Gorąco w TV Toya. Cacek, Trela i Kondraciuk burzliwie o Widzewie

25 marca 2015, 19:36 | Autor:

Toya

Atmosfera wokół klubu jest coraz bardziej gęsta. Codziennie pojawiają się nowe, niepokojące sygnały, czy to poprzez działania Miasta, czy wypowiedzi właściciela. Środa nie była wyjątkiem, do burzliwej dyskusji doszło na antenie TV Toya. Gośćmi programu „Piłka Meczowa” byli Wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela i Dyrektor Wydziału Sportu Marek Kondraciuk, a telefonicznie łączono się z Sylwestrem Cackiem.

Szef Widzewa, pytany o losy klubu, sugerował, że nikomu innemu nie zależ na jego dalszym losie. „Ostatnie czasy od 1998 roku, to nie jest ścieżka triumfu, tylko ścieżka korupcji, wycofywania się ze stowarzyszenia RTS Widzew. Siedem lat temu Widzewa nie powinno już być. Dla mnie to też nie jest prosta sprawa, ale skoro wszyscy wokół uważają, że nie powinno mnie być, a jednocześnie nie ma nikogo, kto chce pomóc, to o czym mówimy? Ja mogę wynająć sobie sky-box w dowolnym miejscu na świecie i cieszyć się tym. Widzew to nie jest klub dla mnie. Jeśli nie ma osób, które chcą go wspierać, to może nie potrzebuje istnieć?” – mówił gorzko.

W dyskusji padło też pytanie o losy inwestycji przy Piłsudskiego 138. Wiceprezydent Łodzi zapewniał, że nie jest ona zagrożona. „To obiekt miejski, budowany za miejskie pieniądze, jest podpisana umowa. Wykonawca realizuje inwestycję zgodnie z harmonogramem i nie dzieje się tutaj nic złego. Moją i Pani Prezydent intencją jest jasno powiedzieć: inwestycja nie jest zagrożona, toczy się. Możemy dziś jechać na stadion i zobaczyć, że to się tworzy” – odpowiadał Tomasz Trela. „Dziwię się słowom Prezesa, bo Miasto podjęło trudną decyzję, biorąc pod uwagę sytuację finansową. To inwestycja za 138mln, to nie jest mała kwota. Mamy swój budżet, z którego wspieramy wszystkie kluby i nie damy złotówki ponad stan” – dodał.

Jak na te słowa reagował Sylwester Cacek? „Szkoda, że budowa nie zaczęła się pięć lat temu, zamiast rok temu i to po ciężkiej walce. Teraz nie było by tej dyskusji. A tak, to może będzie tam można realizować wyścigu psów i kotów. Zresztą przez te siedem lat Miasto zarobiło na podatkach i różnych opłatach więcej, niż warta jest ta inwestycja” – żalił się. „Widzew potrzebuje mieć wiedzę, na jakich warunkach będzie mógł użytkować stadion. Do dziś jednak tego nie wiemy. To, że buduje się stadion, nie oznacza, że klub będzie stać na jego wynajem, że będzie osiągał profity. Nie wiem, jak mam przedstawiać tą sytuację inwestorom. Miasto nie chce pomagać klubowi w większej skali. Dlaczego jedna osoba ma utrzymywać klub, nie wiedząc na jakich warunkach – czy w ogóle – będzie mógł on korzystać ze stadionu?” – powątpiewał w profity związane z nowym obiektem.

Rozmowa w studio TV Toya dotyczyła też spraw miejskiej dotacji i ogólnego wsparcia dla klubu ze strony Urzędu Miasta Łodzi. „Jak chodziło o 3mln na SMS, to pan Kondraciuk organizował konferencję i naciskał, by jak najszybciej się to realizowało. Przy wypłacie pieniędzy dla Widzewa raptem pojawiły się kłopoty. Rozmawialiśmy przez telefon, zapewniano mnie, że pieniądze będą wypłacone w części. OK. Ale później Pan Kondraciuk mówi, że się nie da. Dopiero we wtorek pojawiły się publikacje medialne, że jednak coś będzie wypłacone. Proszę więc nie manipulować!” – ostro reagował Cacek.

