Kastrati zdąży na Jagiellonię?

Lirim Kastati jest zdrowy i w poniedziałek ma rozpocząć treningi z drużyną Widzewa na pełnych obrotach. To dobra wiadomość, ale gorsza jest taka, że do pierwszego meczu o punkty pozostało już tylko kilka dni. Kosowianin może nie zdążyć na inaugurację wiosny.

W piątek obrońca był niezamierzonym bohaterem dyskusji kibiców. Jeden z użytkowników serwisu X – dodajmy, że całkowicie anonimowy dla środowiska – oznajmił, że zakontraktowany niedawno zawodnik jednak jest kontuzjowany i będzie musiał pauzować przez najbliższe trzy tygodnie. Niepotwierdzona przez żadne media, zwłaszcza oficjalne, informacja wywołała olbrzymie poruszenie wśród fanów, co samo w sobie jest zjawiskiem kuriozalnym. Pokładanie ślepej wiary w każdy wpis w internecie nie jest bowiem zbyt dobrą metodą na zdobywanie wiedzy na temat swojego ukochanego klubu. Burza w szklance wody urosła nawet do takich rozmiarów, że część sympatyków kierowała pod adresem pracowników wulgarne pretensje.

Również na WTM redakcja portalu natrafiała na zmasowaną ilość niemerytorycznych komentarzy, kierowanych w stronę właściciela, zarządu czy dyrektora sportowego. W związku z tym kilka tygodni temu zapadła decyzja, by sekcja komentarzy znów podlegała ścisłej kontroli, a każda umieszczona przez Czytelników opinia, zanim ukaże się na stronie, musi zostać zatwierdzona przez moderatorów. Wpisy wulgarne, niebędące normalną krytyką, a jedynie próbą obrażania pracowników klubu czy innych kibiców, nie będą zatwierdzane, a ich autorzy otrzymują dożywotnią blokadę adresu IP. Nie chodzi o cenzurę, ale utrzymanie przyzwoitego poziomu dyskusji. Jeśli ktoś nie potrafi się do tego dostosować, musi poszukać sobie innego sposobu na leczenie własnych zaburzeń.

Wracając do Kastratiego, w Widzewie zapewniają, że wbrew krążącym plotkom piłkarz nie ma urazu. Przerwa w treningach i brak występu w ostatnim meczu kontrolnym miał wynikać wyłącznie ze zmęczenia podróżami z Włoch do Polski, a następnie do Turcji, gdzie drużyna przebywała na zgrupowaniu. To dziwne tłumaczenie, ponieważ proces transferowy nie trwa dziesięć dni, jak wyjaśniano, co dawało pole do przeróżnych spekulacji. Jeżeli jednak Kosowianin jest zdrowy, jak utrzymują łodzianie, oczywiście nie można mieć zarzutów o sposób jego badania i podpisanie z nim umowy wbrew sytuacji zdrowotnej. Czy to dobry ruch sportowy, za jakiś czas pokaże boisko.

Można natomiast zadać pytanie, dlaczego były gracz Ujpestu dołączył do RTS tak późno? Gdyby rozmowy na temat jego pozyskania rozpoczęto odpowiednio wcześniej, zawodnik mógłby przepracować z zespołem Daniela Myśliwca cały okres przygotowawczy i poznać wymagania trenera, dotyczące gry na jego pozycji. Wówczas miałby za sobą także występy w grach sparingowych i aklimatyzację w szatni. Skoro przy Piłsudskiego jeszcze w ubiegłym roku wiedzieli, że będą chcieli sprowadzić prawego obrońcę, dlaczego cała operacja trwała tak długo i zakończyła się dopiero w drugiej połowie tureckiego obozu? O ile całkowicie rozumiemy problemy z obsadą bramki, bo kontuzji Ivana Krajcirika nie sposób było przewidzieć, a także częściowo późne dołączenie środkowego pomocnika (bo przecież można było mieć w pogotowiu alternatywę w razie fiaska rozmów z Emmanuelem Boatengiem – to normalna rzecz w futbolu), o tyle nie wiemy, dlaczego tak długo sprowadzano defensora.

Efekty tego opóźnienia są jasno widoczne. Lirim Kastrati, który na dobre zacznie trenować z czerwono-biało-czerwonymi po weekendzie (nie wiemy, na jakich obciążeniach pracował przez te kilka dni w Antalyi), będzie przystępował do spotkania z Jagiellonią Białystok po zaliczeniu pięciu-sześciu jednostek, bez żadnego ogrania w sparingach. Wciąż do pełnego zdrowia nie wrócił Mato Milos, więc wybór Myśliwca będzie ograniczony. Trener będzie musiał decydować, czy postawić na mniej cenionego Pawła Zielińskiego czy na Kosowianina, którego poziom adaptacji w drużynie jest na bardzo niskim poziomie. A trzeba przy tym pamiętać, jaką siłą na swojej lewej flance dysponuje przeciwnik. Występują tam wicelider klasyfikacji strzelców Bartłomiej Wdowik, czołowy skrzydłowy ligi Jose Naranjo czy Kristoffer Normann Hansen, który zapewne będzie niezwykle zdeterminowany do przypomnienia się łódzkiej widowni.

Oprócz Milosa, przeciwko drugiej drużynie rundy jesiennej nie będą też mogli zagrać Sebastian Kerk i Juljan Shehu, a także zawieszony za kartki Luis Silva. Bardzo mało prawdopodobny jest także występ wspomnianego już Krajcirika, choć usłyszeliśmy, że istnieje cień szansy, że Słowak wyleczy się przed inauguracją rundy. Jeśli nie, między słupki wejdzie Jan Krzywański albo Jakub Szymański, a więc jeden z młodych bramkarzy, którzy w trakcie ostatnich dni specjalnie nie zachwycali formą. W niewielkim stopniu będzie w stanie pomóc też Noah Diliberto, który zapewne zasiądzie wśród rezerwowych.

Mecz z Jagiellonią odbędzie się w niedzielę, 11 lutego, w „Sercu Łodzi”. Zacznie się o godz. 15:00.

Fot. widzew.com