Gdyby decydował dystans, Widzew byłby mistrzem Polski

17 grudnia 2024, 14:56 | Autor:

O zwycięstwach w piłce nożnej decyduje liczba strzelonych goli. Gdyby wpływ na przyznawanie punktów miał wyłącznie pokonywany przez zawodników dystans w trakcie meczów, Widzew Łódź byłby mistrzem Polski. Tytuł zdobyłby w cuglach!

W zakończonej w weekend rundzie jesiennej piłkarze Daniela Myśliwca byli zdecydowanie najlepsi w kontekście przebieganych kilometrów. Jak wynika ze statystyk dostarczanych przez EkstraStats, czerwono-biało-czerwoni pokonywali średnio w każdym spotkaniu ponad 117 kilometrów, wyprzedzając drugą w klasyfikacji Stal Mielec o ponad półtora kilometra. Co ciekawe, w tym drugim zespole można zauważyć spory progres od momentu, gdy stery nad nim objął Janusz Niedźwiedź. Już za jego kadencji przy Piłsudskiego łodzianie byli w ligowej czołówce pod tym względem i jak widać, wciąż jest to ważny aspekt dla tego trenera. Podium zamknął Motor Lublin, którego strata do mielczan była bardzo niewielka.

Na przeciwnym biegunie znaleźli się Pogoń Szczecin, Śląsk Wrocław i najsłabszy w stawce Radomiak Radom. Charakterystyczne dla tej trójki jest to, że znajdują się na rozczarowującym miejscu w normalnej tabeli. Ósma lokata „Portowców„, obecność wrocławian na ostatniej pozycji czy wyskoczenie radomian rzutem na taśmę „nad kreskę” może więc częściowo wynikać z niewielkiego zaangażowania zawodników w walkę biegową z rywalami. Choć z drugiej strony trzeba pamiętać, że element ten jest również zależny od systemy gry. Niektóre drużyny stawiają na duże posiadanie piłki, więc nie muszą pokonywać dużych dystansów, aby ją odzyskać. Tyle tylko, że akurat aktualni wicemistrzowie są pod tym względem… czwarci od końca!

Co ciekawe, widzewiacy nie tylko uzyskali najlepszy średni wynik. Są też rekordzistami minionej rundy, jeśli chodzi o jednostkowy rezultat. W spotkaniu 17. kolejki przeciwko Rakowowi Częstochowa przebiegli 123,98 km, a i tak nie zdobyli nawet punktu… Dla przeciwwagi, najsłabszym jednorazowym meczem było starcie Radomiaka z Legią Warszawa. Ci pierwsi zaliczyli wtedy zaledwie 95,93 km.

Nie ma najmniejszej niespodzianki w zestawieniu najwięcej biegających piłkarzy z Piłsudskiego. Numerem jeden w łódzkim zespole był jesienią niezmordowany Imad Rondić, który co mecz przebiegał średnio prawie 11 kilometrów. Okazuje się jednak, że jego przewaga nad drugim Franem Alvarezem wcale nie była tak duża, jak można było przypuszczać. To kolejny bardzo dobry wynik Hiszpana, który na początku swojej widzewskiej przygody sprawiał wrażenie zawodnika nie specjalnie skorego do dużego wysiłku. Podium zamknął Samuel Kozlovsky, który także przekroczył średnią granicę 10 kilometrów w każdym występie.

Najmniej w Widzewie biegali Kreshnik Hajrizi, Said Hamulić oraz Hubert Sobol, ale trzeba pamiętać, że mówimy o średniej meczowej, a cała trójka była jedynie rezerwowymi. Czasu na osiągnięcie większych dystansów mieli więc w poszczególnych spotkaniach mniej niż reszta kolegów.

Samo bieganie jest ważne, ale dla wielu szkoleniowców istotniejsze są dodatkowe parametry, jak na przykład tempo, w jakim piłkarze przemieszczają się po boisku. Tych danych jednak platformy statystyczne czy skautingowe nie dostarczają. Wiedzę na ten temat mają tylko sztaby szkoleniowe, ponieważ zawodnicy wszystkich zespołów wyposażani są w specjalne nadajniki GPS, monitorujące wiele szczegółów na temat ich postawy biegowej. Policzalne i dostępne dane dotyczą natomiast liczby wykonywanych przez graczy sprintów. W tej materii najlepsza w Ekstraklasie jest póki co Legia, mająca średnio dokładnie 118 sprintów w meczu. Drugie miejsce, z ogromną stratą do legionistów, zajęła Korona Kielce, a trzecie Lech Poznań.

W tym elemencie RTS nie za bardzo ma się czym pochwalić, bo zajął dopiero dwunastą lokatę. Za jego plecami uplasowała się natomiast Stal. Jedynie Motor znalazł się w czołówce, mając szóstką lokatę. Najmniej sprintów wykonywali jesienią piłkarze Radomiaka, Jagiellonii Białystok oraz Piasta Gliwice.

O ile zespołowo Widzew nie rzucił jesienią na kolana, to warto docenić postawę dwójki jego bocznych obrońców. Mowa o Kozlovskym oraz Marcelu Krajewskim, którzy są w tym względzie najlepsi w drużynie. Próg średnio dziesięciu sprintów na mecz osiągał także Rondić. Wśród najsłabszych u czerwono-biało-czerwonych znów należy wymienić Hajriziego i Sobola, ale przedzielił ich… Marek Hanousek, który na brak występów nie narzekał. Potwierdziło się więc, że Czech – przy wielu swoich walorach – do dynamicznych zawodników nigdy nie należał.

Subskrybuj
Powiadom o
9 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
lelutek
4 godzin temu

Hamulec tesh mało biegał, ale za to jak trzeba uderzyć pięścią w mebel, to moje uszanowanie.

Reminio
4 godzin temu

Cytując klasyka. Lepiej mądrze stać, niż głupio biegać.

Heniek na ławie
4 godzin temu

Gdyby decydował rozum, nikogo z obecnych „na górze” nie byłoby w Widzewie. Koniec roku się zbliża i trzeba pobić rekord karnetów… a nie, ilości artykułów o niczym.

Marek
3 godzin temu

Gdyby..wymyślicie bzdury..Liczy się tabela..nic więcej..

Marko
2 godzin temu

Gdyby babcia miała” ptaka” to by była …. „transbabcią”. Mamy przedstawiony doskonały przykład , że przebiegnięte kilometry nie zawsze przełożą się na dobry wynik drużyny. I to chyba jest kolejny kamyczek do systemu i filozofii gry trenera Myśliwca, a ja jakoś nie wierzę aby po zwolnieniu swoich asystentów ten zmienił swoje przyzwyczajenia.

Westfalia
1 godzina temu

Tak brawo. Świetnie biegamy . Tylko szkoda że bez sensu. A na gali ekstraklasy już czeka nagroda dla Gonga za najlepsze wbieganie w wolna przestrzeń w 3 tercji .

Andrzej
1 godzina temu

Szmoda że nie wiadomo kto przebiegł średnio najwięcejw ekstraklasie

Krzysztof
1 godzina temu

Ogólnie to temat kupna Rakoczego i Stepinskiego dajcie niedojdzie dyrektorowi,bo pewnie sie do niego nie zglosili

Akte
Odpowiedź do  Krzysztof
14 minut temu

Przestań śnić, pobudka

9
0
Would love your thoughts, please comment.x