Kozłowski musi jeszcze poczekać
14 lutego 2019, 12:06 | Autor: RyanZazwyczaj w okresie przygotowawczym trafia się jakiś pechowiec, który na skutek kontuzji traci najważniejszy czas przed startem rundy. Tym razem padło na Marcina Kozłowskiego, który już w pierwszym zimowym występie złamał rękę.
Pęknięcie kości śródręcza nie jest może najpoważniejszym urazem, bo wyklucza zawodnika tylko z części ćwiczeń, ale jednak nie pomaga. Choć Kozłowski może kopać piłkę i biegać, nie wolno mu wchodzić w kontakt z rywalem, choćby z kolegą z drużyny. Niemożliwe są więc jego występy w meczach sparingowych, gdzie ćwiczone są schematy taktyczne, a piłkarze zgrywają się ze sobą.
Wydawało się, że wychowanek Widzewa szybko wróci do pełnego treningu. Miała w tym pomóc zmiana usztywnienia kontuzjowanej dłoni. Faktycznie do podmiany doszło. W tym tygodniu obrońca otrzymał tzw. termoplastyczne zabezpieczenie, ale niestety, nie ma jeszcze zgody od dr Radosława Grabowskiego na powrót do gry.
Nie wygląda na to, żeby „Cinek” miał wrócić na boisko w sobotniej grze kontrolnej ze Stomilem Olsztyn. Być może uda mu się wystąpić w ostatnim spotkaniu, ale jeżeli Radosław Mroczkowski będzie chciał wystawić w próbie generalnej skład przygotowywany na rozgrywki ligowe, to Kozłowski o miejscu w jedenastce musi na razie zapomnieć. Wygląda na to, że na początku rundy wiosennej po prawej stronie defensywy kibice oglądać będą Łukasza Turzynieckiego, który umowę ma podpisać dzisiaj.
Marcin Kozłowski musi więc przygotować się na ciężką rywalizację o miejsce w wyjściowym składzie. Podobnie było latem i wczesną jesienią. Wówczas był zdrowy, ale trener Mroczkowski stawiał na Sebastiana Kamińskiego. Kozłowski w pierwszych spotkaniach sezonu w ogóle nie łapał się do meczowej osiemnastki i zmagania widzewiaków oglądał z trybun. Jak będzie wiosną? Wiele zależeć będzie od postawy Turzynieckiego, który na dzień dobry dostanie nie furtkę, ale bramę do gry w pierwszym składzie.
Nie zapominajmy o Michalskim, który też stracił część przygotowań.
I na ten moment również jest daleko od wyjściowej 11 po tym co w sparingach pokazuje Pieniu ;)
Trzeba przyznać, że rywalizacja na każdej pozycji (z wyjątkiem lewej obrony) jest naprawdę duża.