K. Migdał: „Staramy się łączyć motorykę z taktyką”
12 stycznia 2020, 18:00 | Autor: KamilPo pięciu tygodniach urlopów, już jutro piłkarze Widzewa wrócą do regularnej pracy. Podczas półtora miesiąca treningów przed rundą wiosenną, ważną rolę będzie miał do odegrania trener przygotowania motorycznego, Kamil Migdał. To właśnie on jest bohaterem drugiego odcinka naszego cyklu rozmów z członkami sztabu szkoleniowego pierwszej drużyny. Zapraszamy do lektury!
– Wrócił pan do pracy wcześniej niż piłkarze pierwszej drużyny, bo w tym tygodniu przeprowadzał pan testy wśród zawodników Akademii Widzewa. Na czym dokładnie one polegały?
– To były testy motoryczne pod względem szybkości i mocy. Sprawdzaliśmy wszystkich zawodników Akademii. Robimy to regularnie, co pół roku, żeby mieć obraz tego, jak ci chłopcy się rozwijają. Wykorzystujemy to również do dobierania im odpowiednich obciążeń treningowych.
– Pańska współpraca z Akademią ma miejsce częściej?
– Na co dzień jestem w pierwszej drużynie, ale w Akademii koordynuję pracę motoryczną i odpowiadam za planowanie obciążeń. Nie pojawiam się na treningach, jestem jednak w stałym kontakcie zarówno z dyrektorem Szymańskim, jak i ze wszystkimi trenerami.
– To właśnie tą drogą trafił pan do pierwszego zespołu.
– Jestem w Widzewie od dwóch lat. Przyszedłem do klubu w czasie, gdy za Akademię odpowiadał dyrektor Waldemar Krajewski. Najpierw miałem być odpowiedzialny tylko za przeprowadzenie testów motorycznych, później zaproponowano mi pracę w szerszym zakresie, a konkretnie z najstarszymi rocznikami. Tak samo było za dyrektora Płuski. Po przyjściu dyrektora Szymańskiego koordynuję pracę motoryczną.
– Ma pan też zaplecze trenerskie. Prowadził pan kilka drużyn z niższych lig, przez chwilę był pan również opiekunem rezerw.
– Dokładnie przez dwa miesiące, gdy trener Grzeszczakowski był oddelegowany do pierwszego zespołu. Mam uprawnienia trenerskie, ukończyłem kurs UEFA A.
– To doświadczenie pomaga w pracy trenera przygotowania motorycznego?
– Z całą pewnością, zwłaszcza że teraz odchodzi się od izolowania pracy motorycznej. W naszej pracy staramy się łączyć motorykę z taktyką, głównie po to, by niepotrzebnie nie tracić czasu.
– Był pan też związany z piłką ręczną.
– I to dosyć długo. Przez trzy lata pracowałem w Piotrkowianinie, w ekstraklasie i I lidze. Byłem też w kadrach narodowych od U-16 do U-18, gdzie pomagałem trenerowi Rafałowi Kuptelowi.
– Wprowadza pan elementy ze szczypiorniaka do zajęć z piłkarzami?
– Nasza praca jest ściśle związana z danym sportem. Te dwie dyscypliny są jednak bardzo do siebie podobne, wszystko ma służyć zwiększeniu szybkości, siły i wytrzymałości. W piłce ręcznej było więcej pracy interwałowej, tam nauczyłem się ją dobrze stosować. Miło wspominam to doświadczenie, dużo się wtedy nauczyłem.
– Pracę z pierwszą drużyną Widzewa rozpoczął pan za trenera Smółki.
– Trener Smółka ze swoim asystentem szukali kogoś do obsługi systemu Catapult i do analizy danych. Miałem z tym wcześniej styczność na stażu w Arce Gdynia, gdzie nauczyłem się obsługiwać tego typu systemy, więc zaproponowano mi, żebym pojechał na obóz. Później przyszedł trener Kaczmarek, który uznał, że jestem odpowiednią osobą na to miejsce i możemy podjąć dalszą współpracę.
– Od początku myślał pan o pracy z seniorami?
– Tak, najlepiej czuję się pracując z seniorami. Nigdy też nie ukrywałem, że chcę pracować jak najwyżej. Przeszedłem z ekstraklasy piłki ręcznej do Akademii, więc praca z młodszymi rocznikami była dla mnie na początku dość nienaturalna. Cały czas miałem jednak w głowie, że chcę się rozwijać i iść do przodu.
– Wiele osób twierdzi, że jest pan jedną z głównych osób odpowiadających za tak dobre wyniki Widzewa w rundzie jesiennej.
