Futsal: Jedenaście bramek Widzewa przy Małachowskiego!
1 grudnia 2023, 22:35 | Autor: MichałNiesamowitą kanonadę zafundowali nam w piątkowy wieczór futsaliści Widzewa Łódź! Podopieczni Marcina Stanisławskiego już do przerwy prowadzili z Clearexem Chorzów 4:1. Po zmianie stron łodzianie zdobywali kolejne bramki, a w ostatnich fragmentach spotkania padały one niemal minuta po minucie. Ostatecznie widzewiacy rozbili przed własną publicznością chorzowski zespół aż 11:3 i w świetnym stylu pożegnali się z kibicami!
Spotkanie z Clearexem rozpoczęło się dla Widzewa wyśmienicie. Trzeba jednak przyznać, że najpierw to goście stworzyli poważne zagrożenie. Dwukrotnie uderzał Maciej Mizgajski, ale świetnymi interwencjami wykazał się Kamil Izbiański. Mimo początkowych kłopotów widzewiacy jeszcze w pierwszej minucie wyszli na prowadzenie, bowiem po rzucie rożnym wynik otworzył Daniel Krawczyk. Jedna bramka nie zaspokoiła apetytu legendy polskiego futsalu. W drugiej minucie doświadczony zawodnik bezkompromisowo wbiegł w pole karne i pewnym strzałem podwyższył na 2:0. Mimo dwóch błyskawicznych ciosów rywale łodzian nie podłamali się. W 4. minucie mogli oni strzelić bramkę kontaktową, jednak świetną okazję zmarnował Przemysław Dewucki. Dalej uderzali także miejscowi – chrapkę na gola miał choćby Willy May, ale futsalówka po jego próbie minęła obramowanie.
Mimo prowadzenia, goście nie bali się kreować gry, a w szeregach łodzian pojawiały się błędy własne. Bramce Izbiańskiego zagrażał choćby Aleksander Hartstein, ale golkiper RTS nie dawał za wygraną. Dużo pracy miał w tym czasie bramkarz rywali, choć miała ona miejsce… w ofensywie! Makysm Kisielov kilkukrotnie uderzał na bramkę Izbiańskiego i ten dwukrotnie parował mocne strzały na róg. Był to dobry fragment gry chorzowskiej ekipy i szybko zaowocowało to bramką. W 9. minucie Izbiański obronił strzał Dewuckiego, ale był już bezradny wobec dobitki Brockiego. Podopieczni trenera Stanisławskiego w końcu zaczęli tworzyć sobie sytuacje. Celne uderzenie z dystansu zaliczył Jefferson Moreno Ortiz, zaś indywidualną akcją popisał się Kamil Kucharski, jednak bramka nie padła. Ponownie interweniować musiał po chwili łódzki bramkarz, który w 13. minucie uratował zespół od straty gola po dużym zamieszaniu pod bramką.
W wielu aspektach spotkanie z pewnością szło nie po myśli trenera Stanisławskiego. Na szczęście coraz częściej tworzone sytuacje przyniosły efekt w postaci bramki na 3:1. W 13. minucie z piłką do prawego sektora boiska zbiegł Hugo Freitas, znalazł sobie miejsce do oddania strzału i precyzyjnie umieścił piłkę przy dalszym słupku. Kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry mogło być 4:1. Freitas dwójkowo rozegrał wtedy z May’em, ale Brazylijczyk w decydującym momencie strzelił obok słupka. Gospodarze z biegiem czasu rozkręcali się i szybko przyniosło to kolejną korzyść w postaci gola. W 16. minucie widzewiacy wyprowadzili kontrę, sam na sam z bramkarzem wyszedł Ortiz i pokonał go efektowną podcinką. Ta bramka dała wyraźny sygnał do ataku, gdyż zaczęło się bombardowanie bramki Kisielova. W kolejnej minucie strzelali Ortiz, Krawczyk i Marciniak, jednak gol nie padł. W 19. minucie łodzianie wyprowadzili wzorową akcję zakończoną uderzeniem Freitasa, lecz w ostatnim momencie jeden z obrońców wybił piłkę z linii bramkowej. Mimo dobrej końcówki Widzewa, do przerwy nie oglądaliśmy już zmiany wyniku.
Po zmianie stron goście znów odważniej przystąpili do ataku. Strzał oddał choćby Mizgajski, ale próba ta nie zaskoczyła defensywy łodzian. Zawodnicy w czerwonych strojach szybko zaczęli jednak przeważać. Piłkę w kierunku bramki kierowali choćby Freitas i Medon, zaś w 24. minucie z dystansu przymierzył Krzempek – szkoda, że zabrakło tu nieco precyzji. Minutę później twarzą w twarz z Kisielovem stanął Kucharski, ale nie udało mu się wpisać do protokołu zawodów. Bramką dla czerwono-biało-czerwonych pachniało zwłaszcza w 27. minucie. Fantastyczne, podanie przez niemal cały plac gry zaprezentował Kucharski, dzięki czemu dogodną sytuację miał Ortiz. Tym razem Kolumbijczyk nie miał jednak powodów do radości. Po chwili mógł jednak podziwiać strzał kolegi. Piłkę uderzał Marciniak, lecz bramkarz sparował ją na poprzeczkę.
