Futsal: Widzew odpadł z Pucharu Polski. Dopiero po dogrywce
24 lutego 2022, 23:10 | Autor: KamilCóż to był za wieczór w Hali Parkowej! Futsaliści Widzewa Łódź stoczyli niezwykle zacięty bój 1/8 finału Pucharu Polski z Constractem Lubawa. Po regulaminowym czasie gry utrzymywał się rezultat 2:2, zaś wicemistrz kraju dopiero w dogrywce rozstrzygnął losy tego meczu na swoją korzyść. Pomimo porażki 2:4, podopieczni Marcina Stanisławskiego mogli schodzić dziś z parkietu z podniesionymi głowami.
Zanim jeszcze oba zespoły zaczęły grę, z uwagi na wyjątkowe okoliczności, brawami przywitani zostali dwaj ukraińscy zawodnicy czerwono-biało-czerwonych – Ołeksij Dachina i Maksym Panasenko. Ten pierwszy zaczął na ławce, a drugi, tak jak to ostatnio najczęściej bywało, w wyjściowej piątce. Zdecydowanymi faworytami byli rzecz jasna goście, jednak do pierwszej groźnej sytuacji doszli łodzianie. Niepilnowany na lewym skrzydle był Michał Marciniak, ale uderzył obok słupka. Po chwili szczęścia spróbował jeszcze Panasenko, zaś w najlepszej dotychczasowej sytuacji – po podaniu Stanisławskiego z autu – chybił Daniel Krawczyk. W odpowiedzi, słupek obił Kacper Sendlewski. Inicjatywa była oczywiście po stronie ekipy z Lubawy, lecz podopieczni trenera Stanisławskiego dzielnie się bronili i oczekiwali na okazje.
W dziewiątej minucie grający szkoleniowiec znowu dobrze wykonał aut, a bliski szczęścia był Krawczyk, który przymierzył niecelnie. Szansę miał też Panasenko, lecz za długo zwlekał ze strzałem. Po drugiej stronie, niefrasobliwość obrony mógł wykorzystać Paweł Kaniewski, na szczęście przegrał pojedynek z Dariuszem Słowińskim. W dwunastej minucie to Widzew objął prowadzenie! Krawczyk zgarnął piłkę po niezbyt dokładnym podaniu jednego z kolegów i dograł ją do Stanisławskiego. Ten od razu mu ją oddał, zaś snajper gospodarzy pokonał Grzegorza Okuniewskiego. Wicelider I ligi chciał pójść za ciosem – kilkadziesiąt sekund później minimalnie przestrzelił Marciniak. Przewagę zyskali rywale, ale widzewiacy świetnie się bronili. Niestety, tylko do osiemnastej minuty, kiedy to po świetnej akcji do wyrównania doprowadził Pedrinho. Emocji nie brakło także w samej końcówce. Najpierw łodzianie sięgnęli po wariant z lotnym golkiperem – bez skutku, następnie świetnie interweniował Słowiński, a tuż przed końcową syreną dublet mógł ustrzelić Krawczyk. Do przerwy pozostało jednak 1:1.
Na drugą połowę Constract wyszedł ze zmianą w bramce – między słupkami stał od teraz Costinha. Goście od początku rzucili się do ataków, za to czerwono-biało-czerwoni chcieli oczekiwać na swoje okazje. I w 23. minucie się doczekali! Stanisławski przerzucił piłkę do Marciniaka, ten sprytnie minął rywala i uderzył. Wydawało się, że portugalski golkiper nie będzie miał problemów z obroną, lecz fatalnie przepuścił strzał, dając gospodarzom drugie dziś prowadzenie! To bardzo podrażniło lubawian, na szczęście na linii bramkowej dwoił się i troił Słowiński, wiele razy chroniąc swoich kolegów od utraty gola. Ci starali się odpowiadać kontrami – z najlepszą wyszedł Marciniak, niestety jego próba była zdecydowanie zbyt lekka.
