M. Czaplarski: „Zabrakło nam przede wszystkim cwaniactwa”

5 sierpnia 2015, 20:46 | Autor:

Czaplarski_trening

Środa była bardzo przykrym dniem dla sztabu szkoleniowego Widzewa. Najpierw w Koluszkach 0:2 poległa silniejsza drużyna łodzian, a potem w Justynowie dublerzy przegrali aż 0:4. W zastępstwie Witolda Obarka zespół w meczu sparingowym z LZS prowadził kontuzjowany Michał Czaplarski.

Pomocnik RTS mówił nam po spotkaniu, że wynik nie odzwierciedlał do końca boiskowych wydarzeń. „Czasami zdarzają się takie mecze, że przegrywa się wysoko, choć się na to nie zasłużyło. Tak było dzisiaj. Gola na 0:1 dostaliśmy już w 5 minucie, co praktycznie ułożyło mecz. Później chłopaki chcieli za wszelką cenę odrobić straty i nadziali się na dwie klasyczne kontry. Ostatnia bramka, to stały fragment gry” – komentował w rozmowie z WTM.

Tymczasowy opiekun łodzian podkreślał, że zawodnicy byli bardzo zmęczeni. „Chłopaki wczoraj zagrali w Tuszynie 90 minut, a dziś musieli sobie radzić w tym żarze bez zmian. Jak się dowiedzieli, że jest ich tylko jedenastu, to byli załamani. Mimo to walczyli, jak mogli, ale było widać, że mają nogi, jak z ołowiu. Szczególnie w drugiej połowie” – wyjaśniał.

Czaplarski, niczym wytrawny szkoleniowiec, wymieniał główne przyczyny porażki. „Brakowało nam przede wszystkim takiego piłkarskiego cwaniactwa, wyrachowania. Te kontry były do skasowania, wystarczyło złapać rywala za koszulkę albo lepiej się asekurować. Zawodziły właśnie takie podstawowe elementy, jak krycie, ustawianie się. W ataku było lepiej, graliśmy piłką i nie było nawet momentami widać tego zmęczenia. Niestety chłopaki nie umieli stworzyć sobie klarownych sytuacji. Mieliśmy tylko słupek pod koniec meczu” – analizował.

Mimo wysokiej porażki piłkarz apelował, by nie skreślać piłkarzy. „Nie ma co mieć do nich pretensji. Jest im ciężko, bo w trzy tygodnie musieli zrobić to, na co inni mieli półtora miesiąca. Jak przyjdzie świeżość, wyniki i gra będą na pewno dużo lepsze” – zakończył Czaplarski.