J. Skrobacz: „Spodziewałem się innego Widzewa na wiosnę”
30 kwietnia 2021, 13:10 | Autor: RedakcjaJuż za kilka godzin piłkarze Widzewa Łódź ponownie staną w szranki o ligowe punkty. Ich rywalem będzie Miedź Legnica, która nie zaczęła dobrze rundy rewanżowej, ale w ostatniej kolejce odnotowała bardzo ważne zwycięstwo. Jej trener Jarosław Skrobacz twierdzi, że nic nie jest jeszcze stracone i obie drużyny włączą się do walki o Ekstraklasę. Co powiedział w rozmowie z WTM?
– Czy zespół odetchnął z ulgą po ostatnim meczu?
– Poczuliśmy delikatną ulgę, ale my już we wcześniejszych spotkaniach graliśmy wyłącznie o zwycięstwo. Jakby się ktoś przyjrzał tamtym meczom, to żadnego z nich nie powinniśmy przegrać, a niektórych nawet zremisować. Daleko nie ma co szukać, w starciu z Chrobrym nie wykorzystaliśmy kilku stuprocentowych sytuacji. Graliśmy dobrze, ale nie wygrywaliśmy. To była i jest nasza bolączka. Udało się wreszcie zgarnąć trzy punkty w starciu z Górnikiem Łęczna, który nie jest łatwym rywalem. Nie kryją się z tym, że dla nich liczy się defensywa.
– Wydaję mi się, że nie tylko Górnik tak gra. Mylę się?
– Wiadomo, że trudniej jest atakować niż się bronić. W ataku trzeba wymieniać dużo podań lub czymś zaskoczyć rywala, a to nie jest tak łatwe jak utrudnianie gry. Większość zespołów boi się odkryć, bo wtedy jest większa szansa, że rywal ich ukłuje. Wolą czekać na swoją szansę w kontrze, niektóre zespoły liczą z kolei wyłącznie na stałe fragmenty gry.
– Czy dotychczas coś was zaskoczyło w tej lidze?
– Raczej nie. Ta liga jest taka, że nie ma w niej faworytów. Każdy z każdym może wygrać. Jeszcze wiele drużyn pogubi punkty, a to stworzy szansę innym, aby doskoczyć do czołówki. Być może Termalica wyrasta ponad poziom, ale nie jest powiedziane, że i ona się nie potknie. Każdy pamięta, jak sezon zaczęły Arka czy ŁKS, a teraz nie wygrywają już tak przekonująco. Rzekłbym nawet, że te zwycięstwa rodzą się w męczarniach i czasami tylko łut szczęścia przechyla szalę na ich stronę.
– Mieliście świetną końcówkę rundy jesiennej, graliście otwarty i przyjemny dla oka futbol. Wiosną coś się zacięło, zdobywacie mniej bramek, ale i stosunkowo mało tracicie. Zmieniliście taktykę, czy coś się zacięło i nie może „odskoczyć”?
– Zwróciliśmy bardzo mocno uwagę na przeorganizowanie gry defensywnej. Inaczej staramy się ustawiać na boisku i przynosi to efekty. Oczywiście znajdą się osoby, które powiedzą, że teraz mamy problem ze zdobywaniem bramek. Nie jest to do końca prawda, że jedno jest wynikiem drugiego. Strzelamy mniej, bo szwankuje u nas skuteczność. Nawet suche statystyki o tym świadczą, mamy prawie w każdym meczu sporo okazji do trafienia do siatki, a nie robimy tego. Na początku wiosny zawodził Kamil Zapolnik, który po rundzie jesiennej miał realną szansę na zostanie królem strzelców. Potem przytrafiło mu się siedem meczów bez gola. To samo Szymon Matuszek, który wpadł w strzelecki dołek. Jeśli dwóch najlepszych strzelców nie może zdobyć bramki, to trudno myśleć o robieniu tego hurtowo.
– Wydaję mi się, że nie tylko dla tych dwóch zawodników wiosna jest trudno.
– Jest przede wszystkim dziwna. Lepiej punktują drużyny, które preferują obronny styl gry.
– W tabeli jesteście za Widzewem, ale macie prawdopodobnie lepszą sytuację, bo dwa mecze w zapasie. Przy dwóch zwycięstwach możecie doskoczyć do czołówki. Zgodzi się ze mną trener?
– Przy dwóch wygranych nasza sytuacja się znacząco poprawi. Na razie patrzymy na najbliższy mecz i chcemy wygrać z Widzewem. Terminarz też nam sprzyja, a więc nic nie jest stracone. Seria zwycięstw pozwoli doskoczyć do czołówki, ale myślę, że Widzewowi przyświeca podobny cel. My patrzymy wyłącznie na siebie. Po każdym spotkaniu chcemy mieć powody do radości.
