Z. Kostrzewiński: „Chyba nikt w nas nie wierzył”
14 września 2017, 22:16 | Autor: RyanCzwartek jest dniem wspomnień wydarzeń, które 40 lat temu zaszokowały całą Anglię. Debiutujący w europejskich pucharach Widzew postawił się wielkiemu Manchesterowi City, remisując na jego boisku. Tamten mecz wspominał na łamach programu meczowego „Widzew Gol!” także Zdzisław Kostrzewiński.
Kolejna z legenda Widzewa opowiadała znaną już anegdotę o… dziurze w nodze! „Dla mnie to dwumecz życia. Odnośnie dziury, którą zrobił mi brzydkim wślizgiem od tyłu jeden z piłkarzy z City – lekarze łapali się za głowę, bo widać było kość piszczelową. Trzeba było jednak zacisnąć zęby, więc wziąłem sobie bandaż, owinąłem nogę i grałem dalej. Teraz to chyba nie do pomyślenia. Pewnie by mi nie pozwolili, ale to były inne czasy” – wspominał Kostrzewiński.
Rozmówca „Widzew Gol!” przypomniał, w jak odmiennych nastrojach oba zespoły przestępowały do pamiętnego meczu. „Oni byli wtedy liderem ligi angielskiej, mieli w drużynie Briana Kidda czy Mike’a Channona. To był nasz debiut w pucharach, także na takim stadionie i z taką widownią. Ponadto byliśmy… na ostatnim miejscu w polskiej lidze. Jeszcze przed wyjazdem do Anglii dostaliśmy czwórkę od Legii. I to na Widzewie. Chyba nikt w nas nie wierzył, bo nawet telewizja na ten mecz nie pojechała” – opowiada ikona RTS.
Kluczowym elementem walki z Anglikami było podejście do rywala bez nadmiernego respektu. „Nikt z nas się nie bał, inaczej byśmy tego Manchesteru nie wyeliminowali. Mały szok na pewno był, ale podszedłem do tego spotkania, jak do każdego innego. Pokazaliśmy charakter, który później określono widzewskim i był znany w całej Europie” – stwierdził Zdzisław Kostrzewiński.