Kozlovsky już się spłaca, a może być jeszcze lepiej!
15 listopada 2024, 12:59 | Autor: RyanGdy latem Widzew sprzedawał do ligi szwajcarskiej Andrejsa Ciganiksa, kibice martwili się o przyszłość lewej obrony łodzian. Okazało się, że niepotrzebnie i za sympatycznym Łotyszem dziś nikt już nie tęskni. Wszystko dzięki transferowi Słowaka, który już na papierze wyglądał bardzo przyzwoicie.
W zasadzie od samego powrotu do Ekstraklasy w 2022 roku w kadrze nie było żadnego nominalnego lewego obrońcy. Początkowo nie było takiej potrzeby, ponieważ trener Janusz Niedźwiedź preferował system z trójką środkowych obrońców i potrzebował jedynie wahadłowych. W pierwszych meczach obsadzał w tej roli Fabio Nunesa, ale w spotkaniu 9. kolejki z Cracovią piłkarz został ostro sfaulowany przez Michała Rakoczego i wypadł z gry aż do końca roku. Jego następcą został Mato Milos i trzeba przyznać, że z meczu na mecz nabierał pewności siebie i jego forma zwyżkowała. W ostatnim starciu jesieni strzelił swojego pierwszego i – jak się później okazało – jedynego gola w widzewskich barwach. Trafienie w wyjazdowej potyczce z Koroną pozwoliło wygrać i zakończyć rundę na fenomenalnym trzecim miejscu.
Zimą sytuacja z wahadłami miała się jeszcze poprawić. Liczono, że po powrocie na prawą flankę Milos będzie jeszcze lepszym zawodnikiem, a z lewej strony biegać mieli wracający do zdrowia Nunes oraz jedyny zakontraktowany w tamtym oknie transferowym piłkarz – Andrejs Ciganiks. Pewnie miejsce w jedenaste przez długo czas miał ten drugi, korzystając z faktu, że powrót Portugalczyka się przedłużał. Gdy Nunes wrócił w końcu na boisko, prezentował się o wiele słabiej, a do tego fatalną wiosnę zaliczyła cała drużyna. Także Ciganiks, który nieźle prezentował się w ofensywie, ale kiepsko w działaniach obronnych. Trudno mieć pretensje wyłącznie do zawodników, bo obaj mieli słabe predyspozycje do gry w defensywie. Łotysz był klasycznym pomocnikiem i samo przestawienie go na wahadło wymagało przyswojenia nowych automatyzmów, z kolei Nunes w przeszłości grywał nawet jako skrzydłowy napastnik. Nie może więc dziwić, że słabo wychodziło im wspieranie stoperów w momencie ataków pozycyjnych rywali. Niedźwiedź szukał więc różnych alternatyw, m.in. przestawiając „Cigiego” na pozycję numer dziesięć. Jego postawa wyglądała tam nieco lepiej, ale nie rozwiązywało to problemu na lewej stronie boiska.
W sezonie 2023/2024 kłopoty zrobiły się jeszcze poważniejsze. Szkoleniowiec postanowił bowiem zmienić ustawienie drużyny, przechodząc na czwórkę obrońców. Sęk w tym, że kompletnie nie miało to odwzorowania w działaniach transferowych. Na Piłsudskiego sprowadzono dwóch bramkarzy, dwóch stoperów, czterech pomocników i napastnika. O klasycznych bocznych defensorach nie pomyślano! O ile w kadrze byli już gracze dobrze czujący się na prawej stronie formacji, o tyle na lewej Niedźwiedź znów miał do dyspozycji Ciganiksa i Nunesa, którzy jeszcze mocniej cofnięci na swoją połowę musieli wypaść jeszcze gorzej. Po siedmiu kolejkach trener został zwolniony, a w jego miejsce pojawił się w klubie Daniel Myśliwiec, kontynuując system z czwórką defensorów. Początkowo postawił na Portugalczyka, ale po fatalnym w jego wykonaniu meczu w Gliwicach miarka się przebrała. Nie licząc kilku epizodów, lewą obronę zabetonował Ciganiks, a Nunes został przekwalifikowany na pomocnika. Był więc obiektem podobnego manewru, jaki z Łotyszem zastosował wcześniej Janusz Niedźwiedź. Efekt też był podobny, bo wychowanek Portimonense momentami prezentował się bardzo dobrze, ale końcówkę poprzednich rozgrywek miał bardzo słabą, więc na dłuższą metę pomysł ten się nie sprawdził.
