K. Walczak: „Czuwamy nad interesem klubu, by nie powtórzyła się sytuacja sprzed lat”
7 listopada 2017, 20:09 | Autor: KamilNazwiska niektórych członków zarządu Widzewa mogą być dla kibiców owiane nutką tajemnicy. Jednym z takich przypadków jest z pewnością Konrad Walczak, który z łódzkim klubem związany jest od roku. W wywiadzie z oficjalną stroną widzew.com postanowił on przybliżyć nieco swoją osobę.
Na co dzień Walczak jest zastępcą dyrektora ds. medycznych w Szpitalu im. WAM w Łodzi. W jaki zatem sposób trafił do Widzewa? Wszystko za sprawą Marcina Ferdzyna, który zgłosił się do niego po konsultację. Rozmowa zeszła na tematy niezwiązane z celem wizyty i okazało się, że lekarz od zawsze był fanem łódzkiego klubu. Z racji na dobrą pozycję społeczną, został on zaproszony do uczestnictwa w liczącym kilkanaście osób stowarzyszeniu, początkowo tylko jako obserwator. Jesienią, po odwołaniu prezesa Ferdzyna, koniecznym stał się wybór nowego zarządu. Kandydatura Walczaka została poparta jednogłośnie. „Moje marzenie się spełniło – zostałem działaczem piłkarskim. Okazało się, że pomimo różnych branż dogadywaliśmy się świetnie. Każdy z nas wykonywał to, co najlepiej umiał zrobić dla Widzewa” – wspomniał w rozmowie.
Obecnie w zarządzie znajduje się sześć osób. Pomimo tego, że władzę w klubie przejął Murapol, członkowie stowarzyszenia wciąż odgrywają ważną rolę w podejmowaniu decyzji. Dwóch z nich jest w radzie nadzorczej spółki, zaś Przemysław Klementowski pozostaje prezesem Widzewa. Co prawda ludzie Michała Sapoty mają decydujące zdanie, jednak odpowiednie zapisy administracyjno-prawne pozwalają na skuteczną interwencję w momencie, gdyby ich działania nie były spójne z dobrem klubu. „Zapewniam, że czuwamy nad interesem klubu, żeby sytuacja z poprzednich lat nigdy się nie powtórzyła. Można powiedzieć, że jesteśmy obecnie gabinetem cieni” – powiedział Walczak.
Jednym z ważniejszych problemów, z którym zmaga się obecnie stowarzyszenie jest szkolenie młodzieży. Pomimo tego, że lada chwila oddany zostanie obiekt na Łodziance, wiele spraw z nim związanych nie przebiega po myśli kibiców Widzewa. Walczak zapewnia, że razem z pozostałymi członkami zarządu zrobi wszystko, by widzewskie drużyny mogły korzystać z kompleksu w takim zakresie, w jakim będą tego potrzebowały. Warta rozważenia w przyszłości jest zaś budowa własnej, niezależnej od nikogo, akademii. Tu pole do popisu będzie miał Murapol, który znany jest ze wspierania młodzieży, choćby poprzez turniej Murapol Cup. W tym temacie nie ma jednak na razie żadnych konkretów, a wszystko musi zostać dograne w spokojnej atmosferze. „Być może najlepiej byłoby, gdyby do takiej dyskusji usiadło następujące trio: zarząd Widzewa z członkami Murapolu, stowarzyszenie oraz miasto. Nalegałbym, żeby były to spokojne rozmowy, bo tym się w życiu więcej osiąga niż medialnym atakiem na władze. Zobaczmy, jak to będzie wyglądało w kuluarach” – zdradził doktor.
Z racji na doświadczenie zawodowe, Walczak sprawił w Widzewie pieczę nad kwestiami opieki medycznej. Piłkarze mają teraz zapewnioną pełną ochronę ubezpieczeniową, która obejmuje wszelkie kontuzje – zarówno te podczas meczów, jak i na treningach. Współpracę z klubem podjął doskonale znany w środowisku Marcin Domżalski. Członkiem sztabu szkoleniowego łodzian jest zaś Radosław Grabowski, który ostatnio był na specjalistycznych kursach we Włoszech. Wszelkie koszty pokrywane są w stu procentach przez zakład ubezpieczeniowy, co jest ewenementem jak na ten poziom rozgrywek. „Klub wystawia faktury, ale są one pokrywane przez ubezpieczyciela. Nie wiem, czy w Legii Warszawa są takie umowy, a w trzeciej lidze to jest już w ogóle coś wyjątkowego” – powiedział w wywiadzie.
A jak Walczak wspomina minione dwa lata w stowarzyszeniu? Przede wszystkim, był to okres bardzo ciężkiej pracy, w większości niedostrzeganej przez postronnych obserwatorów. Jest jednak w pełni zadowolony z jej rezultatów. Przede wszystkim, udało znaleźć się inwestora, który wziąłby na siebie finansowanie klubu. Wciąż jest jednak wiele do zrobienia i choć obecnie członkowie stowarzyszenia odsunęli się nieco w cień, to na pewno nie zamierzają odpuszczać. „Czasem trzeba trochę odpuścić i dać zadziałać innym, tak jak teraz Murapolowi, obserwując wydarzenia nieco z boku. Różnie w życiu bywa – być może naszej szóstce znowu przyjdzie mocniej ingerować? Cały czas czuwamy i możemy zapewnić kibiców, że nie odpuścimy” – zakończył rozmowę.
Pełen tekst wywiadu z Konradem Walczakiem można znaleźć W TYM MIEJSCU.