Łodzianie nie przestawali nacierać i w końcu znów wprawili swych kibiców w ogromną radość. W 28. minucie udało się przejąć futsalówkę w środku pola, sam na sam z golkiperem wyszedł Krzempek i ze stoickim spokojem wykończył atak, dając jednocześnie swojemu zespołowi piątego gola. RTS prowadził już dość wysoko, ale przeciwnicy nie składali broni. Mieli nawet dobre sytuacje do strzelania bramek, jak choćby w 29. minucie, kiedy to stuprocentową szansę zaprzepaścił Łukasz Borkowski. Gospodarze tego pojedynku szukali kolejnych trafień. Pluć w brodę mógł sobie Freitas, który w krótkim czasie nie wykorzystał dwóch bardzo dobrych sytuacji. Agresywną grę swojej drużyny udokumentował w 32. minucie Krawczyk, który mocnym uderzeniem dopisał sobie do dorobku trzeciego gola!
Z każdą minuta Widzew coraz bardziej dominował i w końcu zaczął egzekucję na chorzowskiej ekipie. Minutę po swojej bramce, Krawczyk ponownie trafił do siatki, podwyższając na 7:1. Był to jednak dopiero początek strzelaniny. Minutę po tym golu pod bramką rywali w trakcie rozegrania wolnego znalazł się Krzempek i zdobył swojego drugiego gola, dzięki czemu na tablicy wyników oglądaliśmy już rezultat 8:1. Wszyscy widzewiacy chcieli dziś wpisać się do protokołu i minutę później golkiper z Chorzowa ponownie wyciągał piłkę z siatki. Tym razem z dubletu mógł cieszyć się Freitas. Akcja na parkiecie toczyła się błyskawicznie. Jeszcze w tej samej minucie bramkę udało się strzelić jeszcze rywalom, a Izbiańskiego pokonał Mariusz Seget. Sędziowie ledwo zdążyli wznowić grę, a znów trzeba było zatrzymać zegar. Wszystko przez Willego May’a, który został świetnie obsłużony przez Freitasa i strzelił na 10:2. W 39. minucie Clearex mógł liczyć na nagrodę pocieszenia, bowiem bardzo ładną bramkę strzałem w okienko zdobył Dawid Kostorz. Kropkę nad „i” w tej konfrontacji postawił Yuri Portugal, który na kilkadziesiąt sekund przed końcem ustalił wynik spotkania na 11:3!
Po szalonej końcówce Widzew Łódź rozbił przed własną publicznością Clearex Chorzów aż 11:3. Spotkanie było jednocześnie pożegnaniem z kibicami. Ostatni mecz tej rundy łodzianie rozegrają bowiem na wyjeździe, a przeciwnikiem będzie AZS UW Wilanów.
Widzew Łódź – Clearex Chorzów 11:3 (4:1)
1′,2′, 32′, 33′ Krawczyk, 13′, 35′ Freitas, 16′ Ortiz, 28′,34′ Krzempek, 36′ May, 40′ Portugal – 9′ Brocki, 35′ Seget, 39′ Kostorz
Widzew:
Izbiański – Ortiz, Krawczyk, Marciniak, Kucharski
Rezerwowi: Słowiński – Krzempek, May, Dregier, Medon, Portugal, Freitas, Chopyk
Trener: Marcin Stanisławski
Clearex:
Kisielov – Mizgajski, Brocki, Dewucki, Dubiel
Rezerwowi: Nadolski, Banasiak – Kostorz, Jankowski, Seget, Hartstein, Borkowski, Kubicki, Swoboda
Trener: Wojciech Dobrzyński
Żółte kartki: Ortiz, Krawczyk, Kucharski – Brocki, Kostorz
Choć co prawda utytułowany Clearex Chorzów nie jest już tą samą futsalową drużyną, jak ładnych kilka lat temu (przypomnę, że grał w niej kiedyś Adam Kryger — były pomocnik m.in. Widzewa, jedyny polski piłkarz, który powoływany był do futbolowej, futsalowej i beachsocerowej reprezentacji Polski), to jednak wysoka wygrana cieszy. A jeszcze bardziej radują punkty i coraz bardziej realna szansa gry w play-off ach na koniec sezonu…
Gratulacje i oby tak dalej!
beachsoccerowej oczywiście.
Brawo WY !!!
Jakby tak chociaż „mniejszą połowę” goli dzisiaj zawodnicy na trawie załadowali „kolegom” z Radomia, to byłby dzień.
Ok, zejdźmy na ziemię – każda wygrana zrobi robotę.
Brawo!
Ortis, Krawczyk Show! Brawo Widzew!