– Miedź czy nie Miedź w Ekstraklasie?
– Przystępując do tej ligi, to trudno byłoby powiedzieć coś innego niż to, że walczy się o Ekstraklasę. Nie oszukujmy się, ale w tym roku największym sukcesem, oprócz awansu z dwóch pierwszych miejsc, będzie spadek z tej ligi. Oczywiście mówię to w cudzysłowie i z przekąsem, bo jeśli mamy w tej lidze zespół GKS Bełchatów, a spada jedna drużyna, to trudno stawiać sobie za cel utrzymanie. Każdy wie, z jakimi problemami boryka się ekipa prowadzona przez Marcina Węglewskiego. My mamy sporo zdolnej młodzieży, więc gdyby nie udało się doskoczyć do pierwszej szóstki, to fundamenty na następny sezon już są. Niemniej jednak, nie ma w tej lidze zespołów, które nie są do pokonania. Dlatego wierzymy do końca.
– A z którą drużyną grało wam się najtrudniej?
– Jeśli mam być szczery, to pierwsze czterdzieści pięć minut z Radomiakiem. Do przerwy w Legnicy było 0:0, ale rywal grał koncertowo. Sędzia w końcówce popełnił ogromny błąd, który też wpłynął na to, że po przerwie straciliśmy szybko bramkę.
– Dużo osób skarży się na pracę arbitrów w pierwszej lidze. Trener dołoży swoją cegiełkę do tej opinii?
– Sędziom przytrafia się bardzo dużo pomyłek, ale taka jest piłka. Nie zawsze da się wszystko zobaczyć, a w tej lidze nie ma niestety systemu VAR. Ja dla przykładu lubię arbitrów, z którymi można porozmawiać i tych, którzy potrafią przyznać się do pomyłki. Niestety są i tacy, którzy uparcie stoją przy swoim, a wiedzą, że faulu nie było. Często sędziowie wypaczają wynik końcowy, jednak ja mam do tego trochę dystansu. Nigdy nie podjąłbym się pracy sędziego, bo nie jest ona wbrew pozorom łatwa.
– Dla trenera będzie to drugi kontakt z Widzewem. Zapamiętał pan coś szczególnego z pierwszego starcia?
– Tak, będzie to bezpośrednio drugi kontakt. Jeszcze kiedyś miałem styczność z Widzewem w Ekstraklasie, ale to jako członek sztabu w Odrze Wodzisław. Dobrze pamiętam jesienne starcie naszych drużyn. Głupio straciliśmy wtedy bramkę, ale w końcówce meczu udało nam się odpowiedzieć. Myślę, że remis nie krzywdził żadnej z ekip. Mecz też mógł się podobać kibicom, bo miał ciekawe momenty.
– Teraz remis nikogo nie usatysfakcjonuje. Jakiego meczu się spodziewacie?
– Nigdy nie ma dwóch identycznych spotkań. Widzew jest inną drużyną i my jesteśmy inną drużyną. Na pewno w Widzewie liczyli na więcej, bo to wielki klub, który na papierze prezentuje się dobrze. Z zewnątrz wygląda na to, że wszystko jest zorganizowane, więc wasz cel na ten sezon był uzasadniony. Na pewno obejrzymy ciekawy mecz, w którym obie drużyny będą walczyć o zwycięstwo. Nie są to utarte slogany, bo tak rzeczywiście będzie.
– Widzew jest inną drużyną, ale lepszą czy gorszą?
– Z nowymi personaliami. Swoją drogą ciekawymi, bo zarówno Piotr Samiec-Talar, jak i Paweł Tomczyk, to piłkarze ze sporymi umiejętnościami, którzy mają dużo do udowodnienia. Wkrótce się dowiemy czy lepszą, czy gorszą.
– A kto według trenera jest liderem tej drużyny?
– Dokonaliście kilku transferów, a na lidera wyrósł Mateusz Michalski. Spodziewałem się kogoś innego, ale i spodziewałem się innego Widzewa na wiosnę.
– Czyli już wiemy kto strzeli…
– Oby nie, ale bramki będą.
Rozmawiał Dawid
Foto: Bartłomiej Hamanowicz / miedzlegnica.eu
my rowniez spodziewalismy sie innego Widzewa
TYLKO ZWYCIĘSTWO WIDZEWEK TYLKO ZWYCIĘSTWO!!!
RTS RTS RTS RTS