Przed obecną kampanią Myśliwiec zmodyfikował nieco model gry zespołu. W nowym systemie potrzebował klasycznych skrzydłowych, którzy nie będą już tak często schodzić z piłką do osi boiska, szukając strzału, tylko będą operować bliżej linii bocznej lub końcowej, dążąc do wbiegnięcia za linię defensywną rywali, a następnie rozegrania piłki lub dośrodkowania jej w pole karne. Fabio Nunes stał się więc zbędny, bo jego piłkarskie parametry nie do odpowiadają takim wyzwaniom, natomiast Andrejs Ciganiks dostał ofertę z ligi szwajcarskiej i aby móc ją przyjąć i trochę na nim zarobić, trzeba było najpierw ruszyć na zakupy.
W pierwszej kolejności skierowano się w stronę własnej bazy skautingowej. Tam od pewnego czasu znajdował się Samuel Kozlovsky i jak przyznali sami działacze, obserwowany był już od dwóch lat. Postanowiono przeprowadzić ten transfer, co wiązało się z opłatą dla klubu z Trenczyna, choć tradycyjnie kwota została utajniona. Widzew w końcu miał klasycznego lewego defensora! Przy okazji włodarze RTS sami narzucili na siebie dodatkową presję, rysując przed kibicami wizję znakomitego ruchu. Nawet prezes Michał Rydz publikował w mediach społecznościowych grafiki przedstawiające porównanie Słowaka do innych kandydatów czy poprzedników, z których wynikało, że do Łodzi trafił naprawdę bardzo mocny gracz. Zarząd czy dyrektor sportowy mogli więc ukręcić na siebie bat, ale czas pokazał, że rzeczywiście wiedzieli, co robią. Dziś Kozlovsky jest bowiem oceniany jako najlepszy letni transfer. „Samuelowi adaptacja w drużynie przyszła łatwiej niż innym graczom i dzięki temu szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. Dziś jest naszym bardzo ważnym zawodnikiem” – przyznał Tomasz Wichniarek przed kamerami stacji Canal+ Sport.
Szefowie Widzewa pewni Kozlovskyego: „Był naszym pierwszym wyborem”
Potwierdzają to fakty. Popularny „Koza” wywalczył miejsce w wyjściowej jedenastce w trakcie przygotowań do sezonu, wybiegł w niej w inaugurującym sezon meczu ze Stalą Mielec i obecnie ma na koncie trzynaście występów na piętnaście możliwych. Nie zagrał tylko w spotkaniach z Pogonią Szczecin i Radomiakiem Radom, gdy pauzował za czerwoną kartkę, obejrzaną w starciu ze Śląskiem Wrocław. Oprócz tego, tylko raz usiadł na ławce rezerwowych, gdy w Lublinie postawiono na Luisa Silvę (sprowadzony jako stoper, z czasem stał się alternatywą na boku formacji), bo Kozlovsky późno wrócił ze zgrupowania reprezentacji Słowacji. Nie licząc wpadki z „czerwienią”, prezentował się bardzo solidnie. Odpowiedzialnie wypełniał zadania w obronie i podłączał do akcji ofensywnych i choć nie rzucał na kolana, można było oczekiwać, że poniżej przyzwoitego poziomu nie zejdzie. Jedyne, czego mu brakowało, to liczb, ale to zmieniło się w minioną sobotę. Widzewiak zaliczył dwie asysty w konfrontacji z Zagłębiem Lubin i dzięki temu mógł w świetnym humorze pojechać na mecze swojej kadry narodowej. Sam fakt, że regularnie jest do niej powoływany, także dodaje mu nobilitacji. „Dla nas wszystkich były to ważne spotkanie, nie tylko dla mnie. Ale oczywiście jestem zadowolony z asyst, ponieważ chciałem przerwać tę niekorzystną passę i teraz czuję się już dużo lepiej. Myślę, że z każdym kolejnym występem będzie się to jeszcze poprawiać. Pewność siebie powinna wzrosnąć, choć wszystko zawsze zależy od dyspozycji całej drużyny, dlatego muszę podziękować kolegom. Pomogli mi się lepiej zaprezentować i sami wykonali kawał dobrej roboty” – komentował swój ostatni występ w magazynie „Liga+”.
