Futsal: Zdziesiątkowany Widzew rozbity w Lubawie
17 marca 2024, 20:27 | Autor: MichałKatastrofą zakończył się dzisiejszy mecz futsalistów Widzewa Łódź. Podopieczni Marcina Stanisławskiego pojechali na spotkanie z Constractem Lubawa ze zdziesiątkowaną kadrą, mając na ławce… tylko dwóch rezerwowych! Łodzianie praktycznie nie mogli rotować składem i ostatecznie przegrali z obrońcą tytułu 4:14.
W pewnym sensie rezultat tego meczu rozstrzygnął się już przed pierwszym gwizdkiem. Wiadomym było, że sportowo to Constract będzie faworytem, jednak ogłoszona kadra RTS na ten mecz z pewnością rozwiała wszelkie wątpliwości. Do Lubawy poza wyjściową piątką pojechało zaledwie dwóch rezerwowych i praktycznie nie było opcji rotowania składem. Główną przyczyną takiego stanu były kontuzje, choroby i zawieszenia za kartki. Skutki tego widzieliśmy już w pierwszych minutach. W drugiej po akcji kombinacyjnej szybko wynik pewnym strzałem otworzył Everton Ferreira. Kilkadziesiąt sekund później stojący między słupkami Kamil Izbiański wyciągał piłkę z siatki po raz drugi, bowiem celnie i skutecznie strzelił Tomasz Kriezel.
Constract się nie zatrzymywał i szukał kolejnych goli. W 5. minucie było już 3:0, a na listę strzelców wpisał się Kacper Sendlewski. W kolejnych fragmentach przebieg meczu się nie zmieniał. Lubawianie nacierali i tworzyli sobie kolejne okazje strzeleckie. Próbowali choćby Andre i Mateusz Mrowiec, ale bramki już nie padały. Warto wyróżnić także Izbiańskiego, który dwukrotnie interweniował. Gospodarze kontrolowali przebieg spotkania i umiejętnie męczyli zespół Widzewa, który praktycznie nie miał jak zarządzać siłami swojej kadry. W pewnym momencie kulejąc z boiska zszedł Kristian Medon – na szczęście okazało się to chwilową niedyspozycją.
Po kilkuminutowym okresie bez bramek Constract powrócił do strzelania. W 14. minucie drugi raz do protokołu sędziowskiego wpisał się Sendlewski, który pewnie wykończył atak, trafiając na 4:0. Widząc beznadziejną sytuację, łodzianie wycofali bramkarza – w końcu posiadając piłkę można zaoszczędzić nieco energii. Niestety, rywale szybko wykorzystali jeden błąd widzewiaków i w 15. minucie Paweł Kaniewski trafił na 5:0. Dwie minuty później padł kolejny gol. Tym razem po własnym błędzie przyjezdnych, ponieważ źle podawał w rozegraniu Marcin Stanisławski i od razu wykorzystał to Andre. Hiszpan w 20. minucie trafił po raz kolejny ustalając wynik pierwszej połowy na 7:0.
Po powrocie z szatni szybko udało się stworzyć jeden groźny atak. Prawą stroną ruszył Miłosz Krzempek i sprawdził czujność golkipera, jednak ten nie dał się pokonać. W 23. minucie bliscy kolejnego trafienia byli lubawianie. Tym razem na strzał zdecydował się młody Oskar Dmochewicz, ale wyraźnie chybił. Później Constract uparcie dążył do podwyższenia wyniku. Bramkę Widzewa bombardowali choćby Pedrinho i Claudinho, ale trzeba przyznać, że w tym momencie spotkania łodzianie pokazywali składną grę w obronie. Ciężko było jednak wyprowadzić jakiś atak. Podania były bardzo niedokładne i często spóźnione, co było spowodowane zapewne nasilającym się zmęczeniem.
