M. Kazimierowicz: „Widzew to nie tylko kolejny przystanek w karierze”
16 października 2017, 14:21 | Autor: KamilMaciej Kazimierowicz nie jest typem zawodnika, o którym często słychać w mediach. Defensywny pomocnik Widzewa skupia się raczej na grze w piłkę i pracy na treningach. Tym razem jednak rozmowę z nim opublikowano w „Przeglądzie Sportowym”.
Wywiad z popularnym „Kaziem” nie należy jednak do typowych, bowiem pytania zadawali mu… jego byli i obecni koledzy z boiska. W związku z tym, mogliśmy dowiedzieć się kilku ciekawostek, które zapewne nigdy nie ujrzałyby światła dziennego. Jedną z takich sytuacji przywołał Maciej Więcek, pomocnik Błękitnych Stargard. Po ligowym meczu w Brzesku Kazmierowicz wysiadł z autokaru, by skorzystać z bankomatu. Nikt jednak nie zauważył jego nieobecności i w międzyczasie cała drużyna odjechała, zostawiając piłkarza nawet bez telefonu. Na szczęście, wszystko się dobrze skończyło. „Pożyczyłem komórkę od ludzi na parkingu i zadzwoniłem do taty, bo tylko jego numer znałem na pamięć, a tata do kogoś ze sztabu. Przycupnąłem w klapkach na krawężniku i czekałem” – zdradził pomocnik.
Zanim Kazimierowicz przeszedł do Widzewa, występował też w Bytovii Bytów. Franciszek Smuda nie jest zatem pierwszym reprezentacyjnym trenerem, z którym współpracuje – wcześniej grał bowiem u Pawła Janasa. O porównanie obu tych szkoleniowców poprosił go Mateusz Michalski. W odpowiedzi usłyszał, że to zupełnie inne typy charakterów. Smuda wymaga żelaznej dyscypliny w szatni, żyje meczami, a dzięki temu atmosfera walki udziela się całej drużynie. Tymczasem u Janasa zazwyczaj bywało o wiele spokojniej. Piłkarz ponadto nie wykluczył, że jego kolejnym trenerem będzie… Adam Nawałka. „Zakładając, że Widzew będzie awansował rok po roku i niedługo wróci do Ekstraklasy, może dobrymi występami zwrócę uwagę selekcjonera i poszarpię w środku zamiast Grześka Krychowiaka” – zażartował piłkarz.
Wychowanek Bałtyku Koszalin grał w swojej karierze już w kilku klubach, jednak zapewnia, że Widzew nie jest tylko kolejnym przystankiem. Kazimierowicz wiąże z Łodzią dłuższą przyszłość, zwłaszcza że utożsamia się z wieloma widzewskimi wartościami, jak choćby ambicja i zaangażowanie. Bardzo odpowiada mu też gra pod presją, dzięki której piłkarz może się rozwijać. Znany z dobrych relacji z fanami „Czerwonej Armii” Marcin Kozłowski zaprosił go nawet na „Zegar„, a „Kaziu„… nie odmówił! „Skorzystałbym z takiego zaproszenia. Nie wiem, czy dopuszczono by mnie do bębnów, ale na pewno bym głośno dopingował. Gardła bym nie oszczędzał” – zakończył gracz.
Z pełną wersją tekstu autorstwa Mateusza Janiaka zapoznać można się TUTAJ.