LKS – Widzew (wypowiedzi)

3 października 2015, 17:12 | Autor:

Marcin_Płuska

Pierwsza połowa meczu w Rosanowie była wolna i bez fajerwerków. W drugiej połowie było już wszystko: czerwone kartki, nie wykorzystany rzut karny i sporo okazji z obu stron. Nie było tylko bramek. Co po spotkaniu mówili trenerzy i piłkarze?

Marcin Płuska:
„Wydaje mi się, że emocje były bardzo duże, zarówno na boisku, jak i na trybunach. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo średnia. Przeciwnik ustawił się na kole, a my graliśmy za wolno. Nasz atak pozycyjny nie funkcjonował tak, jak powinien. Brakowało nam przyspieszenia, próbowaliśmy to zmienić w przerwie. Na drugą połowę wyszliśmy z założeniem, żeby wygrać mecz. Niestety dwie czerwone kartki pokrzyżowały nam plany. Stworzyliśmy więcej sytuacji, bo LKS poszedł wyżej i mieliśmy więcej miejsca z przodu. Szkoda tych sytuacji, bo za tydzień-dwa nikt nie pamiętałby o przebiegu meczu, tylko o wyniku.

Nie wystawiłem Dudały od początku, bo mało trenował przed meczem ze Stalą i nie był w rytmie meczowym. W środę, w pucharze szanse dostaną ci, którzy ostatnio grali mniej. Nie oznacza to, że ja lub piłkarze odpuszczamy te rozgrywki. W Widzewie trzeba starać się w każdym spotkaniu.”

Grzegorz Herski:
„Wiedzieliśmy na co stać Widzew. Znaliśmy ich dobre i złe strony. Jeszcze dziś analizował ich mecze ze Stalą Głowno. Wyeliminowaliśmy atuty rywali i prowadziliśmy grę. Przed meczem remis 0:0 brałbym w ciemno, a teraz czuję niedosyt. Przy odrobinie spokoju i wyrachowania mogliśmy dziś wygrać z Widzewem. Mimo tego, że on też miał dogodne sytuacje. Te czerwone kartki spowodowały, że miejsca na boisku zrobiło się więcej. Tak, jak mówię – przy większym spokoju mogliśmy pokusić się o niespodziankę.”

Michał Pietras:
„W pierwszej połowie próbowaliśmy rozgrywać piłkę w ataku pozycyjnym, co nam nie wychodziło. Przeszliśmy na długie podania i to też nie przyniosło zamierzonego efektu. W drugiej połowie złapaliśmy dwie czerwone kartki, a i tak mieliśmy bramkowe sytuacje. Powinniśmy pokazać więcej piłkarskiego cwaniactwa i wygrać to spotkanie. Wracamy do domów w smutnych nastrojach. Musimy cały czas nad sobą pracować.”

Mariusz Rachubiński:
„Słaby mecz w naszym wykonaniu, ale przy odrobinie szczęście – głównie mojego – mogliśmy wygrać. Mieliśmy przecież rzut karny. Pierwszy raz w mojej przygodzie z piłką zdarzyło mi się go nie wykorzystać. Powinienem był strzelić, podjąłem się tej odpowiedzialności i zawiodłem. Nie mamy pretensji do chłopaków o te czerwone kartki. Jesteśmy drużyną, tworzymy kolektyw. Ja też zawiodłem, więc nie mogę mieć pretensji do innych.”

Michał Czaplarski:
„Ciężki mecz, do tego kończony przez nas w dziewiątkę. Po ostatnich wynikach myśleliśmy, że pójdziemy za ciosem. Boisko jednak brutalnie nas zweryfikowało. W pierwszej połowie nie mogliśmy znaleźć sposobu na Rosanów, nie mogliśmy stworzyć sobie jakichś klarownych sytuacji. Oni się cofnęli i przerywali nasze akcje. Zaraz po przerwie pogubiliśmy się i złapaliśmy z Okachim dwie głupie kartki, czym osłabiliśmy zespół. Do tego nie strzelony rzut karny. Summa summarum remis z przebiegu gry jest sprawiedliwym wynikiem.”

Kamil Zieliński:
„Jesteśmy na siebie strasznie źli za ten jeden punkt. Nie wyglądał ten mecz tak, jak to sobie założyliśmy. Ciężko było się przebić przez obronę rywala. LKS nastawił się defensywnie, a my nie umieliśmy się przez tą defensywę przebić. Zawiedliśmy kibiców i musimy ich za to przeprosić, bo znakomicie nas dopingowali i wspierali. Musimy się podnieć w następnym meczy, bo Bełchatów niebezpiecznie się oddala i może zrobić się z tego nawet 10 punktów teraz. Mamy co prawda mamy jeszcze mecz zaległy, ale różnica robi się spora. Jest nam przykro, bo zawiedliśmy na całe linii. Wiadomo, że dwie czerwone kartki muszą wpłynąć na obraz gry i wtedy trzeba dać z siebie 120%. Taka jest piłka – była walka, są instynkty. Trzeba wyciągnąć wnioski, a później jak najszybciej o tym spotkaniu zapomnieć. Wiem, że to głupio brzmi, ale tak po prostu jest w futbolu. Musimy się poprawić, bo w Widzewie trzeba zapie….lać!”

Michał Milczarek:
„Nie wiem, co powiedzieć po takim meczu. Sporo się działo pod obiema bramkami. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy rzutu karnego, bo nawet moglibyśmy wygrać. Trzeba przyznać, że rywale też mieli swoje sytuacje. Czerwone kartki sprawiły, że na boisku było więcej miejsca i stąd szersze otwarcie gry w końcówce.”

Piotr Słyścio:
„Uważam, że to wielkie wydarzenie dla takiej miejscowości, jak Rosanów. Nikt nie musiał nas mobilizować przed tym meczem. Trener wręcz uspokajał nas, żebyśmy nie wyszli na boisko zbyt niespokojnie. Dopóki graliśmy 11 na 11 i mieliśmy siły, przeważaliśmy. Graliśmy dobre spotkanie pod względem taktycznym. Jestem pozytywnie zaszokowany postawą kibiców Widzewa! Dopingowali cały mecz i stworzyli fantastyczne widowisko.”