M. Kazimierowicz: „Jestem już spragniony piłki”
12 stycznia 2019, 17:58 | Autor: KamilMaciej Kazimierowicz może zaliczyć minione dwanaście miesięcy do udanych. Pomocnik spisywał się nieźle na boisku, pomógł w wywalczeniu awansu Widzewa do II ligi, a na sam koniec roku odniósł też sukces prywatny – zaręczył się ze swoją życiową partnerką.
Właśnie te wydarzenia 26-latek wymienił w rozmowie z widzew.com jako najważniejsze. „Z całego roku najbardziej utkwił mi w pamięci moment awansu do drugiej ligi. Nie zapomnę też na pewno mojej pierwszej bramki zdobytej na stadionie Widzewa czy meczu wyjazdowego z Ruchem Chorzów. Do tego oczywiście świeżo w pamięci mam moment zaręczyn z moją narzeczoną” – powiedział piłkarz.
Kazimierowicz podczas zimowego urlopu nie próżnował. W wolnym czasie przebywał zarówno za granicą, jak i w Polsce. „Pierwszą część okresu urlopowego spędziłem z narzeczoną we Włoszech. Później pobyliśmy trochę na Śląsku u rodziny Wiktorii, a także w Koszalinie u mojej, z małą przerwą na sylwestra w Warszawie. Wypoczywałem aktywnie, ale bardzo dobrze mi to zrobiło” – zdradził oficjalnej witrynie.
Już w poniedziałek piłkarze Widzewa wrócą do treningów. Kazimierowicz zapewnia, że jest do tego w stu procentach gotowy. „Czuję się w pełni sił, chociaż od dwóch tygodni mamy już – zgodnie z przygotowanymi wcześniej planami – coraz bardziej intensywne treningi biegowe i siłowe. Nie stanowią one jednak problemu, a pozwalają odpowiednio przygotować się do rozpoczęcia zajęć z drużyną. Jestem już bardzo spragniony piłki. To jest to, co kocham robić” – podkreślił pomocnik łódzkiego klubu.
Ja tez juz nie moge sie doczekać gdy Widzew wróci do gry. Mam nadzieje ze taka seria choćby pierwszych pięciu zwycięstw z rzędu pozwoli nam zapomnieć o końcówce poprzedniej rundy…
A powaznie pisząc. Pewnie łatwo nie bedzie na początku, ale wierze w trenera Mroczkowskiego i bardzo bym chciał zeby udało sie sfinalizować transfer na stanowisku dyrektora sportowego pana Masłowskiego.
To byłby najlepszy transfer tej zimy, jaki Widzew mógłby zgotować nam kibicom…