M. Kozłowski: „Wychowałem się jako kibic Widzewa”
19 maja 2020, 08:47 | Autor: BercikLatem zeszłego roku kontrakt z Widzewem rozwiązał jego wychowanek, Marcin Kozłowski. W niedawnej audycji „Wasz Gość” na antenie Radia Widzew prawy obrońca grający obecnie w Pogoni Siedlce opowiedział o swojej historii związanej z łódzkim klubem. O czym mówił?
O początkach w Widzewie
Zacząłem grać w Widzewie mając sześć lat. Stopniowo pchałem się od młodzika do juniora, później przez Młodą Ekstraklasę do pierwszej drużyny. Finalnie udało mi się dotrzeć do seniorskiej piłki. Trzeba było jednak wykonać dużo ciężkiej pracy. Wiadomo, jak traktuje się wychowanków – jest w klubie, więc jest. Ci, którzy przychodzą, są traktowani lepiej. Na mecze Ekstraklasy powołał mnie trener Skowronek, a ja swoim zaangażowaniem pokazałem, że zasługuję na grę.
O niedoszłym debiucie w Ekstraklasie
Na dwa ostatnie spotkania w Ekstraklasie trener powołał mnie i Bartka Narożnika. Dostaliśmy informację, że Bartek zadebiutuje z Piastem, a ja w Lubinie z Zagłębiem. Rozgrzewałem się przy linii, miałem wejść na boisko. W tym czasie kibice Zagłębia rzucali racami na murawę i mecz został przerwany. Do debiutu nie doszło. Fajnie było jednak usiąść na ławce, zobaczyć całą otoczkę, usłyszeć niesamowity doping.
O sytuacji po upadku klubu
Umowy zostały wtedy rozwiązane wraz z upadkiem Widzewa. Klub się rozpadł i niczego nie było. Zacząłem szukać nowego pracodawcy, a gdy już go znalazłem, to dopiero zawiązał się nowy Widzew. Nie miałem jak w nim pozostać. Byłem wtedy młodym chłopakiem, miałem kilka ofert. Nie mogłem cofnąć się do gry w IV lidze, zwłaszcza nie wiedząc, czy ten klub faktycznie powstanie. Czekałem do samego końca na to, co się stanie.
O kontaktach z kibicami
Niektórzy nie rozumieli, jak można być piłkarzem i mieć dobry kontakt z kibicami. Ja się wychowałem jako jeden z nich, chodziłem na mecze. Jestem chłopakiem z osiedla, na którym wszyscy kibicowali Widzewowi. Niektórzy mieli pretensje, że utrzymuję dobry kontakt z fanami. Może myśleli, że coś wynoszę z szatni. Docierały do mnie różne głosy. Dla mnie to jest śmieszne, że ktoś tego nie rozumie.
O odejściu z Widzewa w zeszłym roku
Miałem jeszcze rok kontaktu, więc gdybym chciał, to bym został. Nie widziałem jednak w tym sensu. Wiedziałem, że będę grał w rezerwach, a to byłby krok w tył. Jak wyglądała cała sytuacja? Wezwano nas na dywanik, rozmawialiśmy z dyrektorem Masłowskim, który powiedział, że chce rozwiązać kontrakt, ponieważ ma inną wizję klubu. Nie wiem, czym to było spowodowane. Jesienią wszystko było dobrze, byłem podstawowym zawodnikiem. Zimą złamałem rękę, więc nie mogłem grać od początku rundy. Nie sądziłem jednak, że w ogóle nie dostanę szansy.
Całą rozmowę z Marcinem Kozłowskim w audycji „Wasz Gość” na antenie Radia Widzew odsłuchać można TUTAJ.
Cinek wracaj! powodzenia!
Najbardziej niedoceniany wychowanek. Osobiście podoba mi się jego ofensywny choć błędów też nie unikał. Jednak Kosakiewicz też robi babole z tyłu. Szkoda że nie zagrali razem wymiennie na jednej flance. Była taka szansa, ale musiał grać bezproduktywny Ameyaw.
Widzewiakiem się jest a nie bywa!!! Wrócisz Cinek silniejszy! Powodzenia
Szkoda dobry grajek i.ma serducho…wracaj i powiedzenia