K. Bąk: „Widzew nie jest drużyną, której trzeba się bać”
2 sierpnia 2019, 18:45 | Autor: KamilNajbardziej doświadczonym piłkarzem Bytovii Bytów jest Krzysztof Bąk. Obrońca ma na swoim koncie 166 meczów w Ekstraklasie, a od sześciu sezonów występuje w barwach bytowskiego klubu. Pełni w nim rolę nie tylko zawodnika i kapitana, ale też asystenta trenera. Porozmawialiśmy z nim przed jutrzejszym meczem.
– Do tej pory rozegrał pan siedem meczów przeciwko Widzewowi. Pamięta pan, ile z nich było wygranych?
– Szczerze mówiąc, takich statystyk nie prowadzę… (śmiech) Pamiętam zwycięstwa, ale pamiętam też porażki, więc na pewno ten bilans nie był na czysto.
– Prawie na czysto. Na siedem spotkań, sześć razy pańska drużyna zwyciężała. Można powiedzieć, że leży panu ten Widzew.
– Patrząc na sam Widzew jako drużynę, jako markę, która niewątpliwie jest ogromna, jakoś nigdy nie przykładałem uwagi do tego, że akurat ta drużyna mi leży. Skoro jednak pan mi to powiedział, chyba będę musiał zacząć! (śmiech) Wydaje mi się, że będzie to inny mecz niż te wcześniejsze. Widzew jest faworytem ligi, a my jako zespół zbudowany w ostatniej chwili, trochę po kosztach, zrobimy wszystko, żeby wygrać. Ja wierzę, że tak będzie.
– Bardzo ciekawą mieszankę udało się stworzyć w Bytovii: dwóch bardzo doświadczonych zawodników, czyli pan i Deleu, kilku ogranych II-ligowców, do tego sporo młodzieży. To może wypalić?
– Dyrektor sportowy wraz z trenerem mieli zapewne wiele nieprzespanych nocy w związku z myśleniem o tym, kogo dobrać do tej naszej układanki i według mnie wybrali odpowiednie osoby, czy to z doświadczeniem, czy z jakimś ligowym ograniem. Mamy mieszankę rutyny z młodością i to bardzo cieszy, bo na treningach widać, że ten potencjał ludzki jest. Nie ma co jednak mówić, że fajnie wyglądamy w treningu, bo musimy to udowodnić na boisku i przełożyć naszą postawę na ligę.
– Przed poprzednim sezonem wielu skazywało was na klęskę. Ostatecznie spadliście z ligi, ale momentami prezentowaliście się naprawdę nieźle. Teraz też będziecie chcieli utrzeć nosa wielu faworytom?
– Zdecydowanie tak, zwłaszcza że w II lidze, nie licząc może Widzewa, nie ma drużyn, które są zdecydowanymi faworytami i można powiedzieć, że wygrają z każdym. Nawet ten Widzew nie jest drużyną, której trzeba się bać. W zeszłą sobotę Gryf pokazał, że wcale nie jest tak kolorowo, a łodzianie zwyciężyli tylko dzięki swojemu uporowi i doświadczeniu. Każdy, kto przyjedzie do Bytowa bądź będzie nas gościł musi się liczyć z tym, że nie będzie to łatwy i przyjemny mecz.
– Tydzień temu w Toruniu punktów nie udało się zdobyć, ale zabrakło wam bardzo niewiele.
– Zabrakło nam koncentracji w tej akcji, po której straciliśmy gola. Zrobiliśmy w niej kilka błędów indywidualnych, piłka spadła pod nogi zawodnikowi Elany, co prawda uderzył kapitalnie, ale wcześniej było więcej przypadku niż schematów. Po meczu wszyscy mówili, że każda z drużyn byłaby zadowolona z remisu.
– Wiecie już, o co walczycie w tym sezonie czy na razie skupiacie się na każdym kolejnym meczu?
– Według mnie każdy, kto snuje wielkie plany przed sezonem nie będąc ich w stu procentach pewien, musi zaraz chować je do kieszeni. My wychodzimy na mecz po to, żeby wygrać albo przynajmniej zdobyć punkt, a później, po dziesięciu czy piętnastu kolejkach zobaczymy, którzy jesteśmy w tabeli, jak wygląda nasza gra, jakie są perspektywy na przyszłość. Dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, o co walczymy w sezonie. Tak jak powiedziałem, ostatnio Lech walczył o mistrzostwo Polski, GKS Katowice o awans do Ekstraklasy, a wszyscy wiemy, jak to się skończyło. Lepiej jechać ciszej i dojechać dalej, niż robić to z pompą i się zatrzymać po drodze.
– Widzew ostatnio rywalizował z Bytovią w sezonie 2014/2015. Pan wystąpił w obu tych spotkaniach. Coś pan z nich jeszcze pamięta?
