FCTM on Tour: Ostatnie Derby Madrytu na Calderon (2017)
19 maja 2020, 17:57 | Autor: RedakcjaZapraszamy na drugą odsłonę cyklu przybliżającego trybuny europejskich stadionów. Tym razem prezentujemy reportaż poświęcony ostatnim derbom Madrytu na kultowym obiekcie – Estadio Vicente Calderon. Warto dodać, że stawką tego meczu był awans do finału Ligi Mistrzów!
>>> FCTM ON TOUR: WIECZNE DERBY SOFII (2016)
Kierując uwagę na Madryt należy przypomnieć, że w minionej dekadzie kibice Widzewa dwukrotnie oficjalnie pojawiali się w stolicy Hiszpanii, wspierając CSKA Moskwa w meczach wyjazdowych, rozgrywanych jednak na Estadio Santiago Bernabeu. Miało to miejsce w 2012 i 2018 roku. Z uwagi na ówczesne początki kontaktów fanów z gorszej strony miasta Łodzi z grupą Ultras Sur, ten pierwszy budził większe emocje. Zainteresowanych przypomnieniem kibicowskiej strony spotkania z 14 marca 2012 roku odsyłamy do relacji opublikowanej na WTM po powrocie z tamtej eskapady. Znaleźć możecie ją TUTAJ.
Poniżej prezentujemy z kolei reportaż z meczu Atletico z Realem, który odbył się 10 maja 2017 roku, autorstwa reprezentantów FCTM:
Półfinał Ligi Mistrzów w sezonie 2016/2017 przyniósł dwumecz El Derbi Madrileno. W poprzednich latach Champions League serwowała już te derbowe pojedynki i to w samych finałach – mediolańskim z 2016 roku i lizbońskim z 2014 roku. Ten mecz miał jednak historyczny wymiar z uwagi na fakt, że był ostatnim prestiżowym spotkaniem, a przedostatnim w ogóle, jakie przyszło drużynie Atleti rozegrać na tym stadionie.
Po tych dwóch pojedynkach przewidywany był jeszcze co prawda finał Copa del Rey 27 maja 2017 roku i zapewne gdyby Rojiblancos zakwalifikowali się do tego bezpośredniego pojedynku o Puchar Króla, a najlepiej jeszcze wznieśli trofeum, to efekt decyzji federacji o wyborze stadionu byłby epicki… Stało się jednak inaczej i w meczu o wzniosłej randze, który kończył historię tego kultowego obiektu nie brali udziału jego nominalni gospodarze. Ostatecznie FC Barcelona zatriumfowała wówczas nad Deportivo Alaves. Było to mocno niezręczne, żeby nie powiedzieć po prostu – słabe. Oczywiście na płytę boiska przed rozpoczęciem rozbiórki wybiegły jeszcze legendy Atletico i piłkarze ówczesnej pierwszej drużyny, ale to już nie to. Dlatego dla wszystkich, którym serce bije w kierunku czerwono-biało-niebieskiej części Madrytu to właśnie ten półfinałowy rewanż, będący ostatnimi derbami i jednocześnie ostatnim meczem o poważną stawkę, stanowił końcowy rozdział opowieści o Estadio Vicente Calderon, dla której epilogiem był wygrany 3:1 ligowy pojedynek z Athletic Bilbao 21 maja 2017 roku.
Dla porządku warto wspomnieć, że inauguracja tego kultowego obiektu miała miejsce 2 października 1966 roku. Pierwszą drużyną, z którą przyszło się na nim zmierzyć Los Colchoneros była Valencia CF. Wówczas gospodarze zremisowali 1:1 z „Nietoperzami”. W 2016 roku klub obchodził 50-lecie Estadio Vicente Calderon, chociaż już było wiadomo, że kolejnego jubileuszu nie uświadczy… Trzeba przyznać, że spośród hiszpańskich stadionów, prawdziwie wyróżniał się klimatem.
Ostatnie Derbi Madrileno na Estadio Vicente Calderon zaczęły się od mocnego akcentu. Przed stadionem doszło do konkretnej awantury z mundurowymi. W ruch szło wszystko co znajdowało się pod ręką. Zwiększanie się stężenia gazu w powietrzu i przyrost liczby funkcjonariuszy doprowadził jednak do zakończenia harców. Należy tu wspomnieć, że ten mecz przyciągnął wielu przedstawicieli Frente Atletico, którzy wcześniej usunęli się w cień aktywnej działalności kibicowskiej.
Sytuacja boiskowa jeszcze przed pierwszym gwizdkiem nie pozostawiała wiele miejsca nadziejom na awans. Na Santiago Bernabeu Real wygrał 3:0, więc piłkarskie ambicje były znacząco ostudzone. Również w nawiązaniu do tej sytuacji i całego kontekstu rywalizacji o hegemonię w stolicy Hiszpanii, ultrasi Rojiblancos zaprezentowali kartoniadę – „ORGULLOSOS de no ser como vosotros”, co oznacza: „DUMNI z tego, że nie jesteśmy tacy jak wy”. Razem z fanami Atletico były obecne liczne delegacje Fortuny Dusseldorf i Ruchu Chorzów, którym towarzyszyła czwórka widzewiaków. Przyjezdni, w większości ubrani na biało, wypełnili sektor gości do ostatniego miejsca – rzecz jasna.
Piłkarze Los Colchoneros, pomimo trudnej pozycji wyjściowej, dostarczyli trybunom emocji. W 16. minucie prowadzili już 2:0, a więc gdyby udało im się strzelić jeszcze jedną bramkę i nic nie stracić, to wówczas mielibyśmy dogrywkę. W 42. minucie marzenia rozwiali Los Blancos, którzy zweryfikowali wynik na 2:1. Utrzymał się on zresztą już do samego końca. Niemniej trzeba oddać należny szacunek drużynie Atleti za podjętą rękawicę. Pomimo tego, że szanse na awans powtórnie prysły, na wszystkich sektorach panowała znakomita atmosfera. Cały stadion starał się wspierać dopingiem. Można było odnieść wrażenie, że kibice celebrowali ostatnie minuty, które spędzają na tych trybunach. Po końcowym gwizdku nastąpiło podziękowanie piłkarzom za charakter, który pokazali na murawie. Naprawdę im się to należało, choć po raz trzeci nie udało się pokonać lokalnego rywala w decydującej fazie Ligi Mistrzów.
Obiekt pustoszał powoli. Najdłużej pozostali na nim najzagorzalsi fani. Wielu fanatyków, właśnie z młyna, zdecydowało się nie czekać do meczu z Athletic Bilbao i już teraz zabrać swoje krzesełko. Oprócz wspomnienia wielkich emocji sportowych, będzie to dla większości przede wszystkim pamiątka chwil spędzonych z przyjaciółmi, kolegami i znajomymi, z którymi dzielili przez lata wspólną pasję i miłość do klubu, regularnie stojąc na tym kawałku plastiku. Teraz zabierali do domu kawałek Estadio Vicente Calderon – zabierając kawałek historii klubu, jak również ważny kawałek swojego życia…
Fajny cykl reportaży. Jak teraz Atletico to może będzie Lazio, albo jakiś PAOK
Super wspomnienia, Pozdro FC TM!
Super felietony, więcej takich wspominek