J. Bayer: „Moje losy w Widzewie były różne”

29 marca 2018, 16:17 | Autor:



– Gdy przyszedł pan do Widzewa, w składzie byli młody Tomasz Łapiński, Wiesław Wraga, Leszek Iwanicki. Może to nie był skład na mistrzostwo Polski, ale przynajmniej na środek tabeli. Co się wydarzyło, że ta drużyna spadła?

– Wówczas, jak dobrze pamiętam, do Widzewa przyszło czterech zawodników. Przyszedłem ja, Jarek Michalewicz, Grzesiu Waliczek i Andrzej Kretek. Było naprawdę kilku klasowych graczy. Leszek Iwanicki w pierwszej rundzie nie grał, bo wyjechał do Korei. Wrócił dopiero na rundę rewanżową. Byli również Wiesiu Wraga i Mirek Myśliński. To takie legendy ze starego Widzewa. Także Kazimierz Przybyś, reprezentant Polski oraz Wiesiek Cisek. Jeżeli chodzi o nazwiska, nikt się nie spodziewał, że ten zespół może spaść. Jak pamiętam, było dużo zawirowań z prezesami i przede wszystkim z trenerami. Mimo krótkiego czasu, miałem chyba czterech trenerów. Prowadził nas trener Waligóra, który mnie ściągał, a następnie trener Tomaszewski, trener Fudalej i na końcu Paweł Kowalski. Roszady były bardzo duże, być może to pochodna słabych wyników. Trochę nieszczęśliwych porażek, bo pewnych rzeczy nie wykorzystywaliśmy, marnowaliśmy rzuty karne. Paskudna runda się trafiła, powiem szczerze. Nie zasługiwaliśmy na spadek, a tak się stało. Ten skład na papierze nie był taki słaby.

– Grał pan w Widzewie z młodym Tomaszem Łapińskim. Czy już wtedy popularny „Łapa” przejawiał potencjał na przyszłego reprezentanta Polski?

– Dużo się mówiło w Białymstoku o tym, dlaczego Tomek nie trafił do Jagiellonii, będąc zawodnikiem z niedalekich Łap, raptem dwadzieścia kilometrów od Białegostoku. Tomka spotkałem już wcześniej. Pojechaliśmy na turniej do Indii z reprezentacją Polski. Przyjechałem tam jako starszy zawodnik. Tomek też tam był. Sprawiał wrażenie spokojnego i ślamazarnego, ale bardzo fajnie czytał grę. Gdy trafiłem do Widzewa, grał on jako podstawowy zawodnik, także myślę, że tutaj bardzo dobrze się rozwijał. Widać było u niego potencjał na zawodnika bardzo solidnego. Co się okazało, został jednym z najbardziej konkretnych obrońców w tamtym okresie.



– Ten spadek to poniekąd ironia losu. Odchodził pan z Jagiellonii do Widzewa, by walczyć o tytuły, a ostatecznie oba kluby spadły z ligi.

– Z upływem lat, mogę powiedzieć, że odchodząc z Jagiellonii też się przyczyniłem do spadku, a przychodząc do Widzewa nie pomogłem. Ja cały czas powtarzam, że ta kontuzja bardzo zaważyła na mojej postawie. Tak mi się wydaje. Wypadłem z gry na ładne trzy, cztery miesiące. Potem dalsze losy w Widzewie… Niezbyt dogadałem się z trenerem Kowalskim, który zachował się, według mnie oczywiście, nie w porządku. Żal do działaczy też troszeczkę miałem. Żałuję, że nie odszedłem do Belgii, to była szansa odskoku za granicę. Wiadomo, w naszych czasach wyjazdy na zachód były bardzo trudne. Jeśli się nie gra, ciężko się potem odbudować. Trochę mi to zajęło, ale już nie wróciłem na ten najwyższy poziom. Mam mieszane uczucia z tym związane. Mówiono, że w Widzewie się nie zaaklimatyzowałem, że źle się czułem. W rzeczywistości miałem tam wielu przyjaciół. Uważam, że pod tym względem atmosfera w zespole była dobra. Bardzo blisko się przyjaźniłem z Mirkiem Myślińskim. Szkoda, że to się tak potoczyło. Po jakimś czasie przychodzą różne wspomnienia i człowiek się zastanawia, jak by się zachował, mając dzisiejszą wiedzę. Może ja też byłbym mniej krnąbrny. Ale takie były czasy.