Prezes Widzewa dodawał też, o co faktycznie prosił Tomasza Trelę w niedawnej rozmowie: „Ja nie mam pretensji do Miasta o wysokość dotacji, to inne miasta przesadzają i psują rynek. Chodzi o sprawiedliwe traktowanie. Nikomu innemu dotacji nie wstrzymano, a inni też mają swoje problemy. Chciałem, żeby Miasto udzieliło pożyczki pod hipotekę, bo chodziło o zachowanie płynności, a my mamy przecież hipoteki. Chciałem też pomocy pomostowej Miasta w znalezieniu inwestora.” – ujawniał. „Za SMS podziękowałem, bo nie było szans na grę tam wiosną. W rozmowie o dostosowaniu obiektu padła kwota 3 mln, które można było wyjąć, jak królika z kapelusza. Gdy trzeba było pomóc ŁKS, to też się  dało…” – podkreślał Cacek.

Piłkę odbijał szef łódzkiego sportu. „Nasza postawa wobec udzielenia dotacji jest jasna, klarowna i zgoda z przepisami. To, że została wstrzymana bierze się z dyscypliny finansowej. Jeśli klub nie spłaca raty układu, to stwarza zagrożenie, że dotacja będzie udzielona niegodnie z celowością. Zmieniło się to w sytuacji, gdy Widzew pokazał, że wykonał już zadania w pewnym zakresie, wskazał faktury na 270 tysięcy i te pieniądze będą wypłacone.” – dopowiadał Marek Kondraciuk. „Nie jest też prawdą, że wszystkie kluby mają problemy tego typu, bo tylko Widzew jest w układzie z wierzycielami” – dodał.

Kondraciuk bronił się także przed zarzutami o faworyzowanie SMS Łódź. „Nikt nie nalegał na to, by Widzew grał na SMS. Jeśli Prezes Cacek stwierdził, że jesienią będzie grał na ŁKS, że wstępnie rozmawiał z klubem i Panią Prezydent, to zaproponowaliśmy, żeby już teraz wiosną grał na starym stadionie przy al. Unii. Prezes to też odrzucił” – mówił.

Trela dodawał, że Widzew znajduje się w nietypowej sytuacji prawnej, stąd specyficzne traktowanie przy okazji wypłacania dotacji. „Nie realizowanie układu, nie spłacanie wierzycieli i informacje, jakie do UMŁ docierają, powodują, że możemy wypłacić tylko dotację za tą kwotę, którą klub już wydał. Zapewniam wszystkich mieszkańców Łodzi, że na miarę naszych możliwości i zgodnie z systemem prawa zrobimy wszystko, by Widzew wspierać. Natomiast Miasto Łódź nie będzie obejmować akcji Widzewa, czy innego klubu. To nie jest rolą Miasta. Naszą rolą jest wspieranie sportu i szkolenia młodzieży i z tego staramy się wywiązywać” – mówił.

Zapytany przez Piotra Krawczyka i Marcina Tarocińskiego, o ewentualną interwencję Miasta, jak zrobiono to przy okazji zawiązywania spółki ŁKS PSS, odpowiadał przecząco. „Trudno mi wyobrazić sobie sytuację, gdy miasto używa publicznych pieniędzy dla ratowania klubów piłkarskich. Spółka prowadząca klub rządzi się swoimi prawami, a Miasto swoimi. Ja osobiście jestem za tym, by z 1,8mln dotacji za rok zrobiło się 9mln, ale nie zamierzam wydawać miliona na tego typu działania. To nie jest rola Miasta” – stwierdził Tomasz Trela.

Na koniec raz jeszcze skierowano pytanie do właściciela Widzewa o dalsze plany względem klubu. „Każdy scenariusz jest możliwy. Ale to nie jest kwestia tygodni, w Polsce tak szybko się to nie dzieje. Nie odpowiem, czy układ będzie spłacany. Zarząd ma swoje obowiązki prawne. Na pewno nie będzie tego realizował sam Sylwester Cacek. Jeśli nie będzie konsolidacji wszystkich środowisk, kibiców, biznesu, to my – jako Zarząd – zrobimy tylko tyle, ile będziemy mogli” – zakończył zdawkowo Cacek.

Foto: TV Toya