Futsal: Remis przed własną publicznością
25 listopada 2023, 19:50 | Autor: MichałPodziałem punktów zakończył się dzisiejszy mecz futsalistów Widzewa Łódź. Podopieczni Marcina Stanisławskiego przez długi czas prowadzili z ekipą Red Dragons Pniewy, jednak nie udało się w porę zamknąć meczu. Dużo niewykorzystanych okazji i determinacja rywali spowodowały, że goście skutecznie odwrócili wynik spotkania i widzewiacy musieli zadowolić się remisem 2:2.
Widzew już od początku spotkania starał się dyktować warunki w tym spotkaniu. W drugiej minucie z ostrego kąta na bramkę strzelił Hugo Freitas, ale piłka została sparowana na róg. Dwie minuty później, po zgraniu przez Kucharskiego dogrania bramkarza, z daleka przymierzył także Jefferson Ortiz, ale stojący między słupkami Łukasz Błaszczyk nie dał się pokonać. Minutę później to rywale stworzyli sobie sytuację – Piotr Błaszyk zagrał pod samą bramkę i tam nie bez kłopotów musiał wyłapać piłkę Dariusz Słowiński. W drużynie przyjezdnych było trochę chaosu i niepewności, a w 5. minucie udało się to wykorzystać! Podczas walki o piłkę dwóch rywali zderzyło się ze sobą. Wykorzystał to Ortiz, który przejął piłkę, podał do niekrytego Willego May’a, a ten otworzył wynik. Po chwili Czerwone Smoki mogły odpowiedzieć, ale strzał Mateusza Kosteckiego powędrował nad poprzeczką.
Łodzianie atakowali i szukali podwyższenia prowadzenia. Blisko było w 8. minucie. Po dograniu Iuri Portugala futsalówka znów trafiła pod nogi Ortiza, lecz tym razem udało się ją uderzyć tylko koło słupka. Goście próbowali się odgryzać – strzałem popisał się choćby Błaszyk, ale Słowiński nie zamierzał kapitulować. Szybko akcja przeniosła się pod bramkę drużyny z Pniew. Po kontrataku niemal sam na sam z bramkarzem wyszedł Portugal, ale bramka nie padła. Po chwili z bliska strzelał Kamil Kucharski, lecz tym razem również gol nie padł. Mimo prowadzenia czerwoni-biało-czerwoni również popełniali błędy. Kosztowny mógł być ten z 13. minuty. W rozegraniu niecelnie do Miłosza Krzempka podał Kristian Medon i niewiele brakło, a rywale mieliby sytuację bramkową. Na szczęście skończyło się tylko na strachu.
Podopieczni trenera Stanisławskiego prowadzili, ale kibice czekali na kolejne bramki. W 14. minucie znajdujący się z piłką na lewej stronie parkietu Freitas miał dobry pomysł z zagraniem do May’a, lecz ten nie zdołał dobrze przyjąć piłki. Minutę później znów oglądaliśmy współpracę tych dwóch zawodników. Tym razem strzelcem był Freitas, ale zabrakło w tej próbie nieco precyzji. W 15. minucie strzelał także Krawczyk, ale bramek dalej nie oglądaliśmy. W kolejnych minutach nieco więcej z gry mieli goście. W 17. minucie uderzał Adrian Skrzypek, ale wszystko nie po raz pierwszy wyjaśnił Słowiński. Szybko odpowiedzieć mógł Krawczyk, ale po odbiorze piłki nie starczyło mu już sił na mocne uderzenie. W 19. minucie żółty kartonik obejrzał Freitas. Był to piąty faul, więc kolejny oznaczałby już przedłużony rzut karny. W 20 minucie goście mogli doprowadzić do remisu, jednak piłka uderzona przez Patryka Hołego trafiła w słupek. Końcówka była dla Widzewa ciężka, jednak udało się zejść na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem.
Druga połowa mogła zacząć się świetnie dla gospodarzy. Już w pierwszej minucie po indywidualnej akcji strzelał Ortiz, ale bramkarz zdołał to obronić. Po chwili powinno być 2:0 dla Widzewa! Świetnym uderzeniem popisał się Kucharski, ale piłka obiła słupek. W kolejnych fragmentach łodzianie wciąż nacierali. Ponownie po jednym strzale oddali Ortiz wraz z Kucharskim, ale nic nie chciało wpaść. W 24. minucie wręcz musiało, bo łodzianie znów mieli „setkę”. Po akcji prawą stroną parkietu z bliska piłką za linię mógł wcisnąć May, ale nie udało mu się strzelić drugiego gola, co wyraźnie go zdenerwowało. Złe emocje na pewno opadły chwilę później, ponieważ widzewiacy wreszcie zdobyli trafili do siatki. Pewnym uderzeniem popisał się Miłosz Krzempek, a przy tej akcji drugą asystę zaliczył Ortiz.
