M. Koniarek: „Mam Widzew polubiony na Facebooku”
27 lipca 2018, 18:45 | Autor: BercikJako piłkarz wybrany do jedenastki wszech czasów w łódzkim Widzewie. Teraz będzie mu dane zmierzyć się z byłym klubem na ławce trenerskiej, gdyż został szkoleniowcem Rozwoju Katowice. Dla Marka Koniarka spotkanie z łodzianami musi być wyjątkowe. Tak, jak wywiad z nim musi ukazać się przed sobotnim meczem!
– Jak u pana ze zdrowiem, wszystko już w porządku?
– Poprawiło się, zobaczymy jak wyjdzie. Pomału idzie w dobrym kierunku. Odpukać, na stół operacyjny się nie wybieram. Trzeba być dobrej myśli.
– Został pan wybrany do jedenastki marzeń Widzewa Łódź. Wspomina pan to jeszcze?
– Być obok Włodka Smolarka czy Zbyszka Bońka, to było zaskoczenie i duże wyróżnienie. Później w GKS Katowice również byłem wybrany do takiej jedenastki. Dwie fajne sprawy. Nie wiem, czy komuś dwa razy w Polsce udało się być w dwóch takich jedenastkach, w różnych klubach.
– Jak to się stało, że trafił pan z Zagłębia Sosnowiec do Widzewa?
– Miałem wtedy roczną karencję. Wtedy były takie czasy, że gdy chciało się być wolnym zawodnikiem, trzeba było odbyć taką karencję. Po tym okresie poszedłem do Zagłębia Sosnowiec, a następnie do Widzewa. Później się okazało, że Niemcom należały się jakieś pieniądze. Wtedy pan Andrzej Grajewski zapłacił im 200 tysięcy marek. Czy słusznie, nie wiem. Jeśli miało nie być konsekwencji, to tak musiało być. Wszystko odbyło się legalnie.
– Człowiek z Katowic wylądował w Sosnowcu?
– No właśnie. Trenowałem przez ten okres karencji w GKS Katowice, ale nie było opcji, żebym tam został. Były różne oferty, ale najbliższa była właśnie 5 km od domu, czyli z Sosnowca. Na to się zdecydowałem i później nie żałowałem. Dzięki temu trafiłem do Widzewa. Była to trudna decyzja, bo to region Katowice – Sosnowiec, ale mnie fajnie przyjęli. W Widzewie też mnie dobrze przyjęli, choć nie od początku.
– Początki w łódzkim klubie nie były łatwe?
– Powiem tak: gdy szedłem do Widzewa, to z wielkimi obawami. Miałem iść do Francji, do Guingamp, ale przekonał mnie prezes Sobolewski. I zostałem w tym Widzewie. Początki były trudne, ale ja się nie dziwię. Wtedy byli tam Leszek Iwanicki, Sławek Chałaśkiewicz, a tu przychodzi jakiś Ślązak. Trenerem był Paweł Kowalski. Nie poddawałem się. Tu zmiana, tam zmiana i wszystko zaczęło iść od meczu z Motorem Lublin u siebie. Później przyszedł trener Żmuda i wtedy wszystko obróciło się w dobrym kierunku. Znał mnie z GKS Katowice, poczułem się pewniej. Grałem całe mecze, ustawił mnie inaczej. I zacząłem strzelać bramki.
– Wejście miał pan mocne: 68 meczów i 35 bramek!
– Graliśmy z Górnikiem Zabrze u siebie mecz o 3. miejsce, abyśmy zagrali w pucharach europejskich. To był sezon 1991/1992. Pamiętam dokładnie, strzeliłem bramkę głową. Dorzucił mi wtedy Łapiński. Wtedy prezes Sobolewski powiedział do mnie: „Dzięki temu awansowi twój transfer się spłacił”. Później co prawda był dwumecz z Eintrachtem Frankfurt. Fajny okres.
– Po dobrym okresie w Łodzi odszedł pan jednak do Austrii.
