Górnik Polkowice – Widzew Łódź 0:0

Drugi mecz w Głogowie w tym sezonie – i drugi raz 0:0. Piłkarze Widzewa Łódź zaprezentowali się dziś z bardzo słabej strony i nie byli w stanie strzelić Górnikowi Polkowice, ostatniej drużynie w tabeli, ani jednego gola. Do Łodzi wracają z tylko jednym punktem, a równie złą informacją jest uraz, którego doznał Jakub Wrąbel.

Widzewiacy przystąpili do dzisiejszego spotkania z outsiderem I ligi z trzema zmianami w podstawowym składzie. Wszystkie były wymuszone, bo za namiar żółtych kartek wystąpić nie mogli Daniel Tanżyna i Dominik Kun, a z powodu kontuzji Fabio Nunes. Kapitana, który i tak nie grałby z powodu kontuzji, w linii obrony zastąpił wracający po przerwie kartkowej Patryk Stępiński. Środek pola, wraz z Markiem Hanouskiem, stworzył zaś debiutujący w czerwono-biało-czerwonych barwach Patryk Lipski. W związku z absencją Portugalczyka, na lewe wahadło przesunięty został Radosław Gołębiowski, z kolei na skrzydłach wystąpili Karol Danielak i Kristoffer Normann Hansen. Napastnikiem był Bartłomiej Pawłowski.

Pierwsze minuty tych zawodów były w wykonaniu obu drużyn bardzo chaotyczne. Podopieczni trenera Niedźwiedzia próbowali konstruować swoje akcje, jednak kompletnie brakowało im dokładności. Bardzo dużo podań było niecelnych, a każde wejście na połowę przeciwników kończyło się po kilku sekundach. Spora w tym zasługa Górnika, który wysoko pressował, uniemożliwiając łodzianom swobodne operowanie futbolówką. To właśnie polkowiczanie mogli otworzyć wynik dzisiejszego meczu! W dwunastej minucie, po niefrasobliwości w szeregach obronnych, na wolną pozycję wyszedł Mateusz Piątkowski. Całe szczęście, że przymierzył niewiele obok słupka, bo gdyby trafił celnie, Wrąbel nie miałby zupełnie nic do powiedzenia. W odpowiedzi, ładnie dwójkowo zagrali Normann Hansen z Pawłem Zielińskim, ten drugi wpadł w szesnastkę, lecz uderzył zbyt lekko, aby sprawić Jakubowi Szymańskiemu kłopoty.

W 21. minucie goście zaatakowali po raz drugi! Tuż pod linią autową, piłkę świetnie odzyskał Danielak i zdecydował się na akcję indywidualną. Wbiegł pomiędzy obrońców, strzelił, ale minimalnie zabrakło mu precyzji. Widzewiacy stopniowo zaczynali zyskiwać przewagę. W 28. minucie Krystian Nowak przerzucił do Pawłowskiego, ten odegrał do Lipskiego, ale uderzenie pomocnika było niecelne. Po chwili chybił Martin Kreuzriegler, zaś Pawłowski, któremu podawał Normann Hansen, został zatrzymany w polu karnym, lecz zgodnie z przepisami. Po stałym fragmencie gry spróbował również Lipski – wprost w nogi obrońcy. W końcówce znów uaktywnił się Górnik, zwłaszcza bardzo aktywny Abdallah Hafez. To właśnie po rajdzie Egipcjanina futbolówka wypadła na róg, a dośrodkowanie z problemami złapał Wrąbel. Niestety, doznał przy tym groźnie wyglądającego urazu i musiał opuścić murawę. Jego miejsce zajął Konrad Reszka, chociaż do końca pierwszej połowy nie miał okazji do interwencji. Do przerwy było więc 0:0. Widzew grał źle, stracił też podstawowego bramkarza.

Na drugą część przyjezdni wyszli bez zmian w składzie, za to z dużo bardziej ofensywnym nastawieniem. Podopieczni trenera Niedźwiedzia zyskali sporą przewagę i szukali szans na otworzenie wyniku. Najpierw, po ładnej kombinacyjnej akcji, z prawego skrzydła dośrodkował Stępiński, ale Normann Hansen przyjmował piłkę ręką. Po chwili Norweg znów był w głównej roli – jego strzał z dwudziestego piątego metra sparował na róg Szymański. Łodzianie praktycznie nie schodzili z połowy Górnika, lecz nieustannie walili głową w mur. Musieli też uważać na swoje pomyłki – po złym przyjęciu futbolówki, faulem na żółtą kartkę musiał ratować się Kreuzriegler. W pole karne gości wpadł z kolei Jarosław Ratajczak, na szczęście, bez rezultatu. W odpowiedzi – czujność bramkarza gospodarzy sprawdził Danielak.

W 65. minucie szkoleniowiec łodzian postanowił dokonać dwóch zmian – Danielaka zastąpił Bartosz Guzdek, a Normanna Hansena Daniel Villanueva, co miało dać impuls formacji ofensywnej. Przedzieranie się przez zmasowaną obronę gospodarzy ciągle stanowiło jednak olbrzymi problem. Niepewnie wyglądała również obrona – w 79. minucie, po złym zachowaniu Kreuzrieglera, z akcją wyszedł Piątkowski i podał do Mariusza Szuszkiewicza, na szczęście ten nie trafił w futbolówkę. Na trzy minuty przed końcem drugą żółtą kartką ukarany został Michał Bojdys, więc Górnik musiał radzić sobie w dziesięciu. Trener wpuścił jeszcze do gry Mateusza Michalskiego i Ernesta Terpiłowskiego. Niczego to niestety nie zmieniło i Widzew wraca do Łodzi z tylko jednym „oczkiem” – takim występem na więcej nie zasłużył.

Górnik Polkowice – Widzew Łódź 0:0

Górnik:
Szymański – Bojdys, Biernat (73′ Opałacz), Ratajczak – Fryzowicz, Kozubal, Purzycki (69′ Makuch), Karmelita – Sobków, Hafez (73′ Szuszkiewicz) – Piątkowski (84′ Baranowski)

Rezerwowi: Furtak – Żołądź, Radziemski, Bancewicz, Krakowski

Widzew:
Wrąbel (45′ Reszka) – Stępiński, Nowak, Kreuzriegler – Zieliński, Hanousek, Lipski (88′ Terpiłowski), Gołębiowski (88′ Michalski) – Danielak (65′ Guzdek), Normann Hansen (65′ Villanueva) – Pawłowski

Rezerwowi: Mucha, Kita, Montini

Żółte kartki: Purzycki, Karmelita, Piątkowski, Bojdys, Szuszkiewicz, Opałacz, Sobków – Lipski, Kreuzriegler

Czerwona kartka: Bojdys (87. minuta, za drugą żółtą)

Sędzia: Patryk Gryckiewicz (Toruń)

Widzów: 191