Ł. Stupka: „Chcemy zrekompensować kibicom tę wpadkę”

W poniedziałek dowiedzieliśmy się o zakontraktowaniu przez Widzew Łódź Luki Uskokovicia. Niewiele ponad dobę później okazało się jednak, że obrońca nie będzie występował przy al. Piłsudskiego. O kulisach tej sytuacji oraz o kolejnych transferach opowiadał wczoraj na antenie RadioWidzew.pl Łukasz Stupka.

Dyrektor sportowy przeprosił kibiców za zamieszanie. „Nie będę szukał usprawiedliwień. Musimy otwarcie przyznawać się do błędów, a do takiego błędu w komunikacji doszło. Miała pojawić się informacja o testach medycznych, a pojawiła się inna. Biorę jednak wszystko na klatę, bo samemu mogłem to kilka razy sprawdzić. Chcemy zaskakiwać kibiców doniesieniami transferowymi, ponieważ wiemy, jak na nie czekają. Tym razem się nie udało. Przepraszam wszystkich, którzy mogli się poczuć zniesmaczeni takim obrotem sprawy. (…) Woleliśmy przyznać się do błędu, zamiast iść w narrację, że kilka dni później rozwiążemy kontrakt z przyczyn osobistych. (…) Obowiązuje mnie tajemnica lekarska, ale zasięgnęliśmy kilku opinii ekspertów i wszyscy stwierdzili, że umowa nie może wejść w życie” – stwierdził w rozmowie.

Skąd pomysł na transfer grającego w Mariborze Uskokovicia? „Nie jest trudno wyszukać informację, że Uskoković przez ostatnie pół roku grał w Mariborze, a przez wcześniejsze dwa lata nie grał. Gdyby występował w takim klubie regularnie przez dwa i pół sezonu, to nawet nie spojrzałby na Widzew. Pojawiła się okazja do wyjęcia zawodnika, który w kilku minionych miesiącach pojawiał się na boisku, oczywiście wiązało się to z pewnym ryzykiem, ale to ryzyko mogło się nam opłacić. Wyszło bardzo niezręcznie i to jest cała historia” – dowiedzieliśmy się.

Podczas audycji „Rozmowy Totalnie Swobodne” nie zabrakło też pytań o inne kwestie, między innymi o niemającego już ważnego kontraktu z Widzewem Jakuba Kmitę. „Mogę powiedzieć, że walczymy i tyle chciałbym na ten moment zdradzić. Myślę, że na dniach sytuacja się rozwiążę. Już na pierwszej mojej konferencji prasowej mówiłem, że chcemy mieć w drużynie zawodników z widzewskim DNA, dlatego zależy nam, żeby Kmita został. Dołożymy wszelkich starań, żeby tak się stało, bo nie chcę się później tłumaczyć, dlaczego taki piłkarz odchodzi. (…) Jeżeli Kuba zostanie, to na innych warunkach niż do tej pory, a jeżeli nas opuści, to będzie mi bardzo przykro, ale najwidoczniej pewne rzeczy z przeszłości nie mogły zostać wyprostowane. Wciąż walczę, czy skutecznie, zobaczymy na dniach” – wyjawił Stupka.

A co z Kacprem Karaskiem, który od dłuższego czasu trenuje z pierwszym zespołem, ale wciąż nie podpisał umowy? „Wszyscy jesteśmy dogadani, czekamy w zasadzie tylko na jedno potwierdzenie od strony formalnej, bo liczę, że ten transfer będzie początkiem współpracy z Unią Skierniewice. W tym klubie mają więcej ciekawych zawodników, miasto jest w stu procentach widzewskie, a nam zależy, żeby współpracować z takimi ośrodkami. Mam nadzieję, że wszystko dopniemy zaraz po powrocie drużyny do Łodzi” – powiedział dyrektor sportowy.

Szef pionu sportowego raz jeszcze podkreślił też, że obecnie priorytetem jest znalezienie klasowego defensywnego pomocnika. Ma przy tym nadzieję, że już wkrótce będzie mógł przekazać kibicom czterokrotnego mistrza Polski dobre wieści w tym temacie. „Mamy dwóch kandydatów, a jeżeli jeden z nich trafi do Widzewa, to kibice będą zadowoleni. Przychodząc do klubu wiedziałem, jakie są realia, więc nie będę teraz cały czas chodził do prezesów i prosił o dodatkowe środki. Nie ma co ukrywać, że jeżeli ściągniemy mocną »szóstkę«, to będziemy musieli okroić kwoty na inne pozycje. Defensywny pomocnik jest jednak dla nas priorytetem. Wysoko oceniliśmy Gola czy Majeuskiego, ale wybrali inne oferty. Patrzymy na to, żeby ta »szóstka« była naprawdę silna. Nasz najbliższy transfer zapowiem jako rekompensatę dla kibiców za to, że tylko przez jeden dzień mogli się nacieszyć nowym piłkarzem” – usłyszeliśmy.

Co ciekawe, Stupka zapytany też o… Stefano Napoleoniego, który obecnie nie posiada klubu. Odpowiedź była zaskakująca! „Teraz modne są powroty, dlatego nie mówię »nie«, zwłaszcza że Stefano jest świetnym zawodnikiem. Proszę do niego zadzwonić i spytać, czy nie miał przypadkiem ostatnio telefonów z Polski, czy ktoś mu nie wysyłał prezentacji Podolskiego w Górniku. Ja tego oczywiście nie wiem, mówię tylko teoretycznie (śmiech) – dodał na koniec.