– Przyszły fajne oferty, między innymi z Wiener SC. Tam był trener, którego znałem z Katowic. Wtedy w Widzewie była trudna sytuacja. Ciężko mi było odchodzić. Trenerem był Stachurski. Prosił, bym się zastanowił. Obiecałem, że wrócę i wróciłem. Choć już nie do trenera Stachurskiego.
– Powrót do Łodzi był udany – król strzelców i mistrzostwo Polski. Widzew nie doznał porażki w tamtym sezonie. Dziś to niewyobrażalne. W poprzednim sezonie Legia wygrała tytuł z 11 przegranymi na koncie!
– Trener Smuda trafił na zawodników, którzy chcieli coś osiągnąć. W porównaniu z taką Warszawą, kokosów nie było. Legia miała wtedy siedmiu reprezentantów Polski. choćby Szczęsnego czy Zielińskiego! My mieliśmy kolektyw, czternastu-piętnastu ludzi. Kadra nie była szeroka. Szczęście, że Tomek Łapiński miał wreszcie okres bez kontuzji, przyszli Mirek Szymkowiak, Radał Siadaczka czy Marek Citko. Ofensywnie zespół był dobrze poukładany i trafiliśmy na dobry okres. I wyszło. Zespół walczący, a nie patrzący, że nie ma kasy. Cel był jeden: zrobić wynik i mistrzostwo Polski!
– W następnym sezonie zagrał pan mało i odszedł. Po pierwszym meczu z Broendby.
– Człowiek wtedy był tak pewny siebie, że gdy dziennikarze pytali się mnie, czy strzelę bramkę, to zawsze odpowiadałem, że tak. Tylko nie wiem, w której minucie. Wracając do pytania, sezon się zaczął, strzeliłem jednego gola ze Stomilem Olsztyn. Później nie wyszło mi z trenerem Franciszkiem Smudą, nie zgodziliśmy się w paru kwestiach. Uniosłem się honorem. Miałem w kontrakcie zapis, że mogę odejść. Miałem ofertę z Austrii i odszedłem. Później żałowałem tego kroku…
– Tak jak małej liczby meczów w europejskich pucharach?
– Z GKS Katowice udawało mi się zagrać najwięcej. Z Widzewem strzeliłem z Bangor City dwie bramki na wyjeździe, z Eintrachtem Frankfurt pierwszą bramkę i później nie trafiłem karnego z Czernomorcem Odessa. Tę sytuację pamiętam. Byłem teraz na konferencji trenerów w Łodzi i rozmawiałem z trenerem Smudą, śmialiśmy się z tych wspomnień.
– Mało pograł również występów w reprezentacji. Dlaczego?
– Dwa występy i jedna bramka, za to zwycięska z Irlandią. Pamiętam! Później przyszła afera i tak to się skończyło. Mogłem jednak wrócić do reprezentacji. Był mecz z San Marino na Widzewie. Ten, w którym Jasiek Furtok ręką strzelił. Tadek Gapiński mówił mi wtedy: „Zobaczysz, Babajaga. Będziesz powołany.” Niestety od trenera Andrzeja Strejlaua nic nie przyszło. A byłem wtedy w gazie!
– Pseudonim „Babajaga”. Skąd to się wzięło?
– Wymysł kierownika Gapińskiego. Skąd on to wziął, nie wiem. Wymyślił sobie. Od niego to wyszło i tak zostało.
– Został pan trenerem Rozwoju w zeszłym tygodniu. Trochę po cichu.
– Poprzednie pół roku byłem w Rybniku. Zrobiliśmy fajny wynik w ROW – trzecie miejsce w Pro Junior System. Klub zarobił. Już wcześniej miałem sygnały z Rozwoju, żeby wrócić. Do Rybnika dojeżdżałem 50 km dziennie. Tu mam wszystko na miejscu, bliżej domu. Jakbym nie miał propozycji z Rozwoju, to bym został w Rybniku. Wracam na swoje śmieci.
– Jakie są cele Rozwoju na ten sezon?
