M. Dróżdż: „Nikt mi nie będzie mówił, z kim mam rozmawiać.”

Mateusz Dróżdż gościł w środowy wieczór w studio TVP3 Łódź. Prezes Widzewa pojawił się w programie „Sport po łódzki”, opowiadając głównie na pytania o konflikt pomiędzy klubem a magistratem, a także o Łodziankę.

O wejściu strażników miejskich na meczu z Legią

„Ciężko to komentować. Są artykuły ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, które jasno określają, kiedy służby mogą wejść na stadion. Ja nie prosiłem ich o obecność. Nie potrafię tego racjonalnie skomentować. Rozmawiałem z komendantem straży miejskiej. Dano mi do zrozumienia, że nie jestem u siebie. To, że mam stadion zwany stadionem Widzewa jest tylko nazwą. Ja jestem organizatorem imprezy masowej, ale oni są osobami, które będą tym zarządzać.”

O służbach w okolicy stadionu

„Ja mogę powiedzieć, odnosząc się do swojej wiedzy, policja czy inne organy nie mogą przebywać na stadionie bez mojej wiedzy. Wtedy nie prosiłem o interwencję. Ta straż miejska była na całej długości stadionu trybuny „A”. To jest absurdalna sytuacja. Ja się nigdy nie spotkałem z czymś takim.”

O sytuacji w loży

„Nie zostałem zaproszony do loży VIP. To decyzja miasta. Po meczu rozmawiałem z prezydentem Pustelnikiem na temat tego, co się wydarzyło. Mecz przebiegał w bezpiecznej atmosferze. Nie wiem, ciężko powiedzieć, czy w ogóle doszło do jakiegoś naruszenia porządku prawnego pod stadionem. Ja tylko mogę powiedzieć, że to był najbardziej meczący mecz pod kątem organizacji, a również pod kątem chęci ominięcia przepisów ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych przez osoby, które zarządzały lożą.”

O relacjach z miastem

„Można za sobą nie przepadać, ale w jakiś sposób trzeba próbować ze sobą rozmawiać. Dwa łódzkie kluby to 40 milionów ekwiwalentu świadczeń dla miasta według raportu Deloitte. To nie jest tak, że Widzew nie jest częścią Łodzi. Nikt mi nie będzie mówił, z kim mam rozmawiać. To jest absurd. Najpierw byłem awanturnikiem, teraz jest osobą, która złożyła pozwy. Złożyłem pozwy dlatego, że nikt polubownie się do mnie nie zwrócił. Chciałbym, żeby sąd pokazał, jak powstały te filmy, jak były zaangażowane osoby z miasta w postanie tego filmu, dlaczego on powstał i został skonstruowany przez jednego z pracowników. Niech ludzie się dowiedzą. Chodzi o problem, że Mateusza Dróżdża trzeba odsunąć od prowadzenia Widzewa. A Dróżdż tak łatwo się nie da, bo jest związany z tym klubem.”

O Łodziance

„Rozmawiamy od wielu miesięcy z MOSiR. Droga należy do Zieleni Miejskiej, teraz czekamy na ich decyzję. To kolejny szczebel załatwiania sprawy. Gdzieś jest procedura, są czynności, które są nie do przeskoczenia. My z MOSiR dobrze żyjemy, dyskutujemy i rozmawiamy biznesowo. Droga należy do kogoś trzeciego i tu jest problem.”

O dofinansowaniu do remontu ośrodka

„Część osób, która jest powiązana z władzami Łodzi rozmawia z nami, a część decyzyjna mówi, że nie będziemy z Dróżdżem rozmawiać. Gubię się w tym. Jak mam złożyć podpis pod wnioskiem, jak oni nie będą ze mną rozmawiać. To są pieniądze na ośrodek miejski, a nie Widzewa. Łodzianka jest ośrodkiem miejskim, nie Widzewa. Też mamy rugby i ciężko mi to przeżyć, że oni używają murawy, gdzie grają rezerwy. Jest do wyciągnięcia 10 milionów, chodzimy za tym od dłuższego czasu. Nie potrafię zrozumieć, skąd taka postawa miasta. To jest temat związany z tym, że chodzi o zmiany w radzie nadzorczej.”