Drugi gol mógł przynieść nieco spokoju w szeregach Widzewa. Rywale jednak nie zamierzali przestać walczyć. W 28. minucie uderzali choćby Romero German oraz Błaszyk, ale łodzianie wciąż utrzymywali dwubrakowe prowadzenie. Kibice w Hali Parkowej oglądali kolejne ataki miejscowych. Po rzucie wolnym rozegranym przez Kucharskiego nieskutecznie próbował Krawczyk, po chwili sam na sam z bramkarze wyszedł May, ale nie było końcowego sukcesu. W 29. minucie oglądaliśmy też popisową interwencję Słowińskiego, który zatrzymał petardę w wykonaniu Kosteckiego. W kolejnych akcjach obie ekipy mogły wpisać się do protokołu. Dwie świetne okazje miał May, natomiast Kostecki postraszył Słowińskiego strzałem obok słupka. Niestety, wymiana ciosów była korzystniejsza dla drużyny Red Dragons. W 31. minucie prawą stroną parkietu ruszył Bartłomiej Gładyszewski, dograł do środka, a tam mocnym strzałem bramkarza Widzewa pokonał Kostecki.
Widzew prowadził już tylko jedną bramką, ale błyskawicznie mógł odpowiedzieć. Z dystansu jeszcze w tej samej minucie huknął Ortiz, ale bramkarz sparował piłkę na poprzeczkę. Niestety, przeciwnicy również niebezpiecznie nacierali i starali się wyrównać rezultat. W 34. minucie Słowiński fenomenalnie interweniował po strzale Błaszyka. Podobnie jak nieraz miało to miejsce wcześniej, Widzew znów mógł odpowiedzieć, ale Ortiz strzelił obok słupka. Wynik był na styku, więc każda kolejna akcja mogła zmienić losy tego pojedynku. W 36. minucie wspomniany wcześniej reprezentant Kolumbii znów mógł podwyższyć, ale skończyło się tylko na rzucie rożnym. Widząc upływający czas trener gości zdecydował się wycofać bramkarza. W 37. minucie przyniosło to efekt, bowiem goście doprowadzili do wyrównania. Po akcji prawą stroną piłkę przed bramką dostał Kostecki. Najlepszy snajper przeciwników strzelił, ale piłka niefortunnie odbiła się od Krzempka i mieliśmy 2:2. W końcówce czerwono-biało-czerwoni próbowali jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Na kilka sekund przed końcem znów szansę miał May, ale bramka nie padła.
Wynik się nie zmienił i mimo zdecydowanie większej liczby sytuacji Widzew zremisował z Red Dragons Pniewy 2:2. Następny mecz podopieczni trenera Stanisławskiego rozegrają w kolejny weekend. Do Łodzi przyjedzie wtedy Clearex Chorzów.
Widzew Łódź – Red Dragons Pniewy 2:2 (1:0)
5′ May, 24′ Krzempek – 31′ Kostecki. 37′ Krzempek (sam.)
Widzew:
Słowiński – Krzempek, May, Medon, Freitas
Rezerwowi: Izbiański – Ortiz, Krawczyk, Dregier, Marciniak, Portugal, Kucharski, Chopyk
Trener: Marcin Stanisławski
Red Dragons:
Błaszczyk – Krajewski, Kostecki, Skrzypek, German
Rezerwowi: Małycha – Kubiak, Klatkiewicz, Hoły, Gładyszewski, Błaszyk, Siuda
Trener: Łukasz Frajtag
Żółte kartki: Freitas, Medon – Klatkiewicz, Błaszyk
Szkoda tego meczu; RTS miał optyczną przewagę. Zemściły się niewykorzystane sytuacje strzeleckie. :-(
Janusz Niedźwiedź ?
W jakim kontekście pytasz o Pana Janka?
Jefferson Ortis to techniczny mistrz Świata. Ale wciąż jest nieskuteczny pod bramką rywala. Jeśli zacznie trafiać, to będzie ardzo dobrze. Na tę chwilę niestety indywidualne umiejętności nie przekładają się na drużynę.