M. Chmielewski: „Traktuję pracę w Widzewie jako wyzwanie”
10 grudnia 2018, 15:49 | Autor: KamilDziś w Widzewie zatrudniony został Michał Chmielewski. Pracujący ostatnio w Zagłębiu Lubin trener będzie w łódzkim klubie odpowiedzialny za przygotowanie motoryczne piłkarzy. Porozmawialiśmy z nim krótko o jego zakresie obowiązków.
– Akademia Legii, Zagłębie Lubin – pańskie CV może robić wrażenie. Co sprawiło, że zdecydował się pan dołączyć do Widzewa?
– Plan, który ma Widzew i cały projekt, zakładający dość szybki powrót do Ekstraklasy. Traktuję to jako wyzwanie, którego jeszcze dotąd nie miałem. Celem jest awans, a to byłby mój pierwszy awans w karierze. Widzew jest też bardzo dużym klubem, z rzeszą kibiców i fantastyczną atmosferą na trybunach. Czymś nowym będzie dla mnie też presja. Te czynniki sprawiły, że zdecydowałem się na łódzki klub.
– W październiku rozstał się pan z Zagłębiem. Co było tego przyczyną?
– Powiem szczerze, że na pewno nie forma sportowa. To raczej sprawy pozasportowe spowodowały, że Zagłębie zdecydowało się rozwiązać ze mną kontrakt. Pewnie wpływ na to też miały zmiany, które dotknęły klub, m.in. zmiana prezesa.
– Za co dokładnie będzie pan odpowiedzialny w Widzewie?
– To będzie dość szerokie spektrum działań. Będę odpowiadał za cechy motoryczne każdego z zawodników: wytrzymałość, siłę ogólną, a co za tym idzie szybkość. Będzie to też analiza całego procesu treningowego przy pomocy systemu Catapult, jak również układanie tego procesu i bardzo mocna dyskusja w sztabie o nim. Co więcej, będę miał na swoich barkach powrót zawodników po kontuzji, w tym ustalanie planów prewencyjnych dla graczy. Zakres tematów jest dość duży, ale jestem na to gotowy, ponieważ takie same obowiązki miałem w Zagłębiu. Szlaki mam więc już przetarte.
– Może pan pokrótce scharakteryzować system Catapult?
– Jest to system mierzący wiele parametrów motorycznych, takich jak dystans przebiegnięty, dystans przebiegnięty w wysokich intensywnościach czy liczba sprintów. To pozwala nam optymalizować proces treningowy tak, by za każdym razem zawodnicy byli w formie. Możemy też wyciskać z nich maksa, a o to nam właśnie chodzi. System mówi nam całkowitą prawdę o tym, ile piłkarz przebiegł i w jakim tempie intensywności. Jest to wiele danych, dzięki którym możemy ulepszać nasz proces treningowy i doprowadzać go do perfekcji, oczywiście na tyle, na ile się da.
– W Polsce nie jest to chyba jeszcze zbyt popularne narzędzie.
– Na poziomie Ekstraklasy około 90% zespołów korzysta już z niego. Nie wiem, jak w pierwszej lidze, ale w drugiej jest to system dość mocno niespotykany i to, że Widzew go posiada, było dla mnie bardzo ważne. To w końcu narzędzie mojej pracy.
– Miał pan już okazję współpracować z kimkolwiek z Widzewa?
– Miesiąc ze Zbyszkiem Małkowskim w Zagłębiu Lubin, po czym niestety odszedł z klubu. Z nim się znam, z trenerem Mroczkowskim też już odbyłem kiedyś kurtuazyjną rozmowę. Z zawodników Widzewa miałem okazję, może nie bezpośrednio, ale trochę pośrednio, pracować z Michaelem Ameyawem w Polonii Warszawa. Mój tata jest tam trenerem prowadzącym i dość mocno interesowałem się losem tej drużyny.
– Ma już pan jakąś wiedzę o wynikach motorycznych zawodników?
– Zaplanowaliśmy, że drużyna przejdzie testy na początku okresu przygotowawczego. To będą oczywiście kompleksowe sprawdziany: szybkości i mocy, mocy biegowej czy wytrzymałości tlenowej. Do tego dojdą testy na siłowni, więc stały obraz zespołu będę miał w styczniu. Natomiast niektóre wyniki i dane zostały mi już przekazane przez trenera Mroczkowskiego.
Rozmawiał Kamil
Foto: zaglebie.com
Czyli prezes też z Zagłębia? Pan Sadowski?
I jeszcze paru piłkarzy ;)
Np. Bartek Pawłowski:)