M. Broniszewski: „W drugiej połowie pokazaliśmy charakter”
29 marca 2021, 10:15 | Autor: KamilPiłkarze Widzewa Łódź wygrali wczoraj z GKS Jastrzębie 2:0 i przedłużyli swoją serię zwycięstw do trzech spotkań. Tradycyjnie już w poniedziałkowy poranek na antenie klubowej rozgłośni Widzew.FM gościł Marcin Broniszewski, który przekazał słuchaczom swoje pierwsze spostrzeżenia na temat meczu.
Asystent Enkeleida Dobiego przyznał, że cieszy go przede wszystkim druga połowa w wykonaniu łodzian. „Mogę oceniać tylko na podstawie tego, co się wydarzyło wczoraj na boisku, bo nie dotarł do nas na razie materiał statystyczny. Do przerwy graliśmy bardzo słabo, powiedziałbym, że nawet fatalnie, ale wszyscy w szatni o tym wiedzą. Nie robiliśmy tego, co byśmy chcieli. Dopiero w drugiej połowie, choć mieliśmy o jednego zawodnika mniej, potrafiliśmy pokazać to, co powoli się kształtuje w tej drużynie, czyli charakter. To nas bardzo cieszy. Kolejny raz łapiemy szybko czerwoną kartkę, ale potrafimy zdominować przeciwnika, zaprezentować zaangażowanie i determinację” – powiedział w audycji „Widzewski Poranek”.
Po raz kolejny widzewiacy musieli sobie radzić w osłabieniu, bo tuż przed przerwą z boiska wyleciał Marek Hanousek. Co jest przyczyną takiego łapania kartek? „Myślę, że to jest taka wewnętrzna frustracja zawodników, którzy łapią kartki w sytuacjach kompletnie niewymagających tak zdecydowanych działań. Gdy nie układa się gra zespołu, to piłkarze mają wewnętrzną potrzebę dania sygnału, żeby coś zmienić. I chyba właśnie w tej frustracji musimy to umiejscowić. Wolałbym oczywiście, żeby tak nie było i żebyśmy zawsze grali jedenastu na jedenastu, bo to wpływa na pozostałą część drużyny” – ocenił Broniszewski.
Gospodarze dopiero po zmianie stron zaczęli prezentować się z dużo lepszej strony. Czy wpłynęła na to rozmowa w szatni? „Nie możemy grać dobrze tylko przez czterdzieści pięć minut, musimy to robić przez dziewięćdziesiąt, chociaż najważniejsze jest to, żeby na koniec mieć trzy punkty. (…) W szatni skupiliśmy się na tym, aby przekazać zawodnikom informację, jak mają grać po przerwie. Pierwszą połowę zostawiliśmy bez komentarza. Było nam o tyle łatwiej, że już mieliśmy takie sytuacje, gdy musieliśmy sobie radzić w osłabieniu. Sens naszego przekazu był przemyślany. Liczyliśmy na grę z kontry, na to, że boczne sektory będą swobodniejsze, a zwłaszcza na stałe fragmenty gry, które zaowocowały” – usłyszeliśmy.
To właśnie po dobrze wykonanym rzucie wolnym Daniel Tanżyna otworzył wynik spotkania. Broniszewski podkreślił, że sztab szkoleniowy przykłada dużą wagę do stałych fragmentów gry. „Pracujemy nad wszystkimi aspektami, które mogą nam pomóc, a stałe fragmenty gry są jednymi z nich. Tomek Włodarek ma ich sporą bazę, zwraca na to uwagę podczas treningów. Najważniejsze jest jednak to, że zespół nam ufa i stara się wykonywać to, o czym mówimy. Gdy przychodzi chwila, w której sztab szkoleniowy może coś podpowiedzieć podczas meczu, a drużyna się to tego stosuje, to jest miód na nasze serce. Bardzo nas cieszy, że w ważnych momentach piłkarze robią to, na co się umawiamy. Oby tak dalej” – stwierdził na antenie.