– Walka w systemie PJS. Rozwój zawsze gra juniorami. Poprzednią klasyfikację klub wygrał, choć na wiosnę nie grał dużą ilością młodzieżowców. Podstawą jest utrzymanie w II lidze. Zespół został wzmocniony, przyszli Seweryn Gancarczyk czy Tomasz Wróbel. W sumie ja jestem zadowolony. Trzeba ogrywać tych młodych zawodników, walczyć, aby utrzymać się w lidze. I walczyć w PJS, sprzedawać młodych zawodników, jak Arek Milik. Rozwój jest drugim klubem w mieście, robi robotę takimi rzeczami jak szkolenie młodzieży.
– Transfery Milika są z korzyścią dla Rozwoju do dziś.
– Tak. Pierwszy do Górnika, czy później do Leverkusen. Rozwój zawsze miał z tego korzyści. On do dnia dzisiejszego pomaga klubowi. Oprócz niego w świat poszło kilku innych zawodników. Ale z każdego transferu są pieniądze dla klubu. Powiem teraz, przed meczem z Widzewem, że w pierwszym składzie w sobotę wyjdzie u nas chłopak 15-letni! Stawiamy na młodych.
– W pewnym momencie Rozwój i GKS Katowice grali w jednej lidze.
– Na wiosnę prowadziłem Rozwój, awansowaliśmy do I ligi. Niestety, zdrowie wtedy siadło i wylądowałem w szpitalu. I tak się przeciągnęło to trochę. Ale fajny, historyczny moment. Na klub nikt nie liczył.
– Śledzi pan Widzew na bieżąco?
– Cały czas. Mam dobry kontakt z Andrzejem Kretkiem. Jestem na bieżąco po meczach. Na Facebooku mam również polubione. Wasze informacje do mnie spływają.
Rozmawiał Bercik
Marek Koniarek. I ta jego wypowiedź, że po to wychodzi, aby strzelić bramkę. Takich piłkarzy kochamy
Bardzo fajnie i tak dalej, ale poniższe słowa będą skierowane do zarządu: Drogi Zarządzie nie pozwólmy aby miasto po raz enty wykręcało się od odpowiedzialności względem kolejnych inwestycji po naszej stronie miasta. Czasami trzeba zrobić burzę w szklance wody żeby czyjś głos został wysłuchany. Żeby po raz kolejny nie potraktowano nas po macoszemu. Dlatego apeluję do was byście przedstawili miastu fakty(które i tak wszyscy znają), wysnuli prognozy i zaprezentowali ekspertyzy, wysnuli tak ambitną wizję rozwoju klubu żeby nikt nie miał złudzeń, czego się od miasta oczekuję, ale przy okazji co miastu w związku z tym fantem się zapewnia. Jeżeli będzie… Czytaj więcej »
TERAZ OBUDZILIŚCIE SIĘ , JAK MÓWIŁEM w trakcie że ten stadionik jest za mały , to wszyscy na mnie , były ohy ,ahy rzeczywistość jest inna , tak jak z tą zakichaną infrastrukturą , teraz żale i pretensje do kaliskich że będą mieli większy stadion którego nigdy nie zapełnią .
Dzięki z grę!
Wychowałem się na Pana golach…
kolejna bramka po strzale Marka Koniarka , to byly czasy oby niedlugo wrocily podobne na jeszcze wiekszym stadionie
https://www.youtube.com/watch?v=eu2nr_qFcUM
WIELKI SZACUN PANIE MARKU I WIELKIE DZIĘKI ZA WSZYSTKO.
To były wspaniałe czasy z Markiem Koniarkiem w składzie
Legenda . Pan Pilkarz . Wiedzial po co wychodzi na boisko. Ciesze sie,ze dane mi bylo podziwiac Jego gre. Dziekuje. Darek. Rocznik 1980.Wychowany przy stadionie , pierwszy raz na meczu w … 1985 r…
Zaluje ze nie moglem byc na tym meczu z Gornikiem a pod Zegarem sie dzialo z policją Ech
– Panie Marku, czy jest Pan w stanie strzelić dzisiaj gola Legii?
– Gdybym nie był to bym nie wychodził na boisko…
MISTRZ :-)
Mareczku ślemy gorące pozdrowienia!zawsze będziesz w naszej pamięci.Ty byłeś Pan Piłkarz.