Futsal: Waleczny Widzew przegrał z wiceliderem
6 kwietnia 2025, 08:30 | Autor: MichałFutsaliści Widzewa Łódź przez długi czas toczyli wczoraj zacięty pojedynek z faworyzowanym Constractem Lubawa. Łodzianie tworzyli sobie sporo klarownych okazji i do przerwy przegrywali tylko 0:1. W pewnym momencie udało się nawet wyrównać, ale z czasem goście stali się bardzo skuteczni pod bramką widzewiaków i ostatecznie wygrali w Łodzi 6:2.
Od początku meczu obie ekipy starały się otworzyć wynik. W pierwszej minucie na bramkę rywali ruszył Adrian Ramirez, lecz jego próba okazała się bardzo niecelna. Po chwili znacznie groźniejsze okazje mieli zawodnicy Constractu. Najpierw Kamil Izbiański musiał obronić mocne uderzenie Pawła Kaniewskiego, po chwili zaś obok bramki strzelił Everton Ferreira. Gospodarze kolejną okazję mieli w 4. minucie – wtedy z wolnego strzelał Filip Marton, ale piłka po rykoszecie poszybowała minimalnie nad poprzeczką. Na parkiecie przeważali mimo wszystko goście, którzy w 6. minucie objęli prowadzenie. Na krótki słupek uderzał Adriano Lemos i piłka dość niefortunnie wpadła do siatki. Minutę później mogło być już 2:0, jednak po próbie Evertona dobrze interweniował Izbiański.
Goście zaczęli mocniej nacierać, starając się strzelić drugiego gola. Brylował szczególnie Everton, który w pewnym momencie kilka metrów od bramki odebrał piłkę Kucharskiemu, ale strzelił wprost w bramkarza. Po chwili Brazylijczyk posłał piłkę centymetry obok słupka. Zawodnik ten zdecydowanie mógł złapać się za głowę, bo w 8. minucie wręcz powinien trafić. Na połowę przeciwnika zapuścił się wtedy Izbiański i było bardzo blisko drugiego trafienia dla lubawian, jednak widzewiaków przy strzale na niechronioną bramkę uratował słupek. W kolejnych minutach więcej z gry mieli goście. Kolejne okazje notowali Claudinho i Adriano, ale wynik się nie zmienił. Łodzianie mogli z kolei wyrównać w 11. minucie. Sam na sam z bramkarzem wyszedł Medon, ale nie udało mu się pokonać Alvesa.
Mimo klasy rywala Widzew wyglądał w pierwszej połowie dobrze i co ważne – tworzył sobie sytuacje. Co prawda w 11. minucie drużyna najpierw podziękowała Izbiańskiemu za świetną interwencję, ale minutę później znów zrobiło się groźnie. RTS wyprowadził kontrę, jednak ze strzałem za długo zwlekał Filip Vaktor i zakończyło się na uderzeniu Arkadiusza Szypczyńskiego w boczną siatkę. Widzewiak kolejną świetną sytuację miał w 15. minucie, lecz znów jej nie wykorzystał. Constract cały czas odpowiadał na natarcia łodzian, ale kapitalnie między słupkami dysponowani byli obrońcy i sam Izbiański. W końcówce to widzewiacy mieli świetne okazje. Czujność bramkarza sprawdzali choćby Ortiz i Sylla, ale nie udawało się zamienić tych klarownych sytuacji na gole. W 20. minucie po rzucie rożnym strzelał jeszcze Marton – znów minimalnie obok słupka. Do przerwy gospodarze przegrywali 0:1, ale ich gra napawała optymizmem przed drugą częścią potyczki.
Po powrocie na plac gry jako pierwszy zaatakował zespół gości. Do protokołu meczowego chciał się wpisać Tomasz Kriezel, jednak reprezentantowi Polski zabrakło trochę precyzji. Minutę później została sprawdzona czujność bramkarza Constractu, ale wynik się nie zmienił. W kolejnych fragmentach więcej działo się w polu karnym miejscowych. Groźnie zrobiło się po strzale Claudinho, a w 24. minucie nad bramką strzelił Adriano. Kilkadziesiąt sekund później Izbiański znów został nagrodzony brawami przez publiczność, ponieważ udało mu się wybronić mocne uderzenie Claudinho. W tej samej minucie Widzew zdołał wyprowadzić kontrę, ale kończący akcję Sylla obił poprzeczkę! Kolejna kontra dała jednak gola! Tym razem Marton zagrał w pole do Medona, a ten bez przyjęcia niemal urwał siatkę w bramce.
Radość z tego gola nie trwała jednak długo. Jeszcze w tej samej minucie goście rozegrali rzut rożny i do siatki trafił Everton. Minutę później ekipa z Lubawy mogła prowadzić już 3:1, ale po stracie Vaktora pod własną bramką, jeden z przeciwników spudłował. Mecz był bardzo dynamiczny, bo niemal od razu akcja przeniosła się pod bramkę gości – strzelił Kucharski, ale świetnym wykrokiem tor lotu piłki zmienił bramkarz. Niestety, w 28. minucie Constract zyskał dwubramkową przewagę. Po dograniu z lewego skrzydła, z bliska bez przyjęcia górną piłkę wykończył Claudinho. Odpowiedź Widzewa mogła nadejść w 29. minucie, gdy boczną siatkę wzburzył Marton.
Z czasem obrona Widzewa się rozluźniła i goście zaczęli podwyższać swoje prowadzenie. W 31. minucie po składnej kontrze i dobrym podaniu Menendeza do siatki trafił Kaniewski. Widzew nie zdołał się po tym pozbierać, bo po kilkudziesięciu sekundach było już 1:5. Tym razem na listę strzelców wpisał się asystujący w poprzedniej akcji Francuz. Strata była już na tyle duża, że w końcowym etapie tego spotkania drużyna grała z wycofanym bramkarzem. To dość szybko się zemściło, ponieważ w 33. minucie do pustej bramki trafił Adriano. Dwie minuty później na listę strzelców wpisał się z kolei Kucharki, który niesamowicie mocnym strzałem pokonał golkipera.
Do końca meczu już niewiele wydarzyło się na parkiecie. Mimo długiej walki Widzew przegrał u siebie z wiceliderem z Lubawy 2:6. W następnej kolejce łodzianie rozegrają mecz, który prawdopodobnie zadecyduje o tym, czy uda się wywalczyć udział w fazie play-off. Mowa o starciu z AZS UŚ Katowice, które zaplanowano na 19 kwietnia. Zanim dojdzie do tego spotkania czeka nas jeszcze przerwa reprezentacyjna.
Widzew Łódź – Constract Lubawa 2:6 (0:1)
26′ Medon, 35′ Kucharski – 6′, 33′ Adriano, 26′ Everton, 28′ Claudinho, 31′ Kaniewski, 31′ Menendez
Widzew:
Izbiański – Vaktor, Kucharski, Ramirez, Szypczyński
Rezerwowi: Słowiński, Dąbrowski – Jaśkiewicz, Marton, Medon, Milczarek, Ortiz, Pappanen, Sylla
Trener: Marcin Stanisławski
Constract:
Alves – Everton, Kaniewski, Kriezel, Miguel
Rezerwowi: Neagu – Sendlewski, Licznerski, Frankiewicz, Pedrinho, Silva, Claudinho, Menendez
Trener: Dawid Grubalski
Żółte kartki: Marton – Adriano
Sędzia: Artur Mital
Foto: Kinga Sałata/widzewfutsal.com