Nacisk przeciwnika w końcu musiał przynieść zmianę wyniku i tak stało się w 26. minucie. Dobrym przeglądem pola popisał się Pedrinho, który podał do Sendlewskiego, a ten z bliska zdobył swoją trzecią w tym starciu bramkę. Po stracie tego gola RTS znów zdecydował się na wycofanie golkipera. Szybko przyniosło to efekt. Bardzo dobrze w środek pola karnego zagrał Stanisławski, tam z rywalem na plecach obecny był Willy May, który strzelił pierwszego gola dla Widzewa. Niestety, gra ledwo została wznowiona, a świetnym rajdem zakończonym bramką popisał się Pedrinho. Minutę później Constract miał już na koncie 10 trafień. Tym razem przy rozegraniu błąd popełnił Krzempek i z bramki cieszył się Mrowiec. Te trafienia trochę rozkojarzyły miejscowych, ponieważ z piłką po chwili śmiało ruszył Januszewski i strzelając z daleka dał ekipie z Łodzi drugie trafienie.
Czasu do końca meczu pozostawało coraz mniej, ale to spotkanie mogłoby się dla łodzian już zakończyć. Piłkarze w niebieskich strojach wciąż dominowali. Warto jednak wspomnieć, że kapitalną szansę miał Stanisławski, jednak po wyjściu sam na sam z bramkarzem nie zdołał go pokonać. W 34. minucie było już 11:2 – tym razem na listę strzelców wpisał się Andre, który skompletował hat-tricka. Łodzianie znów wycofali bramkarza i ponownie dało to korzyść, bowiem na listę strzelców wpisał się Krzempek. W ostatnich minutach Constract zdobył jeszcze trzy bramki. Do protokołu meczowego wpisywali się Ferreira, Sendlewski oraz Freitas, który zaliczył trafienie samobójcze. W ostatniej minucie błąd przeciwnika wykorzystał jeszcze Medon i zdobył dla czerwono-biało-czerwonych czwartego gola.
Ostatecznie po nietypowym spotkaniu rozbity kadrowo Widzew Łódź przegrał z Constractem Lubawa aż 4:14. Następny mecz już 23. marca – do Hali Parkowej przyjedzie tego dnia Dreman Opole Komprachcice.
Constract Lubawa – Widzew Łódź 14:4 (7:0)
2′ Ferreira 4′ Kriezel, 5′, 13′, 26′, 40′ Sendlewski, 14′ Kaniewski, 16′, 20′, 34′ Andre, 28′, Pedrinho, 29′ Mrowiec, 35′ Ferreira, 36′ Freitas (sam.) – 28′ May, 29′ Januszewski, 34′ Krzempek, 40′ Medon
Kadra Constractu
Zadroga, Lopez – Sendlewski, Kaniewski, Ferreira, Mrowiec, Pedrinho, Kriezel, Andre, Dmochewicz, S. Grubalski, Claudinho, Lemos
Trener: Dawid Grubalski
Widzew:
Izbiański – Medon, Freitas, Krzempek, May
Rezerwowi: Stanisławski, Januszewski
Trener: Marcin Stanisławski
Żółte kartki: Mrowiec – Medon, Stanisławski
Niebywała sytuacjaz Naszym składem. Brawo chlopaki za wytrwałość.Komentator meczu niejaki Tomasz Brzozowski w WP Pilot, był tak żenujacy że przytoczę tylko jedno jego stwierdzenie. Stwierdził, że Lubawa nie może odpuszczać strzelania bramek bo mogą one być decydujące na koniec sezonu. Obecnie Lubawa ma stosunek bramek 189:151, a drugi Rekord 129:41, Piast 134:45 …..
Lubawa oczywiście 189:51
189:51 nie 151
Spóźniłeś się piękny kawalerze :)
189:51
I to dwa razy :)
Szacun Panowie za walke
KOGO OBCHODZI SMIESZNY GROTESKOWY „FUTSAL” KTÒREGO NIE DA SIE OGLÀDAÇ…..
No są osoby, które obchodzi. A tobie ktoś siłą każe czytać artykuły na temat futsalu czy o co chodzi?
Wierzę, że kiedyś to MY będziemy taką Lubawą. Szacun za te 4 bramki.