Futsal: Przegrana przed własną publicznością
22 października 2022, 20:45 | Autor: MichałNie było happy endu w dzisiejszym meczu futsalistów Widzewa Łódź. Podopieczni Marcina Stanisławskiego i Michała Zawadzkiego przegrali przed własną publicznością z BSF Bochnia 3:4. Mecz mógł się podobać, ponieważ obie drużyny miały podczas tego widowiska swoje szanse. Widzewiacy walczyli w tym meczu do samego końca, lecz bramka strzelona w przedostatniej minucie nie wystarczyła, do odwrócenia losów tego starcia.
Pierwsze chwile tego starcia nie obfitowały w okazje bramkowe. Zagrożenie stworzył dopiero pod koniec drugiej minuty Pautiak, który z dystansu uderzył obok prawego słupka. Kilkadziesiąt sekund później interweniować musiał Dariusz Słowiński, bowiem strzał oddał Arkadiusz Budzyn. Niestety, w trzeciej minucie pierwszą bramkę zdobyli goście. Mocnym strzałem w prawe okienko na listę strzelców wpisał się Adam Wędzony. W 6. minucie uderzali Daniel Krawczyk i Maksym Pautiak, jednak ich próby były blokowane przez defensorów. To był dobry fragment gry Widzewa i w końcu przyniósł on skutek w postaci gola. W 6. minucie, po dośrodkowaniu Stanisławskiego, z bliskiej odległości piłkę w siatce umieścił Daniel Krawczyk. Ta bramka bardzo uskrzydliła łodzian. Najpierw dwie dogodne okazje miał Tomasz Gąsior, a w 8. minucie Joao Bernardes obił słupek bramki bronionej przez Kevina Kollara. W kolejnych akcjach znów dobrze pokazywał się Gąsior, który najpierw strzelił nad poprzeczką, a po chwili zatrzymał groźną akcję przeciwnika wślizgiem. W 10. minucie świetną obroną popisał się też Słowiński, uniemożliwiając przyjezdnym zdobycie bramki.
Widzewiacy zyskali po tych akcjach wyraźną przewagę na boisku, ponieważ to oni tworzyli sobie klarowne okazje. Dwukrotnie przed szansą na zdobycie gola stanął Krawczyk, lecz piłka nie wpadała do siatki. W końcu musiało jednak przyjść upragnione wyjście na prowadzenie. W 12. minucie na listę strzelców wpisał się Michał Marciniak. Minutę później koledzy dziękowali Słowińskiemu, który świetnie wybronił próbę Wędzonego. Niestety, w 14. minucie golkiper gospodarzy był już bezradny. Precyzyjnym strzałem z daleka w lewy dolny róg bramki rezultat wyrównał Piotr Matras. W kolejnych minutach znów kilkukrotnie bronić musiał Słowiński, ale żaden z gości nie wpisał się do protokołu meczowego. W 18. minucie biski zdobycia bramki był Krawczyk, ale w jego strzale zabrakło nieco celności. Chwilę później zablokowany został też strzał Bernardesa i w dalszym ciągu był remis. Tuż przed końcem pierwszej części tej potyczki łodzianie stworzyli duże zagrożenie pod bramką rywala, lecz akcji nie udało się zakończyć strzałem. Ostatnim akcentem pierwszej części meczu był strzał z wolnego w wykonaniu Wędzonego, który został obroniony przez łódzkiego golkipera.
Już w pierwszej minucie drugiej odsłony tego meczu piekielnie mocny strzał na bramkę Kollara posłał Pautiak, ale w pojedynku tym górą był tym razem golkiper. Mimo bardzo ofensywnego nastawienia łódzkiej ekipy, to przyjezdni wyszli na prowadzenie. Po fatalnie rozegranym rzucie rożnym, futsaliści z Bochni wyprowadzili kontrę, którą bramką zakończył Minor Cabalceta. To nie podłamało jednak czerwono-biało-czerwonych . Kolejne okazje mieli choćby Gąsior, Panasenko czy Pautiak, jednak starania te kończyły się na niecelnych uderzeniach, lub tak jak w przypadku szansy Pautiaka – świetną dyspozycją Kollara, Łodzianie nie przestawali atakować, W 28. minucie uderzył Krawczyk, jednak będący koło niego obrońca skutecznie przeszkodził mu w złożeniu się do tego uderzenia. Dwie minuty później pokonać Słowińskiego spróbował Matras, lecz nic z tego nie wyszło.
W 32. minucie stało się jasne, że wygranie tego meczu będzie niezmiernie trudne, ponieważ na listę strzelców ponownie wpisał się Cabalceta i zrobiło się 2:4 na niekorzyść gospodarzy. Ci mimo takiego stanu rzeczy nie poddawali się. Kolejną okazję miał Pautiak, jednak Ukrainiec nie dołączył do grona strzelców. W 36. minucie hat-tricka mógł zgromadzić Cabalceta – jego strzał minimalnie minął słupek. Drużyna Widzewa zmieniał taktykę gry i w budowanie akcji angażował się Marciniak, który wszedł za wycofanego z między słupków Słowińskiego. Ten sposób gry był jednak opatrzony sporym ryzykiem, gdyż dwukrotnie na pustą bramkę próbowali uderzać goście – na szczęście nieskutecznie. Wzmożone ataki podopiecznych trenera Stanisławskiego w końcu przyniosły efekt. Mocne podanie Marciniaka skierował do bramki Panasenko. Mimo wielkich chęci, nie udało się już doprowadzić do wyrównania. Widzewiacy przegrali przed własną publicznością z BSF Bochnia 3:4. W kolejnym ligowym meczu, wyjazdowym rywalem będzie FC Toruń.
Widzew Łódź – BSF Bochnia 3:4 (2:2)
6′ Krawczyk, 12′ Marciniak, 39′ Panasenko – 3′ Wędzony, 14′ Matras, 23′, 32′ Cabalceta
Widzew:
Słowiński – Stanisławski, Krawczyk, Marciniak, Pautiak
Rezerwowi: Schmidt – Dudek, Panasenko, Gąsior, Nasiłowski, Bernardes,
BSF:
Kollar – Matras, Wędzony, Cabalceta, Budzyn
Rezerwowi: Czech, Tijerino, Jaszczyński, Blanco, Musiał, Przybył, Waryłkiewicz,
Żółte kartki: Krawczyk
Sędzia: Jan Gawle
Foto: Kinga Sałata/widzewfutsal.com
Mam pytanie do kibiców Widzewa , czemu nie ma wsparcia z waszej strony dla Widzewskich Futsalistów – grają w Ekstraklasie , rywalizują z drużynami z którymi gramy również na trawie. Trochę przykre to jak się patrzy na mecze cweLi na hali i tam doping jest na każdym meczu. Jesteśmy wszyscy WIDZEWIAKAMI i powinniśmy dać im wsparcie z trybun hali.
Dobre pytanie , tym bardziej że jest to ich pierwszy historyczny sezon w ekstraklasie i tym bardziej potrzebują wsparcia !!!