Juventus za silny. Widzew nie zagra w finale Pucharu Europy
20 kwietnia 2018, 07:31 | Autor: KamilChoć w pierwszym meczu widzewiacy przegrali w Turynie 0:2, wszyscy wierzyli, że w Łodzi uda się odrobić te straty i odprawić z kwitkiem wielki Juventus, tak jak trzy lata wcześniej. Niestety, tym razem Włosi okazali się za silni. Dokładnie 35 lat temu Widzew zagrał w rewanżowym starciu półfinału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych.
Dwie bramki strzelone Józefowi Młynarczykowi nie były jedynymi stratami, jakie ponieśli podopieczni Władysława Żmudy podczas pierwszego spotkania we Włoszech. Żółte kartki otrzymali bowiem Andrzej Grębosz i Tadeusz Świątek, a to oznaczało, że nie będą mogli zagrać w rewanżu. Ich miejsce zajęli Marek Filipczak i młodziutki, zaledwie 19-letni Mirosław Myśliński. Pomimo tych osłabień wierzono, że Widzew będzie w stanie odrobić straty z Turynu.
Mecz wzbudził oczywiście olbrzymie zainteresowanie kibiców. Bilety rozeszły się w błyskawicznym tempie, a na stadion przy al. Unii już od rana ciągnęły tłumy fanów. Na trzy godziny przed pierwszym gwizdkiem sędziego obiekt był już całkowicie wypełniony. Łącznie na trybunach pojawiło się około 40 tysięcy osób, z czego dwa tysiące stanowili szalikowcy Widzewa. Nie zabrakło też przyjezdnych – kibice „Starej Damy” zostali usadowieni na głównej trybunie, jednak ze względu na ich niewielką liczbę, nie byli za bardzo zauważalni.
Spotkanie rozpoczęło się zgodnie z planem – od ataków gospodarzy. W pierwszym kwadransie widzewiacy mieli dwie świetne okazje do zdobycia bramki, nie udało się im jednak pokonać Dino Zoffa. Włoscy gracze postanowili przeczekać napór łodzian i osiagnęli swój cel. W dodatku z nawiązką, bo w 32. minucie po przepięknej wrzutce Michela Platiniego gola strzelił niezawodny Paolo Rossi. Awans Widzewa bardzo się w tym momencie oddalił. Łodzianie nie zamierzali się jednak poddawać, choć w pierwszej części gry nie zdołali już nic wskórać.
Drugą połowę widzewiacy rozpoczęli tak, jak pierwszą. Tym razem jednak byli skuteczniejsi. Niecałe dziesięć minut po zmianie stron podopieczni Władysława Żmudy rozgrywali rzut rożny. Po wrzutce, w polu karnym zrobiło się małe zamieszanie, w którym najsprytniejszy okazał się Krzysztof Surlit. Gracz Widzewa wpakował piłkę do siatki, doprowadzając do remisu. Stadion oszalał, niestety, nie na długo.
Po chwili bowiem z trybun poleciała butelka, która trafiła w głowę arbitra liniowego, Wila de Vrieze. Sędziujący spotkanie Charles Corver polecił piłkarzom udać się do szatni. Gdy lekarze opatrywali poszkodowanego, milicja po widowiskowej akcji wyprowadziła ze stadionu rzekomego winowajcę. Rzekomego, bo podejrzany ledwo szedł na nogach i z pewnością nie był w stanie niczym w nikogo rzucić. Po dwudziestu minutach mecz został wznowiony.
Ataki gospodarzy nie ustawały, jednak Juventus bardzo mądrze się bronił. W 81. minucie sędzia podyktował rzut wolny dla łodzian. Do ustawionej na dwudziestym metrze futbolówki podszedł Surlit i po rykoszecie zdobył drugiego gola. Niestety, chwilę później widzewiacy pozwolili Zbigniewowi Bońkowi znaleźć się w sytuacji sam na sam z Młynarczkiem. Bramkarz sfaulował swojego kolegę z kadry, a karnego na bramkę zamienił Platini, ustalając tym samym wynik meczu.
Widzewowi nie udało się odrobić strat z pierwszego spotkania, ale odpadł w bardzo dobrym stylu. Choć kibice byli dumni ze swoich zawodników, to nie kryli rozczarowania. Do awansu zabrakło bowiem naprawdę bardzo niewiele. Ostatecznie, w rozegranym w Atenach finale Pucharu Europy Juventus zmierzył się z Hamburgiem i dość niespodziewanie przegrał. Dla łodzian dalsza część sezonu też okazała się nieudana, bo w decydującej batalii o mistrzostwo Polski musieli uznać wyższość Lecha Poznań.
Widzew Łódź – Juventus 2:2 (0:1)
54′, 81′ Surlit – 32′ Rossi, 82′ Platini (k)
Widzew:
Młynarczyk – Myśliński, Wójcicki, Tłokiński, Kamiński – Wraga (75′ Matusiak), Romke, Rozborski, Surlit – Filipczak (46′ Mierzwiński), Smolarek
Juventus:
Zoff – Gentile, Scirea, Brio, Cabrini (87′ Storgato) – Bonini, Tardelli, Platini, Boniek – Marocchino, Rossi (46′ Prandelli)
Żółte kartki: Surlit, Kamiński – Prandelli
Sędzia: Charles Corver (Holandia)
Widzów: 40 000