.

Co zdaniem Michalskiego jest głównym powodem fatalnej skuteczności łodzian? „Wydaje mi się, że wszystko siedzi w głowie. Gdy ma się dogodne sytuacje, to bardzo chce się zdobyć bramkę, pomóc drużynie oraz przyczynić się do zwycięstwa. Jeżeli jednak ta pierwsza, druga czy trzecia okazja nie kończy się trafieniem, to jakiś ciężar w głowie zostaje. Musimy trochę zmienić nastawienie i skupić się na tym, żeby po prostu być w jak najlepszej formie, a te bramki na pewno przyjdą. Ja też wierzę, że wiosną dołożę swoją cegiełkę” – usłyszeliśmy.

W najbliższym tygodniu podopieczni Enkeleida Dobiego rozegrają trzy sparingi, a do tego w poniedziałek i wtorek trenować będą dwukrotnie. Zdaniem zawodnika to jest jednak odpowiedni moment na pracę na wysokich obciążęniach. „Do rozpoczęcia rundy wiosennej mamy jeszcze ponad miesiąc, więc to jest odpowiedni czas, żeby dać nam w kość, co później przełoży się na lepszą dyspozycję w lidze. Czeka nas mały maraton, bo mamy w planach sparingi w środę, piątek oraz sobotę, a do tego podwójne treningi. Trzeba przepracować ten tydzień jak najciężej i wyciągnąć odpowiednie wnioski” – dodał na zakończenie Michalski.