Kibice tracą cierpliwość. Są wściekli na UMŁ!
28 sierpnia 2017, 18:43 | Autor: RyanPo reaktywacji Widzewa i nastaniu nowych rządów wydawało się, że relację z Urzędem Miasta Łodzi ulegną poprawie. Klubem nie steruje już Sylwester Cacek, potrafiący skłócić się z każdym środowiskiem, ale poważani w Łodzi ludzie.
Niestety, mimo ogromnej promocji, jaką drużyna przysparza miastu, nadal traktowana jest niesprawiedliwie i nie współmiernie do jej osiągnięć. Schody zaczęły się już w momencie negocjowania warunków wynajmu nowego stadionu i w zasadzie piętrzą się do dziś. Ostatnio UMŁ znów dał o sobie znać. Tematem numer jeden jest ośrodek treningowy na Łodziance, budowany (termin już dwukrotnie został niedotrzymany) za miejskie pieniądze, ale tylko dzięki ogromnym staraniom widzewskiego środowiska.
Niedawno pojawił się także inny problem. Chodzi o projekty zgłoszone do Budżetu Obywatelskiego, dotyczące rewitalizacji i budowy boisk treningowych: jednego między ulicą Sępią a Widzewską, drugiego przy ulicy Niciarnianej. Pierwszą inwestycję odrzucono ze względu na rurę ciepłowniczą, biegnącą nieopodal.
Z drugim boiskiem kłopoty zaczęły się przed kilkoma dniami. UMŁ zaczął torpedować wygrany (!) projekt ze względu na plany włączenia tamtejszego terenu do sąsiedniego parku. Sęk w tym, że Miasto od lat nie robi nic, by boisko przy Niciarnianej zmieniło swój kształt. I tak porasta ono wysoką trawą, z której wystają tylko dwie zdezelowane bramki. Nagle urzędnikom przypomniało się o tym terenie, gdy kibice wywalczyli dla klubu miejsca, na którym mogli trenować, nie jeżdżąc kilkanaście kilometrów poza Łódź!
Nic więc dziwnego, że fanom powoli zaczynają puszczać nerwy. Przy okazji sobotniego meczu z MKS Ełk ponad 16-tysięczna widownia dała upust swojemu niezadowoleniu z działań miejskich włodarzy. Na trybunie pod „Zegarem” zawisł transparent o treści: „Widzewowi szkodzi Urząd Miasta Łodzi„. Śpiewano też hasła skierowane do Pani Prezydent: „Zdanowska, Łodzianka nasza” oraz „Na Łodziance tylko Widzew”.
Frustracja kibiców jest zrozumiała. Widzew jest obecnie dumą regionu. Mimo gry na czwartym poziomie rozgrywkowym, stadion zapełnia się publicznością równą najlepszym w Ekstraklasie. O klubie, a co za tym idzie o Łodzi, piszą największe polskie portale, a także zagraniczne media. Dla Hanny Zdanowskiej i jej podwładnych to jednak nie powód, by widzewiaków docenić. Przeciwnie, to sygnał, by zahamować jego rozwój.
„Na niesprawiedliwe traktowanie zgody nie będzie” – takie głosy słychać coraz częściej. Kibice Widzewa dawno nie pojawiali się pod budynkiem UMŁ przy Piotrkowskiej. „Może czas to zmienić” – zastanawiali się w sobotę. Również bywalcy tych mniej fanatycznych trybun…