Ł. Broź: „Nie wydaje mi się, bym cokolwiek obiecywał”
22 kwietnia 2020, 20:00 | Autor: KamilPrawym obrońcą „Drużyny Dekady” wybrany został Łukasz Broź. Piłkarz, choć spędził przy al. Piłsudskiego siedem lat, pożegnał się z klubem w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach. W niedzielny wieczór na antenie Radia Widzew wyemitowany został wywiad z nim. O czym mówił?
O przejściu do Widzewa
Byłem wtedy zawodnikiem Kmity Zabierzów. Wracałem po drobnym urazie mięśnia dwugłowego, mieliśmy przed sobą sparing z Widzewem w Zakopanem. Nasz trener zapytał mnie, czy będę w stanie zagrać, odpowiedziałem, że tak. Nie pamiętam, jaki był wynik, ale najwidoczniej spodobałem się trenerowi Probierowi, bo wkrótce zadzwonił do mnie prezes Boniek z propozycją transferu do Widzewa. Kilka dni później byłem już w Łodzi.
O widzewskiej szatni
To była taka ekipa, w której wszyscy byliśmy ze sobą zżyci. Nie było typowego lidera, trzymaliśmy się wspólnie. W dużej grupie chodziliśmy czy to na obiady, czy na imprezy na miasto. Szatnia była scalona, wszystko bardzo fajnie funkcjonowało zarówno w środku, jak i na zewnątrz.
O rządach Cacków
Sylwester Cacek był dużo bardziej konkretnym gościem, który zazwyczaj starał się dotrzymywać słowa. Gdy rządy przejął jego syn, to wszystko zaczęło wyglądać śmiesznie. To była zabawa klubem. Mateusz uciekał, chował się, nie chciał konkretnie rozmawiać. Wydaje mi się, że ta sytuacja ich przerosła. Myśleli, że będzie łatwo, a zrobili to, co zrobili. Szkoda, że to się tak potoczyło.
O obietnicy nieprzechodzenia do Legii
Nie pamiętam już, jak to dokładnie wyglądało, bo działo się to dawno temu. Nie wydaje mi się jednak, bym cokolwiek obiecywał. Pamiętam, że rozmawiałem z jednym z kibiców z młyna i dałem mu koszulkę. Przyznałem, że nie mogę nic obiecać, bo na tamten moment nie miałem żadnej pewności, dokąd odejdę, ale wiedziałem, że mój czas w Łodzi dobiega końca. Klub też chciał się mnie pozbyć ze względu na duże zarobki, dlatego dogadałem się, zrzekając większości swojego wynagrodzenia.
O sytuacji z koszulką podczas meczu w Warszawie
Trochę się zdziwiłem, bo przez siedem lat grałem dla Widzewa, któremu poświęcałem się w stu procentach, czy to na treningach, czy na boisku, a dostałem koszulkę bez herbu. Na pewno przyjąłbym ją normalnie i zabrał ze sobą na pamiątkę. Zaskoczyłem się, bo to tak, jakby kibice skreślili to, co zrobiłem dla klubu. Stało się jak się stało, nie mam do nikogo żalu, bo wiem, jakie emocje temu wszystkiemu towarzyszą.
O przyjeździe do Łodzi ze Śląskiem
Atmosfera, stadion, cała otoczka wokół meczu były świetne. Każdy ze Śląska na pewno będzie miał w pamięci to spotkanie, bo do ostatniej minuty było bardzo gorąco, a wynik był na styku. Mnie się zawsze miło wraca do tych miejsc, którym poświęciłem swój czas i w których zostawiłem zdrowie.
O ewentualnym powrocie do Widzewa
Nigdy nie mówię, że coś takiego na pewno nie będzie miało miejsca, bo wszystko się może zdarzyć. Jeżeli miałoby do tego dojść, to ja jestem otwarty.
Całą rozmowę z Łukaszem Broziem odsłuchać można w Radiu Widzew TUTAJ.
