M. Broniszewski: „Ciężka praca pojawi się pod koniec stycznia”
14 stycznia 2018, 22:09 | Autor: RedakcjaPrzez pierwsze dni przygotowań do drugiej części sezonu postacią numer jeden na boisku Łodzianki będzie Marcin Broniszewski. Asystent Franciszka Smudy poprowadzi zajęcia pod nieobecność pierwszego trenera. Zapytaliśmy go więc, jak będzie przebiegać praca, którą do wykonania mają piłkarze Widzewa.
– Jutro zaczynamy przygotowania do do bardzo ważnej rundy w najnowszej historii klubu. Wchodzimy też na nowy obiekt Łodzianki. Jak to będzie wyglądać?
– Od jutra mamy dostępny zupełnie nowy obiekt treningowy. Ja sam na Łodziance jeszcze nie byłem, ale z tego co słyszałem – jest dobrze. Początek będzie lekki, takie typowe wdrożenie do ciężkiej pracy, która pojawi się na koniec stycznia. Aktualnie dogrywamy też etap badań lekarskich. Na dniach powinien być podpisany kontrakt z jedną z renomowanych i fajnych łódzkich klinik.
– Rozumiem, że pierwsze dwa tygodnie to praca wdrożeniowa, natomiast główny nacisk położony jest na zgrupowanie? Tam będziemy grać co trzy dni. Nie za często? Co z regeneracją?
– Dokładnie. Główny nacisk idzie na Uniejów. Natomiast nie mam żadnych złych proroctw, jeśli chodzi o to granie co trzy dni. Nie jest pan pierwszy, który o to pyta. Spodziewamy się nowych twarzy i testowania wielu nowych formacji i układów na bosku. Spora liczba graczy sprawi, że każdy będzie odpowiednio przygotowany. Jako asystent trenera i osoba odpowiedzialna za przygotowanie kondycyjne nie uważam, aby coś takiego jak regeneracja w okresie przygotowawczym wystąpiła. Tutaj liczy się praca, praca i jeszcze raz praca, by to, co chcemy przygotować na wiosnę, przełożyło się na końcowy sukces, jakim niewątpliwie jest awans do II ligi.
– W dniu jutrzejszym na treningu pojawić ma się dziewięć nowych nazwisk, większość zza granicy. Najgorętsze nazwiska to Michał Przybylski, reprezentant U-20, oraz Erik Streno ze słowackiej ekstraklasy.
– Nie chcę tu odpowiadać na tematy transferowe, gdyż nie jest to moja rola w klubie. Od tego są skauci, dyrekcja pionu sportowego, prezesi oraz oczywiście pierwszy trener. Ja, jak wspomniałem, jestem asystentem i osobą od przygotowania. I na tym chciałbym się skupić. Natomiast wiadomym jest, że są puste miejsca w kadrze, które trzeba uzupełnić. Tym zajmą się odpowiednie osoby, ja natomiast ich będę musiał odpowiednio przygotować.
– A czy pan, jako asystent, widział już nasze potencjalne nabytki na żywo?
– Coś niecoś widziałem. Żyjemy w takich czasach, że poza oglądaniem człowieka na żywo, jak to pan ujął, istnieją też jeszcze inne metody weryfikacji. Na dobrą sprawę ciężko jest dzisiaj zatrudniać piłkarza nic o nim nie wiedząc. Potencjalne nabytki są więc nam dobrze znane. Teraz w treningu mogą natomiast pojawić się jakieś nowinki, o jakich wcześniej nie wiedzieliśmy.
– Ostatnio zrobiliśmy analizę głębi składu, jaki aktualnie posiadamy. Wynika z niej, że w środku pola mamy „krater”. Nie ma aktualnie alternatywy dla Kazimierowicza czy Kwieka. Nie wydaje się panu to problemem?
– Wszyscy dobrze wiemy, gdzie jest nasza bolączka i odpowiednie osoby w klubie będą miały za zadanie, aby odpowiednie dziury pozalepiać. Ja jestem od tego, żeby drużynę dobrze przygotować i z tego będę rozliczany. Liczę też na to, że problem, o którym pan wspomniał, niedługo będzie rozwiązany z pożytkiem dla nas, gdyż w zbliżającej się rundzie nie ma miejsca na pomyłki. Cel to awans.
– Wracając do przygotowań. W pierwszych dniach zajęć nie będzie trenera Smudy, który jeszcze korzysta z urlopu. To pan będzie musiał wejść w buty pierwszego szkoleniowca.
– To prawda. Trener Smuda pojawi się pod koniec tygodnia na zajęciach. Natomiast nie jest to informacja świeża. Wiedzieliśmy o tym i spokojnie się do tego przygotowaliśmy. Cały plan treningowy mamy opisany i do czasu powrotu trenera będziemy wykonywać założone kwestie. Trener wróci już na przygotowanych zawodników po pierwszym wdrożeniu po przerwie.
– Na Łodziance póki co będziecie mieli do dyspozycji jedynie boisko ze sztuczną nawierzchnią. Opcja z boiskiem trawiastym pozostaje jedynie w Gutowie, bo na Piłsudskiego w styczniu czy lutym nikt nie pozwoli wejść. Nie jest to problemem podczas przygotowań?
– Na ten moment nie sądzę. Pierwszy etap przygotowań nie zakłada potrzeby korzystania z płyty trawiastej. Inna sprawa, że Łodzianka jest rzut beretem od głównego stadionu, co pomaga logistycznie. Za dwa tygodnie natomiast wyjeżdżamy do Uniejowa, gdzie problemu płyty nie będzie. Dopiero po powrocie może on się pojawić, natomiast tym będziemy się martwić później.
Rozmawiał Guzi