Drugi trener Widzewa odniósł się również do… swojego zachowania po jednej z bramek, gdy nie wykazał zbyt wielu emocji. „Już na samym początku współpracy z trenerem Dobim powiedziałem, że zawsze staram się reagować jak najmniej emocjonalnie, choć oczywiście czasem te emocje mnie poniosą. Sport nauczył mnie tego, że można zdobyć bramkę, a po chwili ją stracić, dlatego nie lubię tych wahnięć nastroju od euforii do smutku. Wolę reagować w sposób stonowany, ale też podchodzić do tego analitycznie, bo nieraz zdarza się, że po golu w grze zespołu widać coś więcej niż zwykle. Moją rolą jest to obserwować” – dodał na koniec.
Co Ty Bronek opowiadasz za bajki o euforii i smutku. Trener powinien żyć wydarzeniami boiskowymi. Spójrz prawdzie w oczy i zejdź na ziemie. Nie jestem fanem Dobiego, ale widzę, że ma i chce coś sobie i niedowiarkom do udowodnienia. Ty zaś zapomnij, że zostaniesz I trenerem w Widzewie. Może w jakimś Pcimiu Dolnym. Dobi powinien zostać do końca sezonu i wtedy być rozliczonym za pracę. Dosyć mamy tych ciągłych zmian, opłacania siedzących na kontraktach a nic nie robiących „specjalistów od awansów” Nie neguję tego, że z zawartego kontraktu trzeba się wywiązać, ale postawa taka idzie w świat i ewentualni przyszli… Czytaj więcej »
Zator owcy dali ciala bo wszyscy piali nad pięknem gry a za wartość artystyczna punktow nie przyznają stalowa gra brzydko ale na tyle ile umieją skutecznie. Bo liczy sie skuteczność. Masz racje wszyscy piszczą ze brzydko graja wywalić trenera prezesa zarząd i tak co pol roku i dlatego ciągle jestesmy w czarnej dupie, a rozwiązanie jest proste STABILIZACJA. Po tym sezonie wreszcie bedzie mozna uporządkować wiele spraw.
Bardzo fajny komentarz. Niezależnie czy cenicie Dobiegl i jego dotychczasową pracę, to jednego mu nikt nie może odmówić, gość jest pełen optymizmu i werwy w stosunku do zespołu. Widać to na meczach i widać to w wywiadach, kulisach etc. Może Broniszewski byłby wyżej w hierarchii gdyby potrafił zżyć się i cieszćł się wraz z zawodnikami i sztabem po strzelonej bramce pomimo gry w osłabieniu…
Patrząc na sytuację finansową, awans do EX jest koniecznością, nawet gdybyśmy mieli spaść po roku z hukiem
Odstosunkuj się od Broniszewskeigo, robi co do niego należy, jak najlepiej jak umie, a czy pokazuje emocje czy nie to jego sprawa!
Trener Dobi jest autentyczny,szczery facet.To widać. I widać również fachowość trenera Dobiego mimo pracy w trudnym środowisku. (zwalniający go prezesi i kibice przy każdym potknięciu nawet niezawinionym ) Materiał ma jaki ma. Nie dostał zawodników jakich chciał Przykład dwóch ,których podebrał Radomiak. Dobi-najlepszy trener w ostatnich 20 latach zaraz po Fornaliku.Ale za to na pewno dużo tańszy.I oby został kilka lat chociaż.
Broniszewski ewidentnie skwaszoną po meczu. Widać ze swoimi epickimi opowieściami prawdopodobnie chciał przekonać wszystkich jakim to świetnym fachowcem jest. Może niech idzie najpierw do Polkowic lub Radzionkowa i tam pokaże co potrafi. Ręce precz od Dobiego…
Motyla noga, cieszyć to można się po meczu jak się wygra.
Przy 2-0…. można jeszcze zremisować lub jak to było w Grudziądzu…
Dobi walczy i o to chodzi, a reakcja Bronka mi się też bardzo nie spodobała. Dobi zasłużył na szacunek