– Absolutnie nie można tak mówić. Po pierwsze, nie uważam, aby motoryka była najważniejsza. Trzeba pamiętać, że to jest piłka nożna, a nie lekkoatletyka i to zajęcia stricte piłkarskie są najważniejsze. Motoryka jest tylko tłem, a moja praca polega na tym, by pierwszy i drugi trener mieli większy komfort pracy z drużyną. Po drugie, na wyniki pracuje nie tylko drużyna i sztab szkoleniowy, ale wszyscy, którzy są przy pierwszym zespole, od szczebla dyrektorskiego po osoby, których nie widać na co dzień. Jesteśmy jednym organizmem, którego wszystkie elementy wspólnie się napędzają. Kiedyś spytano mnie, czy forma w końcówce rundy to zasługa przygotowania motorycznego. W żadnym wypadku. Po prostu drużyna się zgrała i zaczęła robić to, co trenerzy nakreślają jej na treningach.
– A jak pan oceni przygotowanie fizyczne jesienią?
– Wyszło całkiem fajnie. Mieliśmy pewne przeszkody, bo zawodnicy dochodzili do nas w różnym czasie, a każdy był na trochę innym poziomie. Trzeba było więc budować przygotowanie nieco inaczej, niż będziemy robić to zimą, mając do dyspozycji pełną kadrę. Jesteśmy zadowoleni z jesieni, choć zdajemy sobie sprawę, że mamy kilka rzeczy do poprawy. Tak jest jednak nie tylko w motoryce, a w każdej dziedzinie. Ze wszystkim musimy iść do przodu i będziemy starali się to robić.
– Przed wami półtora miesiąca treningów przed startem nowej rundy. Dla trenera przygotowania motorycznego to najważniejszy czas w roku?
– I tak, i nie. Będę miał oczywiście więcej czasu na pracę z zawodnikami, ale w moim rozumieniu motoryki nie da się tylko raz naładować baterii, a później nic nie robić. Zarówno obecny okres, jak i czas w trakcie sezonu, będą bardzo ważne, bo wszystko można zepsuć nawet jednym treningiem. Dlatego musimy stale dopasowywać optymalne obciążenie do aktualnego poziomu zawodników. Teraz tego przygotowania motorycznego będzie trochę więcej, ale na pewno nie na takiej zasadzie, że będziemy tylko biegać czy podnosić ciężary. Będziemy się przygotowywać do piłki nożnej, bo to ten sport uprawiamy.
– Czyli takie przygotowania, jak u trenera Smudy, raczej nie wchodzą w grę?
– Znam te przygotowania tylko z opowieści, swego czasu było o nich bardzo głośno (śmiech). Trener Smuda miał swoje sprawdzone metody, które przynosiły efekty w wielu klubach, również w Widzewie. Żadna droga nie jest najlepsza, a dobra jest każda, która prowadzi do celu. Nigdy nie twierdziłem, że to, co robię ja, jest jedynym słusznym wyborem.
– Jak będzie wyglądała zima pod kątem motoryki?
– Przede wszystkim będziemy rozwijać równolegle każdą cechę motoryczną od poziomu, który zastaniemy na początku przygotowań, w górę. Teraz będziemy mieć na to więcej czasu. Chcemy zrobić bazę, żeby już w końcowej fazie przygotowań, choćby na obozie w Turcji, trenerzy mieli komfort pracy i mogli skupić się na swoich rzeczach. Cały czas jednak łączymy jedno z drugim.
– Poprzednią wiosną przygotowanie fizyczne zawiodło. Macie w głowie, żeby nie powtórzyć tych błędów?
– Chciałbym odciąć się od przeszłości. Nie było mnie w tamtym sztabie i nie wiem, co wtedy zawiodło. Najłatwiej jest powiedzieć, że teraz jest super, a kiedyś było źle, ale to nieprawda. Trzeba umieć to wypośrodkować.
– Lada moment piłkarze Widzewa wrócą do regularnych treningów. Nie ma obawy, że przyjedzie ich trochę więcej?
– Nie sądzę. Mamy na tyle świadomą i profesjonalną grupę, że nikt nie dopuści do takiej sytuacji. Zwłaszcza że jestem z zawodnikami w stałym kontakcie i monitoruję ich pracę.
– W jaki sposób?
– Korzystamy z platformy internetowej. Zgrywamy na nią dane z nadajników, które piłkarze noszą podczas biegania. Dzięki temu widzę, czy bodźce wyglądają tak, jak powinny wyglądać. Jestem też w stanie coś zmodyfikować.
– Piłkarze nie narzekają na taką formę kontroli?
