Futsal: Pewna wygrana mimo kłopotów kadrowych
29 lutego 2024, 18:16 | Autor: MichałUdaną środę zaliczyli futsaliści Widzewa Łódź. Podopieczni Marcina Stanisławskiego w bardzo osłabionym składzie podjęli przed własną publicznością Sośnicę Gliwicę. Mimo kłopotów personalnych łodzianie zdołali pewnie wygrać z ostatnią drużyną ligi 4:1.
Mimo, że drużyna Widzewa przystąpiła do tego meczu bardzo osłabiona (na ławce zasiadło tylko czterech rezerwowych) udało się od początku zdominować przebieg spotkania. Łodzianie tworzyli sobie sytuacje bramkowe i dążyli do otwarcia wyniku. Bardzo blisko tego wyczynu był w drugiej minucie Kristian Medon, który uderzał z ostrego kąta, ale Jan Biskup nie dał się pokonać. Dwie minuty później próbę uderzenia podjął również Michał Marciniak – tym razem piłka minimalnie minęła słupek. Przewaga RTS w końcu została udokumentowana bramką. W 11. minucie znakomicie na prawym skrzydle poradził sobie z dwoma rywalami Willy May i z ostrego kąta umieścił piłkę w siatce.
Przewaga jednej bramki nie była jednak bezpieczna, dlatego gospodarze chcieli podwyższyć rezultat. Udało się tego dokonać w 15. minucie i to w dość nietypowy sposób. Piłkę na własnej połowie otrzymał bowiem stojący między słupkami Kamil Izbiański, który śmiało ruszył z futsalówką w kierunku bramki. Żaden z obrońców rywali nie doskoczył w porę do golkipera i ten zdołał wpisać się na listę strzelców! Do końca pierwszej połowy kibice czekali na kolejne trafienia, jednak tych już nie oglądaliśmy. Na półmetku zawodów Widzew prowadził z ostatnią drużyną ligi 2:0.
Po zmianie stron czerwono-biało-czerwoni starali się jeszcze wzbogacić swój dorobek. Bramki przez dłuższy czas nie padały, choć warto wyróżnić sytuację z 28. minuty. Wówczas na strzał zdecydował się Kamil Kucharski, ale niestety widzewiak obił słupek. Nie był to jednak koniec akcji, ponieważ piłka dotarła pod nogi Hugo Freitasa, który… również trafił w obramowanie! Po chwili z dystansu swoich sil spróbował też Izbiański, ale Biskup miał się na baczności.
Czasu do końca pozostawało coraz mniej, lecz wciąż nie oglądaliśmy kolejnych trafień. Tych szukali także goście. W 36. minucie pod bramką w towarzystwie dwóch widzewiaków miejsce na strzał znalazł sobie Marcin Kiełpiński, ale piłka po jego strzale odbiła się od słupka. Przyjezdni próbowali gry z wycofanym bramkarzem, ale taktyka ta szybko przyniosła efekt odwrotny do zamierzonego. Minutę później piłkę po jednej z akcji odebrał Krzempek i z daleka trafił do niebronionej bramki. Walka gości w końcu przyniosła im honorową bramkę. W 37. minucie z ostrego kąta Izbiańskiego pokonał Paweł Barański. Ostatnim akcentem tego spotkania był gol Michała Marciniaka, który na 30 sekund przed końcem meczu wykorzystał błąd rywala, skierował piłkę do pustej bramki i ustalił wynik konfrontacji.
Osłabiony kadrowo Widzew wygrał przed własną publicznością z Sośnicą Gliwice 4:1 i zrobił kolejny krok w stronę awansu do fazy play-off. Kolejne ligowe starcie już w niedzielę. Podopieczni trenera Stanisławskiego udadzą się do Przemyśla, gdzie o godz. 18:00 zagrają z Eurobusem.
Widzew Łódź – Sośnica Gliwice 4:1 (2:0)
11′ May, 15′ Izbiański, 36′ Krzempek, 40′ Marciniak – 37′ Barański
Widzew:
Izbiański – Freitas, Krzempek, Kucharski, Medon
Rezerwowi: Januszewski, Marciniak, May, Stanisławski
Trener: Marcin Stanisławski
Sośnica:
Biskup – Barański, Kiełpiński, Podobiński, Szczurek
Rezerwowi: Brzyski – Górka, Hyży Kaczmarczyk, Krawiec, Musiał, Omylak, Sowula, Staszowski
Trener: Łukasz Kujawa
Żółte kartki: Musiał, Szczurek, Omylak
Cześć!
Szukam dwóch kodów na ległe :)
Jeżeli ktoś chciałby użyczyć to proszę o kontakt mailowy na adres [email protected]
Z góry dziękuje!
Graty Widzewiacy , pierwszy raz poszedłem na początku tej rundy i już tak zostałem z wami na każdym meczu. Jedno co mnie dziwi to brak zorganizowanej nawet małej grupy kibiców którzy by poprowadzili doping , tak jak jest to na Legii. Słabo to jak na najlepszy kibicowski klub w Polsce to wygląda.