Klimek i Leiva, czyli moc na lewym skrzydle (h2h)
11 sierpnia 2024, 11:13 | Autor: RyanW ubiegłym sezonie bezapelacyjnie największą gwiazdą Śląska Wrocław był Erik Exposito. Po odejściu kapitana drużyny i najlepszego strzelca całych rozgrywek, za głównego lidera dolnośląskiego klubu uznawany jest Nahuel Leiva, ale i Widzew ma na lewym skrzydle piłkarza w formie.
Leiva ma 27 lat i pochodzi z Argentyny, choć ma też hiszpańskie obywatelstwo. Urodził się w miejscowości Rosario, z której pochodzi też uchodzący za najlepszego piłkarza w historii Leo Messi. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w lokalnym klubie Adiur, z którego jeszcze w wieku juniorskim wyjechał do Hiszpanii. Trafił do akademii Villarealu i w 2014 zadebiutował w pierwszym zespole „Żółtej Łodzi Podwodnej”. Później przeniósł się do Realu Betis, a następnie na pół roku do rezerw słynnej FC Barcelony. Odżyły więc drobne analogie do historii Messiego, ale na krótkim pobycie w La Masii już się skończyły.
W sezonie 2018/2019 ofensywny pomocnik wylądował w Olympiakosie Pireus, ale nie wiodło mu się w Grecji zbyt dobrze. Już po kilku miesiącach wrócił do ligi hiszpańskiej, występując w Deportivo La Coruna, Teneryfie i Realu Oviedo. Gdy w 2022 roku zasilił szeregi Śląska, jego transfer budził uznanie. W Ekstraklasie rzadko pojawiają się zawodnicy z tak ciekawym CV. Nic więc dziwnego, że po Argentyńczyku wiele sobie we Wrocławiu obiecywano, ale ten nadziei nie zawiódł. W dwóch pierwszych pełnych sezonach wystąpił w pięćdziesięciu siedmiu ligowych meczach, strzelając w nich dwanaście bramek.
Obecne rozgrywki ligowe Leiva zaczął mocno przeciętnie. W dwóch rozegranych spotkaniach zagrał w pełnym wymiarze czasowym, ale nie zdołał trafić do siatki czy pomóc w tym partnerom. Lepiej poszło mu w rewanżowym spotkaniu eliminacji Ligi Konferencji Europy przeciwko Riga FC, w którym zdobył dwa gole. W Ekstraklasie wiedzie mu się jak na razie kiepsko, czyli tak, jak całemu zespołowi Śląska, który na inaugurację z beniaminkiem rzutem na taśmę uratował remis, a później poległ w Gliwicach, nie mając większych argumentów. Starcie 3. kolejki wrocławianie przełożyli, by skupić się na rywalizacji ze szwajcarskim FC Sankt Gallen. Niewiele to dało, bo przegrali 0:2 i w kwestii awansu do następnej fazy są pod ścianą.
Ciekawie sezon układa się również dla Antoniego Klimka, który w ubiegłej kampanii także napędzał ataki swojej drużyny na lewym skrzydle. Utrata statusu młodzieżowca sprawiła jednak, że pojawił się problem z wykorzystaniem byłego gracza Odry Opole. W starciu 1. kolejki Klimek został ustawiony na „dziesiątce” i choć nie można odmówić mu starań, piłkarsko było mocno średnio. Do tego stopnia, że w spotkaniu z Lechem Poznań widzewiak usiadł na ławce rezerwowych. W międzyczasie narastały plotki na temat jego możliwego transferu, więc niektórzy kibice uznali, że oba zdarzenia są ze sobą powiązane i 21-latek jest oszczędzany, by tuż przed sprzedażą nie doznać kontuzji. „Klimo” pojawił się na boisku w 70. minucie, zajmując miejsce na lewej flance, więc tam, gdzie czuje się najlepiej. Efekt był jednak mizerny – słaba zmiana i dominacja „Kolejorza”, który chciał doprowadzić do remisu.
W miniony poniedziałek w Krakowie utalentowany zawodnik znów znalazł się poza wyjściową jedenastką, wchodząc do gry nieco później, bo w 80. minucie. Tym razem efekty jego zmiany były niezwykle imponujące. Już po czterech minutach Klimek zaliczył asystę przy kluczowym dla losu meczu trafieniu Frana Alvareza, a w doliczonym czasie zanotował drugie końcowe podanie do Imada Rondicia. Co istotne, pierwotnie znów został ustawiony za plecami napastnika, ale obie asysty wypracował po akcjach z lewego skrzydła. Po takim wejściu nikt nie wyobraża sobie, że piłkarza mogłoby zabraknąć w pierwszym składzie dziś wieczorem. Tym bardziej, że pomocnik urodził się… we Wrocławiu!
Liczby Klimka i Leivy nie są póki co imponujące, ale póki co nie rozegrali oni zbyt dużej liczby minut. W oczy rzucają się z pewnością dwie asysty widzewiaka w starciu z Cracovią, przy zerowym dorobku Argentyńczyka w tym elemencie. Z drugiej strony porównanie pokazuje, że Nahuel Leiva jest istotniejszym elementem dla swojej drużyny. Jest zdecydowanie częściej „pod grą”, notując dużo więcej podań, pojedynków (szczególnie w ataku) i częściej wchodząc w drybling. Lider Śląska ma też dużo jakości w operowaniu piłką i wszystkie jego zagrania w pole karne trafiały do partnerów. Z pewnością trzeba będzie zachować szczególną ostrożność, gdy to właśnie ten piłkarz będzie pojawiał się z futbolówką w tercji obronnej Widzewa. Dużo pracy czekać będzie Lirima Kastratiego lub Marcela Krajewskiego, w zależności od tego, który z nich wybiegnie jako podstawowy prawy obrońca. Jeśli rywal nie poprawi swoich kluczowych statystyk, będzie można uznać, że stanęli na wysokości zadania.
Klimek oby tak dalej jest moc…
Na Śląsk lepszy wydaje się Kastrati, a nie pogniewam się jeśli Klimek wejdzie na ostatnie 20 minut i znów zaliczy asysty lub gole które rozstrzelają Erocławian.
Akurat ten koleś nam nie leży
…
O ile się nie mylę to w 3 ostatnich meczach strzelił na łącznie 3 gole…
Bez niego nie ma Śląska
Jak on gra to zawsze jest niebezpiecznie.
Tak prawdę mówiąc uważam że z jego gry jest więcej pożytku niż z Exposito (jak jeszcze gral)
To ile dla śląska znaczył Exposito powoli pokazuje ten sezon. Oczywiście, że Leiva jest bardzo dobrym piłkarzem i bardzo groźnym, ale mimo wszystko Exposito był ich niekwestionowanym liderem. Wszyscy zachwycają się Magierą, ale gdy Exposito był bez formy to śląsk walczył o utrzymanie, Exposito grał niesamowity sezon śląsk został wicemistrzem Polski, teraz bez Exposito bardziej przypomina tę drużynę broniąca się przed spadkiem niż rewelację rozgrywek z zeszłego sezonu