Łukasz jesteś dobry obrońca, ale daj sobie spokój z Naszym Widzewem
No nie wiem w sprawie powrotu.
Są takie miejsca z których po prostu nie można wrócić do Widzewa
Na przykład :
Grób
Więzienie z dożywotnim wyrokiem
Daleki kosmos
legia warszawa.
Z dalekim kosmosem to nie do końca się zgadzam Andrzeju, z resztą – jak najbardziej. Gość odszedł do legii i dziwi się, że kibice dali mu koszulkę bez herbu. A przecież jak powiedział W.Jaruzelski pamiętnego ranka bez teleranka: są granice, których przekroczyć nie wolno. F16 pije, czy robi sobie jaja?
Ooo Widzę Zygmunt, że zaliczyłeś come back.
Miło znów Cię przeczytać.
Masz rację z dalekim kosmosem. Można byłoby z niego wrócić Ale jakby powiedział towarzysz Mao byłby to Długi Marsz.
Pisałem na szybko.
Po namyśle stwierdzam,że lepszym miejscem bez możliwości powrotu do Widzewa dla Brozia byłby horyzont zdarzeń czarnej dziury. :-)
Ja mam Andrzeju taką nadzieję w sercu, że Broź nie wziął na poważnie tego pytania o ewentualny powrót do Widzewa.
Należy jeszcze przypomnieć, że p. Broź, to „Pan Gra o Wyższe Cele” – tak otwarcie wypowiadał się o przejściu do ległej… Niech dalej gra o te „wyższe” cele. Widzew sobie poradzi.
Panie Zygmuncie wreszcie się z Panem zgadzam w 100 % !!!
Hmmm… Włodek Smolarek, Tomasz Łapiński….
I wystarczy
Włodek Smolarek nie miał wyjścia, a Łapiński to był chyba najlepszy transfer do legii z Widzewa. Przeszedł za dużą kasę i zagrał raptem 2 mecze ligowe.
wkradla sie literowka….legŁa Warszawa
Zapewne tak jest jak piszesz, ale jakoś nie przeszkadzało jak do ległej przeszedł Łapa, Citko- Nasze Ikony a z ległej do Nas wcześniej przyszli Kruchy, Szczęsny- wydatnie podnoszący poziom Zespołu w lidze i pucharach? Im też herb należy zabrać ?
z ległej móżna było wracać tylko za komuny jak na siłę brali do woja vide Włodzimierz Smolarek
Panowie D jcie s pokój z tymi mądrościami – na dzień dzisiejszy każdy polski zawodnik gdyby dostał ofertę z ległej to uważał by się za szczęśliwca- niestety kasa misiu kasa jak mawiał klasyk (Wójcik) – dzisiaj leģła to piłkarskie eldorado pod względem sportowym,finansowym – my też byliśmy takim magnesem w latach 80-tych wtedy graliśmy jak równy z Juve czy z Liverpoolem- każdy chciał grać w Widzewie – cała Polska kibicowała Widzewowi – może to jeszcze kiedyś wróci – a tak w ogóle Łukasz miał pewne prawo opuścić cackowy twór – poległa? – no cóż piłkarz idzie tam gdzie kasa –… Czytaj więcej »
To niech sobie
będzie szczęśliwy w ległej.
Farciarz
Normalnie P Boga za kostki złapał.
Ja wiem,że to jego praca,ale niech nie gada głupot
Jakiś kręgosłup moralny trzeba mieć, choćby szczątkowy.
Całuje L na koszulce i pisze , ze mógłby wrócić do Widzewa. Pajac i tyle w temacie
Sam jesteś pajacem. Dla niego to praca jak tego nie ogarniasz to miej żal do gimnazjum. W jednej pracy czujesz się lepiej a w innej płaca dobrze…
Kibice mogą już nie chcieć oglądać piłkarza ale czemu on miałby się obrazić na pieniądze?
Drogi nasze się rozeszły i to pewnie się nie zmieni. Nie warto chować żalu, tylko wspominać dobre chwile…