– Z tego co pamiętam, wtedy trenerem Widzewa był Wojciech Stawowy. Pamiętam, że piłkarze z Łodzi bardzo mocno chcieli grać w piłkę, w każdej sytuacji jej rozegranie było dla nich najważniejsze. Pół żartem, pół serio, w szatni rozmawialiśmy, że nawet jakby mieli pustą bramkę, to i tak chcieliby cofnąć i wszystkich klepnąć. (śmiech) Widzew był wtedy jedną z najlepiej grających drużyn w piłkę, ale nie przekładało się to na wyniki i w efekcie skończyło bardzo źle.
– To będzie pański szósty sezon w Bytovii. Pamięta pan zarówno czasy z Drutexem, jak i te obecne, już bez Drutexu. Jest spora różnica?
– My zawsze wychodzimy na każdy mecz czy trening tak samo. Może organizacyjnie jest trochę więcej niedociągnięć i zarząd musi się pochylić nad kilkoma sprawami więcej, ale zaangażowanie jest takie samo. W naszym podejściu na pewno nic się nie zmieniło, zmieniła się jedynie perspektywa: kiedyś był Drutex, teraz go nie ma. Musimy sobie jednak ułożyć życie bez niego. Na ten moment jesteśmy zadowoleni, że przystąpiliśmy do ligi i będziemy robić wszystko, żeby ten sezon był jak najlepszy zarówno dla nas jako klubu, jak i dla każdego z zawodników.
– W Bytovii łączy pan rolę zawodnika z asystentem trenera. Kariera szkoleniowa to pański plan na przyszłość?
– To jedna z dróg, którą chciałbym wybrać. Bardzo podoba mi się ta rola, ale na razie nie mogę się jej poświęcić w stu procentach, bo jeszcze gram i pewnych rzeczy, nawet gdybym chciał, to nie jestem w stanie zaobserwować. Jestem jednak bardzo mocno zaangażowany w to, żeby drużyna grała tak, jak zażyczy sobie trener Stawski. Pomagam przy każdym treningu, przy organizacji, przy analizie wideo. Ja moją przyszłość widzę pozytywnie, ale życie zawsze pisze własne scenariusze i dopiero okaże się, czy to będzie moja ścieżka po skończeniu gry w piłkę.
– Na koniec spytam przyszłego trenera: jaka będzie recepta Bytovii na Widzew?
– To będę mógł powiedzieć dopiero po meczu! (śmiech) Mamy pewien plan, który chcemy wdrożyć w życie. Wiemy, jak chcemy grać, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Rozmawiał Kamil
Foto: Bytovia Bytów
Oj mam nadzieję, że 5 im wsadzimy, choć pewnie znowu jakieś 2:1 będzie
Plan jest taki, murujemy bramkę i laga do przodu, może coś wpadnie.
Taktyka będzie taka jak w każdym meczu z Widzewem, czyli obrona Częstochowy autobusem w polu karnym i granie z kontry…może ktoś puści Bąka raz na jakiś czas na skrzydle
Musi coś tam pleść 3 po 3, wszyscy trenerzy będą tak mówić,przeciez nie powie że wyjdziemy , i spróbujemy się obronić.Nie ma co ukrywac że dla każdej drużyny mecz z Widzewem to wielkie święto
Może mieć nawet 300 meczów w ekstraklasie. Nigdy o nim nie słyszałem i zaraz go zapomnę, ale on z pewnością nie zapomni wpierdolu od Widzewa.
nie kojarze tego goscia wcale
Trzeba wygrywać z takimi zespołami. Liczę na fajną grę,3 punkty i zero z tyłu.
Znowu huurrra optymizm, a w realu będzie baaaardzo ciężko. Czy znów dopisze nam szczęście, bo zgranej drużyny, to my nie mamy ? Wynik bez porażki biorę w ciemno.
Popieram – mecz z Gryfem pokazał ,że raczej tej ligi nie rozjedziemy jak to niektórym się wydaje – nie mamy argumentów sportowych szczególnie w drugiej linii – dlatego zapowiada się na kolejny mecz walki i obyśmy zgarnęła pełną pulę –
To dopiero pierwszy mecz, a ty już wiesz „że pokazał na co nas stać” ??? Zagramy 5 czy 10 meczów to może będziemy wiedzieli na co nas stać !
Proponuję więcej pokory na razie tak naprawdę mamy trochę armat bez obsługi. Kibice powtarzają błąd poprzedniego sezonu twierdząc że 3 .5 to Pikuś . Dopóki nie będzie awansu to my musimy pozostali nie
fajnie by tym wszystkim cwaniakom od murowania bramki pokazać, tak mecz po meczu, że w tym sezonie taka taktyka z Widzewem nie przejdzie
może wtedy zaczną grać w piłę
Spina się kolo ale nic z tego nie będzie. Widzew po Was przejedzie jak czołg po miękkich pindolach! Do boju Widzew!!! Jakaś tam Bytovia….