– Jako człowiek związany z Widzewem i z Jagiellonią miał pan możliwość zobaczyć, jak zmieniły się stadiony i cała infrastruktura.

– No tak, wrażenie niesamowite. Powiem szczerze, było miło wyjść na tę murawę, zobaczyć od środka jak to wygląda. Przypomnieć sobie „nasze” czasy, gdy byliśmy zespołem, który miał walczyć o europejskie puchary, a trenowaliśmy na tym pasku za bramkami… Nawet boczne boisko nie nadawało się do treningów. Nie mieliśmy gdzie ćwiczyć, wchodziliśmy czasami na główną murawę. Możliwości były bardzo słabe, chociaż nie wiem, czy teraz Widzew też nie mota się za bardzo. Podejrzewam, że na tym głównym boisku też dużo nie trenuje.

– Teraz na Łodziance znajduje się obiekt, który sprawia trochę problemów, jeżeli chodzi o jakość.

– Właśnie. Pod tym względem powstał w Łodzi jeden z piękniejszych stadionów. Świetnie to wygląda, publika – coś wspaniałego. Gdybyśmy my grali lepiej, to i publika byłaby żywsza. Tak to bywa. W tej chwili trzymam kciuki, żeby Widzew awansował. Z takimi kibicami i z takim stadionem trzecia liga to zdecydowanie za mało. Mają bardzo doświadczonego trenera, który musiał się tej ligi nauczyć, bo mogę sobie tylko wyobrażać, jaki to jest przeskok dla trenera Smudy.

– Otrzymał pan tytuł najlepszego piłkarza osiemdziesięciolecia na Podlasiu. Jak rozumiem za taksówki w Białymstoku nie musi pan płacić, gdy jedzie pan na Jagiellonię?

– Powiem szczerze, nie korzystam z taksówki. Stadion mam niedaleko, więc idę spacerkiem. Przyjemna droga, można się dotlenić. Tyle lat minęło, że nie jestem już tak bardzo rozpoznawalny. Staram się jak mogę, jednak moje obowiązki są takie, że nie zawsze mogę być na meczu. Dużo spotkań oglądam w telewizji. Cieszę się też, że mamy ładny stadion. Widzew dołączył do grona miast, w których znajdują się naprawdę ładne obiekty. Teraz tylko życzę awansu sportowego, żeby iść do przodu, do góry.

Łukasz Karpiak

Foto: Łączy nas Piłka


WPIS PODZIELONY JEST NA KILKA STRON:

1 2

Subskrybuj
Powiadom o
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Rod
6 lat temu

Do tej pory nie mogę zrozumieć jak mogli spaść

Semperit
Odpowiedź do  Rod
6 lat temu

Jesli pilkarze wybieraja trenerow to rezultat jest wiadomy. Gdyby Prezes zostal na staniwisku a O. Lenczyk kontynuowal prace to starsi zawodnicy (Wraga, Kaminski i spolka) nie zostaliby w Widzewie ale Widzew zostalby w ex. Widzew w 87 mial byc odmlodzony do tego nie doszlo, w rezultacie pewny spadek juz po jesieni 89

pamietajacy
Odpowiedź do  Rod
6 lat temu

To Wiesiu Wraga z ekipa zwolnili Oresta w 1988, ktorego zastapil dotychczasowy asystent Andrzej Grebosz. On wprowadzil system z 3 obroncow, czego Widzew wczesniej nigdy nie gral. Latem 1989 odeszlo kilku kluczowych graczy, ktorych nie udalo sie zastapic, a kilku starszych zawodnikow poczulo zbytnia pewnosc siebie. No i sie zaczelo: Motor 0:2, Ruch 0:3 Legia 1:3 itd itp Jacek Bayer byl akurat postacia mocno pozytywna w tym sezonie, przynajmniej w I rundzie. Pozdrowienia p. Jacku!

3
0
Would love your thoughts, please comment.x