„Kontuzjowany” Staroń wygrał turniej w Łasku
29 grudnia 2014, 20:43 | Autor: RyanW niedzielę informowaliśmy, że szansę powrotu do Widzewa otrzymał napastnik Łukasz Staroń. Zawodnik nie zdecydował się jednak na wzięcie udziału w wewnętrznym sparingu łodzian, jaki w sobotę 13 grudnia organizował Wojciech Stawowy dla części zagrożonych piłkarzy oraz paru testowanych.
Jak podawaliśmy, Staroń niezbyt entuzjastycznie podszedł do tematu ewentualnego powrotu na Piłsudskiego, gdyż poprzednio miał nie dostać zbyt wielu szans. Zagrał tylko w 8 meczach, po czym został wypożyczony do Puszczy Niepołomice, z którą spadł do II ligi. W rozmowie z serwisem „Widzewiak” 23-latek tłumaczył jednak, że odmówił Widzewowi, gdyż akurat był wtedy kontuzjowany. „Dostałem telefon od pana Wlaźlika, który zaproponował mi udział w grze wewnętrznej, w której testowani byli piłkarze. Odmówiłem ze względu na uraz pleców, z którym wtedy się zmagałem” – mówił.
Byłaby to zrozumiała decyzja, gdyby nie fakt, że tego samego dnia, gdy pod okiem Stawowego niektórzy zawodnicy walczyli o miejsce w kadrze drużyny w rundzie wiosennej, Staroń…pojechał na halowy turniej do Łasku. Napastnik, który jesienią występował w III lidze, wystąpił w składzie „Miros Team” w towarzystwie kolegów (m.in. Marcela Kotwicy i innego eks widzewiaka, wypożyczonego do Akademii Piłkarskiej Tomasza Kowalskiego). Staroń był w na tyle dobrej formie, że jego drużyna wygrała całą imprezę, czym nie omieszkała pochwalić się na Facebooku. Do tego nasz bohater wywalczył tytuł króla strzelców. Nieźle, jak na zawodnika z urazem pleców.
Można tylko żałować, że temat powrotu wychowanka Łużyc Lubań nie doszedł na razie do skutku, bo zdrowy Łukasz Staroń byłby z pewnością jeszcze większym wzmocnieniem RTS… Chyba, że piłkarz nie ma ochoty nosić już koszulki Widzewa – ma przecież swoje powody. Fani też płakać nie będę. Tylko po co wciskać ludziom kit?
Foto: Facebook.com