Koszykarki walczyły, ale nie sprostały rywalkom
4 listopada 2018, 21:51 | Autor: KamilPo wygranej u siebie z Ostrovią Ostrów Wielkopolski, tym razem koszykarki nie były w stanie pokonać rywalek w Hali Parkowej. Mimo walki i odrobienia 22-punktowej straty, łodzianki przegrały z AZS AJP Gorzów Wielkopolski 63:74.
Od początku spotkania to zespół przyjezdnych prezentował się lepiej na parkiecie. Świetnie grała zwłaszcza Ariel Atkins, która zdobyła siedem pierwszych punktów dla gorzowianek, doprowadzając do rezultatu 7:2. Gospodynie miały problemy z trafianiem do kosza i pozwoliły rywalkom na rzucenie dziesięciu „oczek” z rzędu. Na szczęście, na sam koniec kwarty akcję 2+1 zanotowała Julia Drop, która ustaliła wynik na 9:17.
W pierwszych fragmentach drugiej części spotkania Widzew prezentował się jeszcze gorzej. Zespół trenera Elmedina Omanicia zdobywał punkty tylko dzięki rzutom osobistym, zaś przeciwniczki wykorzystywały wszystkie błędy łodzianek. W pewnym momencie, na tablicy wyników widniał rezultat 12:34. To było najwyższe prowadzenie gorzowianek w tym meczu. W samej końcówce najpierw za trzy trafiła Aleksandra Pawlak, a po chwili „dwójką” poprawiła Klaudia Perisa i na przerwę drużyny schodziły z wynikiem 25:42.
Niewielu zgromadzonych w hali wierzyło w odwrócenie losów spotkania, ale widzewianki nie zamierzały się poddawać. Gospodynie poprawiły grę w obronie, a także rzut za trzy punkty. Łodzianki zanotowały serię siedmiu „oczek” z rzędu, podczas której za trzy trafiła Perisa. Po chwili tym samym poprawiła Drop, a Klaudia Gertchen wykorzystała łącznie cztery z pięciu rzutów osobistych. Przewaga gorzowianek topniała i gdy Perisa ponownie trafiła zza linii 6,75 m, wynosiła ona już tylko cztery punkty. W ostatnich sekundach trzeciej kwarty punkty mogła jeszcze zdobyć Aleksandra Pawlak, ale chybiła i ta część meczu zakończyła się wynikiem 50:54.
Od samego początku czwartej kwarty koszykarki Widzewa starały się doprowadzić do remisu. Udało im się to po niespełna trzech minutach, gdy najpierw dwa osobiste wykorzystała Pawlak, a później z wyskoku trafiła Gertchen, doprowadzając do wyniku 58:58. Niestety, chwilę później osiem punktów z rzędu zdobyły gorzowianki. Widzewianki zmniejszyły jeszcze stratę do pięciu „oczek”, ale zbyt często pudłowały i nie były w stanie nawiązać już walki z przeciwniczkami.
Podopieczne trenera Omanicia przegrały ostatecznie 63:74, choć w drugiej połowie zaprezentowały się bardzo dobrze na tle faworyzowanych rywalek. Po sześciu kolejkach, w tabeli zajmują dziesiąte miejsce, mając na swoim koncie wciąż tylko jedno zwycięstwo. Za tydzień czeka je wyjazdowy mecz z będącą w ich zasięgu Politechniką Gdańską.
Widzew Łódź – AZS AJP Gorzów Wielkopolski 63:74 (9:17, 16:25, 25:12, 13:20)
Widzew:
Klaudia Perisa 20, Amanda Dowe 12, Aleksandra Pawlak 11, Klaudia Gertchen 10, Julia Drop 8, Katarina Vucković 2, Natalia Gzinka 0, Amina Marković 0, Elżbieta Paździerka 0
AZS AJP:
Ariel Atkins 22, Maryja Papowa 15, Sharnee Zoll-Norman 9, Agnieszka Fikiel 8, Laura Juskaite 8, Annamaria Prezelj 5, Kyara Linskens 4, Julija Rytsikowa 3, Katarzyna Dźwigalska 0, Daria Stelmach 0
A jak to super miało być…
Przepraszam,ale o tym sie nie mowi a jestem ciekaw.Byly mocarstwowe plany,wielki sponsor,super trener i o co tu chodzi?Przeciez gdyby pilkarze tak grali to trenera i polowe skladu pogoniono by juz dawno temu!Jaki boom na kosza jak one podobno mialy o play off walczyc a dostaja w pizde od kazdego kto sie nawinie?Cos tu chyba jest mocno nie hallo.
Może jak zaczniecie chodzić na mecze, to koszykarki zaczną grać lepiej. Bo póki co wstyd jest nie za ich postawę, a za frekwencję w hali.
W punkt.Jak nie pomagamy,to przynajmniej nie przeszkadzamy i nie piszemy głupich komentarzy.
Dokładnie. Osobiście mam karnet i chodzę na każdy mecz i nieraz zwyczajnie mi wstyd (jako również karnetowiczowi spod zegara), jak bywa, że kibice gości są głośniejsi od miejscowych (np. ostatnio na Enerdze Toruń). Z braku normalnego dopingu pikniki muszą się uciekać do jakiegoś tandetnego: Widzew! (klask, klask) Widzew! Nie ma co oczekiwać fajnych wyników, jak będzie trwała permanentna olewka ze strony kibiców i ciągły brak normalnego dopingu w Hali Parkowej na domowych meczach. MUKS poszedł nam na rękę, ustalając terminy meczów tak, żeby nie kolidowały z RTS, a tu nadal jedna wielka lipa. Oby chociaż na najbliższym domowym meczu z… Czytaj więcej »
Niezla merytoryczna odpowiedz.Czyli porazki koszykarek zawdzieczamy slabej frekwencji.Sorry,ale dla mnie to argument z dupy.Albo sie umie grac,albo sie dostaje baty.Bo w Polkowicach czy na innym zadupiu to niby frekwencja siega hal NBA?
Problemem jest krótka ławka, największe (teoretyczne) wzmocnienie czyli amerykańska rozgrywajaca jest po operacji kolana – ciezko to porownac do pilki noznej, moze gdyby w Barcelonie nagle przestali jednoczesnie grac Messi i Coutinho to byloby adekwatna analogia.
Taka zawodniczka powinna dorzucić w każdym meczu po 15-20 punktów i tego cholernie brakuje + inne grają na zmęczeniu lub spadają za faule.
Za wczorajszą walkę szacun