– To normalne i funkcjonuje w każdym klubie. Nie jest też tak, że my prowadzimy monitoring po to, żeby ich sprawdzać. Robię to głównie dlatego, żeby móc jak najlepiej rozpisać plany treningowe na kolejny miesiąc. Jeden zawodnik adaptuje się szybciej, drugi wolniej. Dzięki takim informacjom mogę w razie potrzeby dokonywać korekt.
– W jaki sposób wygląda tworzenie takich planów? Jest pan ich jedynym autorem, czy układacie je wspólnie ze sztabem szkoleniowym?
– Jeśli chodzi o plan indywidualny, to jest to czysta praca motoryczna, więc był on ułożony przeze mnie. W przypadku planów na sezon, spotykamy się całą grupą i wszystko ustalamy razem. Trenerzy mówią mi, co chcą zrealizować pod kątem taktycznym, a ja mówię, jaki cel motoryczny chciałbym osiągnąć tym ćwiczeniem. Potem wszyscy razem myślimy, jak zorganizować dane ćwiczenie po to, by osiągnąć jedno i drugie. Bardzo cenię sobie rozmowy z trenerem Kaczmarkiem. Ma on bardzo dużą wiedzę na temat motoryki, zawsze możemy merytorycznie podyskutować i wymienić się argumentami. Ja również czerpię z jego dużego doświadczenia.
– Takie plany układacie z tygodnia na tydzień, czy może z inną częstotliwością?
– W sezonie planujemy naszą pracę z tygodnia na tydzień. Musimy odpowiednio dobierać obciążenia, bazując na tym, co dzieje się po meczach.
– Odpowiada pan też za system Catapult. W jaki sposób on wam pomaga?
– Dzięki niemu idealnie widać, ile zawodnicy są w stanie biegać i z jaką szybkością. Wiemy, czy idziemy krok do przodu, czy do tyłu. Takich danych nie możemy jednak rozpatrywać jeden do jednego, bo każdy rywal jest inny i z każdym gra się inaczej. Catapult pomaga nam również w ustalaniu obciążeń treningowych.
– To jedyna taka nowinka technologiczna, z której korzystacie?
– Na pewno najważniejsza. Mamy też pulsometry czy sprzęt do treningów dobrej jakości, ale Catapult zdecydowanie wysuwa się na pierwszy plan.
– Na koniec trochę prywaty. Pochodzi pan z Piotrkowa Trybunalskiego, czyli miasta obecnie kibicowsko podzielonego.
– Jestem z tych roczników, gdy w Piotrkowie nie było innego klubu. Od zawsze kibicowałem Widzewowi i tak zostało do dzisiaj.
– Pewnie niewielu wie, że oprócz pracy w klubie prowadzi pan… cukiernię.
– Tak, to nasza firma rodzinna. Prowadzimy ją od 48 lat, a ja kontynuuję tę tradycję. Muszę znaleźć na nią czas, chociaż nie ukrywam, że postawiłem na piłkę i to praca w Widzewie jest dla mnie priorytetem.
– Piłkarze nie domagają się czasem przywiezienia jakichś słodkości?
– Absolutnie nie, nie mamy takich problemów. Tak jak mówiłem, to bardzo profesjonalni ludzie, z którymi przyjemnie jest pracować.
Rozmawiał Kamil
Mądry człowiek,piłka to nie lekkoatletyka bo w piłkę grali by sami maratończycy i sprinterzy najważniejsza jest glowa i podejmowanie decyzji w odpowiednim miejscu i czasie.Fajnie że jesteś z nami
Jak to dwa i pół miesiąca? Myślałem, że półtora :-(
Kurde, faktycznie :)
Fajny wywiad, chłopak zna swoje miejsce w szeregu, i to w pełni akceptuje . I widać że ma cel i Widzew w sercu. Wierzę bardzo w to że to co mówi o jedności i to doprowadzi nas do celu. Powodzenia
. Po pierwsze, nie uważam, aby motoryka była najważniejsza. Heheheehhe…. To jedna z najważniejszych rzeczy…. Rok temu była jaka….
Pozdrowienia dla Kamila dobra robota kiedys mialem przyjemnosc grania z Toba w pilke w Piotrcovi!!!
(…)nie wiem, co wtedy zawiodło(…). Rok minął od wiosennego, remisowego blamażu i nadal nikt w klubie nie wie co wtedy zawiodło???
Nikt nic nie wie, więc nie wyciągnięmy wniosków? więc znów po omacku? Rozumiem, że Pan KM nie odpowiada za tamten okres, że Zarząd się zmienił, ale nikt nie wie co zawiodło???
Nie rozumiem tego.
Pewnie wiedzą. Ale po co gadać o tym co było… Nawet nie wypada. Klasa przede wszystkim