M. Kaczmarek: „Nie zamierzam niczego wywracać do góry nogami”

Bez zaskoczenia na poniedziałkowej konferencji prasowej. Nowym trenerem Widzewa, zgodnie ze wszystkimi oczekiwaniami, został Marcin Kaczmarek. Spotkał się on dzisiaj z przedstawicielami mediów. Co mówił?

O przyjściu do Widzewa

Jest to dla mnie wielkie wyróżnienie. Dziękuję za zaufanie i mam nadzieję, że moja osoba będzie tą odpowiednią. Plany są bardzo rozległe, głównie te długoterminowe. Zawsze skupiam się na tych planach krótkoterminowych, ponieważ one prowadzą do celu. Bardzo cieszę się także widząc tutaj tylu dziennikarzy. Na ostatniej konferencji prasowej, w Niecieczy, było ich dwóch.

O specyfice pracy w Łodzi

Widzew to klub inny niż wszystkie. Każdy wie, że to klub o olbrzymiej tradycji, utytułowany, z bogatą historią. Wszyscy wychowaliśmy się na meczach Widzewa. Będąc małym chłopcem nie pamiętam tych pierwszych sukcesów w Europie, ale dobrze pamiętam lata 90, gdy za trenera Franciszka Smudy. To była drużyna, którą przyjemnie się oglądało, taka futbolowa wizytówka kraju. Chciałbym wpisać się w tą historię odbudowy Widzewa, który zasługuje na to, by grać na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Jestem przekonany, że prędzej czy później to się stanie. Liczę, że przy pomocy mojej osoby, bo po to tu jestem. Wyzwanie jest spore, a czasu niewiele.

O rozmowach z zarządem

Szybko dogadaliśmy się z panią Pajączek. Sam fakt współpracy daje wiele i choć zaufanie buduje się poprzez czyny, to taki optymistyczny start w naszych relacjach jest bardzo potrzebny. Zamierzam także z mediami współpracować w sposób profesjonalny i otwarty. Łódź żyje Widzewem i to jest naturalne.

O przebudowie drużyny

Musimy wziąć pod uwagę fakt, że drużyna trenuje już od pewnego czasu i ma już określony kształt, sprowadzonych nowych zawodników, na co ja nie miałem wpływu. Sytuacja jest nietypowa, ale wiem, że zespół wykonał dotąd dobrą pracę. Poprzez media miałem okazję podglądać to, co dzieje się na zgrupowaniu. Teraz piłkarze zmierzą się z nową sytuacją, ale nie zamierzam niczego wywracać do góry nogami. To byłaby głupota. Wiem jednak, że nie jesteśmy na tyle mocni, by stanowczo mówić, że jesteśmy głównym kandydatem do awansu.