Standardowo przyjrzeliśmy się statystykom Kozlovskyego z jego dotychczasowych ligowych występów. Zestawiliśmy je także z liczbami Andrejsa Ciganiksa i Fabio Nunesa, osiąganymi w przeszłości na pozycji lewego obrońcy, oraz innych graczy Ekstraklasy, aby mieć szersze spectrum informacji i właściwy punkt odniesienia. Zaczynając od porównania z Łotyszem i Portugalczykiem, dostajemy potwierdzenie w twardych danych tego, co wydawało się „na oko”. Słowacki zawodnik jest zdecydowanie bardziej aktywny w działaniach defensywnych od pozostałej dwójki – stoczył najwięcej pojedynków obronnych, mając w nich najwyższą skuteczność. Najlepszy jest też w starciach w powietrzu i jako jedyny z tej trójki więcej odzyskuje piłek niż je traci. Ma również olbrzymią przewagę w liczbie przechwytów, a w fazie budowy akcji najdokładniej podaje futbolówkę (również w pole karne), najcelniej ją dośrodkowuje i najskuteczniej drybluje. Od Ciganiksa i Nunesa rzadziej oddaje strzały i ma problemy z ich celnością, ten drugi zanotował też więcej pojedynków w ofensywie, w których skuteczność „Kozy” jest najsłabsza. Rysuje się więc obraz zawodnika dużo konkretniejszego na własnej połowie niż rywala, jak mogło się wydawać. Być może dwie asysty przeciwko Zagłębiu są jednak sygnałem poprawy w działaniach ofensywnych.
Jak Kozlovsky prezentuje się w zestawieniu z innymi ligowcami? Zacząć trzeba od faktu, że ma na koncie najwięcej przechwytów średnio w meczu w całej Ekstraklasie! Znajduje się też na podium w aspekcie skuteczności dryblingów i zaraz za nim w dokładności dośrodkowań. W czołowej dziesiątce znajdziemy go w temacie łącznej liczby stoczonych pojedynków defensywnych, nieźle plasuje się też wtedy, gdy przeliczymy je przez liczbę występów. Pod uwagę braliśmy tylko te parametry, w których Słowak znalazł się w czołowej trzydziestce.
Wybrane statystyki Samuela Kozlovskyego na tle Ekstraklasy:
przechwyty średnio na mecz – 7,75 (1. miejsce)
podania progresywne łącznie – 88 (28. miejsce)
podania kluczowe łącznie – 6 (20. miejsce)
podania kluczowe średnio na mecz – 0,48 (29. miejsce)
pojedynki defensywne łącznie – 100 (8. miejsce)
pojedynki defensywne średnio na mecz – 7,69 (13. miejsce)
dokładność dośrodkowań – 45,8% (4. miejsce)
skuteczność dryblingów – 75% (3. miejsce)
biegi progresywne łącznie – 30 (20. miejsce)
biegi progresywne średnio na mecz – 2,40 (28. miejsce)
Czy już teraz można uznać transfer Samuela Kozlovskyego jako udany? Piłka nożna wielokrotnie nauczyła nas ostrożności w ocenach, ale fakty potwierdzają, że obecnie trudno dyskredytować ten ruch. Widzew Łódź nie tylko ma w końcu lewego obrońcę pełną gębą, ale też takiego, który ze swoich zadań wywiązuje się na ogół co najmniej poprawnie. Jeżeli będzie w stanie podnieść swój poziom w grze ofensywnej, nie tracąc przy tym walorów obronnych, będzie to z pewnością jedno z największych wzmocnień formacji defensywnej od momentu powrotu do Ekstraklasy. Jeśli nawet nie najlepsze!
Biorąc pod uwagę udane występy na boiskach ligowych, wiek (widzewiak ma dopiero 24 lata) i regularne ostatnio powołania do reprezentacji Słowacji, można śmiało stwierdzić, że jest to aktualnie piłkarz z jednym z największych w zespole potencjałów sprzedażowych, na którym klub może dobrze zarobić. Pozostaje trzymać kciuki za dalszy rozwój, oddać rację włodarzom, którzy po transakcji chwalili ją z dużą śmiałością i życzyć im podobnych „znalezisk” na innych pozycjach.
AS Trencin
Widzew Łódź
350 tys. €
To teraz czas na 10x krotną przebitkę przy jego transferze out :)
Po tym tekście u stamirowskiego zamiast źrenic pojawiły się $$
Rayn piszesz same bałwochwalcze artykuły, ni kszty krytycyzmu . Szkoda czytać tę artykuły. Nic one nie wnoszą . A na pewno nie mówią że mamy super skauting.
Nawet bez statystyk widać gołym okiem, że lewą stroną przedostać się pod nasze pole karne łatwo nie jest. I co ważne, ten człowiek nie gwiazdorzy. Pracowity, nogi nie odstawia. Dla mnie duży plus dla Jego wkładu w drużynie.
Na pewno lepiej to wygląda, niż po drugiej stronie boiska. Do pełni szczescua , jak też w przypadku Shehu brakuje bramek strzelonych. Poza tym, Ciganiks a już tym bardziej nie byli obrońcami. Z braku laku na siłę próbowano z nich ich zrobić. Stąd też lepsze dane Kozla.
Wydaje mi się że Nunes strzelił gole przeciwko Ruchowi i w Derbach