M. Ameyaw: „Nie ma powodów do radości”
14 sierpnia 2018, 11:45 | Autor: RyanMłody widzewiak debiut w drużynie ma już za sobą, ale dopiero w sobotę dostał dłuższą szansę w meczu ligowym. Zagrał słabo, ale trzeba pamiętać, że wobec zmian taktycznych wylądował na obcej dla siebie pozycji lewego wahadłowego.
– W końcu zagrałeś trochę dłużej. Zadowolony?
– Cieszę się, że dostałem szansę, ale nie mogę być zadowolony z tego, że wszedłem na boisko na dłuższy czas, bo liczy się dla mnie wyłącznie dobro drużyny. Przegraliśmy ten mecz, więc nie ma powodów do radości.
– Co się z wami stało po przerwie?
– Ciężko mi na gorąco ocenić, co się stało, że tak skończył się ten mecz. Na pewno będziemy to na spokojnie analizować i trener pokaże nam, co zostało przez nas zrobione źle. Musimy wyciągnąć wnioski, bo drugi taki mecz nie może się już powtórzyć!
– Lewa obrona to chyba nie jest twoje wymarzone miejsce na boisku?
– Po przejściu na trójkę obrońców miałem grać na lewym wahadle. Dla mnie to faktycznie nowość, ponieważ nigdy wcześniej nie grałem na tej pozycji. Cóż, trzeba było się przestawić i dać z siebie wszystko. Ocenę pozostawiam trenerowi.
– Twoim indywidualnym celem na tą rundę jest łapanie minut czy mierzysz wyżej?
– W klubie czuję się dobrze i zamierzam cały czas walczyć o miejsce w składzie. Oczywiście ważne jest dla mnie to, żeby grać jak najwięcej. Na razie wchodzę z ławki, ale to nie jest szczyt moich ambicji. Nie poddaję się i walczę o jedenastkę.
Rozmawiał Ryan
Jestes tak dobry jak twoj ostatni mecz… Inna sprawa, że ciezko bedzie Ci tu podnieść swoje umiejętnosci, po prostu nie ma się od kogo uczyć.
Naturalnie. Jak wiadomo, jedynym miejscem do nauki dla młodego pilkarza jest Barcelona. Jest przecież od kogo się uczyć. Nie pogra się co prawda, ale przynajmniej A ogląda się prawdziwych gwiazd.
Tam przynajmniej ma kogo podglądać…
Na szczęście nie Ty o tym decydujesz.