Niezwykle intensywna była 30. minuta meczu. Najpierw, po kapitalnym prostopadłym podaniu Stanisławskiego, o krok od trafienia do siatki był Krawczyk, po chwili sam Stanisławski wybił z linii bramkowej strzał jednego z przeciwników, a na koniec ponownie celnie uderzał Krawczyk. Wynik się jednak nie zmienił. Niestety, jedynie przez trzy minuty. Z szybką akcją wyszedł Pedrinho, zaś piłka dość szczęśliwie dotarła do Jakuba Raszkowskiego, który z bliska pokonał Słowińskiego. Na parkiecie zaczęło być nerwowo, do czego przyczyniło się kilka kontrowersyjnych decyzji duetu sędziowskiego z Warszawy. Gospodarze nie zamierzali przy tym odpuszczać i szukali szans do ponownego wyjścia na prowadzenia. Najlepszej nie wykorzystał będący sam na sam z Costinhą Jan Dudek. W odpowiedzi, niewiarygodną wręcz obroną po silnym i precyzyjnym strzale Bartłomieja Piórkowskiego popisał się Słowiński. Było pewne, że ostatnie minuty przyniosą niezwykle dużo emocji. I przyniosły! Stroną wyraźnie przeważającą byli gospodarze i naprawdę niewiele zabrakło im do sukcesu! Fatalnie spudłował Panasenko, obok uderzali też Krawczyk oraz Marciniak. Na dwie sekundy przed końcem świetnie interweniował jeszcze Słowiński, przez co o wszystkim zdecydować miała dogrywka.
Zaczęła się ona fatalnie dla łodzian. Już po kilkudziesięciu sekundach piłkę stracił Panasenko, Constract wyszedł z kontratakiem, a sam zawodnik musiał ratować się faulem. Poskutkował on nie tylko drugą żółtą kartką, ale również rzutem karnym dla rywala. Poszedł do niego Luan i pewnym strzałem nie dał Słowińskiemu szans. Łodzianie nie zamierzali czekać, tylko od razu wycofali bramkarza. Do końca pierwszej części dodatkowego czasu gry niczego to jednak nie zmieniło. Najlepsza okazja przyszła tuż po zmianie stron, gdy Marciniak był o mały włos od remisu, ale nie zmieścił futbolówki między słupkami. Podopieczni trenera Stanisławskiego w heroicznym stylu walczyli o wyrównanie, niestety nie przyniosło im to powodzenia. Równo z ostatnią syreną rezultat na 4:2 ustalił z kolei Raszkowski – sędziowie początkowo nie uznali tego gola, jako strzelonego po czasie, lecz później zmienili zdanie. Widzew przegrał i odpadł z Pucharu Polski, ale nie miał dzisiaj kompletnie żadnych powodów do wstydu. Kolejne starcie, a przy tym szansa wywalczenia awansu do Ekstraklasy, w tę niedzielę, z Futbalo Białystok.
Widzew Łódź – Constract Lubawa 2:4 pd. (1:1, 2:2)
12′ Krawczyk, 23′ Marciniak – 18′ Pedrinho, 33′, 50′ Raszkowski, 42′ (k) Luan
Widzew:
Słowiński – Panasenko, Stanisławski, Krawczyk, Marciniak
Rezerwowi: Dachina, Schmidt – Dudek, Jarzębski, Gąsior, Łasak, Bondarenko
Constract:
G. Okuniewski – Kaniewski, Pedrinho, Kriezel, Raszkowski
Rezerwowi: Costinha – Sendlewski, Deco, Piórkowski, Ossowski, Luan, Lucas, J. Okuniewski
Żółte kartki: Krawczyk, Jarzębski, Panasenko, Dudek, Marciniak, Stanisławski – Kriezel, Luan
Czerwona kartka: Panasenko (42. minuta, za drugą żółtą)
Sędziowie: Paweł Gwiazda (Warszawa), Mariusz Bors (Warszawa)
Dzięki za walkę dla drużyny i za doping dla kibiców.
Z tą drużyną i takimi kibicami możemy śmiało wchodzić do Ekstraklasy.
ps. bardzo miło słuchało się komentarza Pana Darka Postolskiego
Brawo, pokazaliście Widzewskie kły i charakter. Ekstraklasa Wam nie straszna!
Brawo Chłopaki!
Jeżeli przegrana w sporcie może być budująca, to ta porażka była właśnie…taka. Futsaliści Widzewa przegrali swój mecz pucharowy z Lubawą jeszcze bardziej honorowo, aniżeli pierwszoligowa drużyna piłkarska z Wisłą. Oczywiście, zaraz ją oni sobie odbiją, awansując do ekstraklasy. Oby taki sam awans wywalczyli również piłkarze Widzewa, którzy dziś zaczynają batalię o ekstraklasę meczem z Arką… Razem po kolejny (najważniejszy) awans! Pozdrawiam.