F. Smuda: „Prosta piłka, kopnij i biegnij, to nie ze mną”
21 listopada 2017, 20:40 | Autor: Ryan– Jedyne transfery, z których już możemy pana rozliczać, to Falon i Gołębiewski.
– Falona wzięliśmy, żeby zabezpieczyć się na wypadek problemów z młodzieżowcami. Musimy ich mieć w kadrze sześciu. Natomiast Gołębiewski przyszedł w ostatniej chwili. Miałem nosa, że możemy potrzebować jeszcze jednego napastnika, a Daniela pamiętałem jeszcze z Ekstraklasy, gdy strzelał gole i był groźny w polu karnym. Niestety, przyszedł do nas kompletnie nieprzygotowany i nie do gry.
– W obliczu tego, że szuka pan napastników, jego szanse na pozostanie w klubie można ocenić niezbyt wysoko.
– Cały czas się tutaj zastanawiamy. Jeżeli znajdziemy napastnika o wysokich umiejętnościach, doświadczonego, to będziemy z Danielem rozmawiać. On przecież też musi grać.
– Takim napastnikiem może być na przykład Robert Demjan. Nie przeszkadza panu jego wiek i fakt, że występował teraz w słabszej lidze?
– Na każdy przypadek trzeba patrzeć indywidualnie. Weźmy na przykład Marcina Wasilewskiego, który właśnie podpisał kontrakt z Wisłą Kraków. Też ma swoje lata, a warto na niego postawić. Z Demjanem jest tak samo. Jak się go dobrze przygotuje, to jest szalenie niebezpieczny. Gdyby była możliwość go wziąć, to warto. Ale tu musimy jeszcze poczekać.
– Od środy sprawdzać będzie pan napastnika z duńskiej ligi.
– Poleciło mi go dwóch moich byłych zawodników, w tym jeden były widzewiak – Arek Onyszko. Sprawdzał w Danii, czy warto na niego postawić. To ciekawy piłkarz, jeszcze młody, bo ma dopiero 25 lat. Zobaczymy.
– Przed drużyną jeszcze dwa i pół tygodnia treningów. Dla pana to jeszcze dodatkowy okres selekcji?
– Nie. Pracować będziemy już z tą grupą. To są tzw. treningi uzupełniające. Nie będziemy biegać czy chodzić na siłownie. Stawiamy na ćwiczenia techniki – piłka, piłka i jeszcze raz piłka. Lubię piłkarza dobrze wyszkolonego technicznie, który wykona powierzone mu zadania.
– Olka Kwieka już pan techniki raczej nie nauczy.
– U niego chodzi o inne elementy. On musi dostać „po garach”.
– Będzie miał pan do dyspozycji jeszcze młodego Jakuba Jasińskiego.
– Tak, pojawi się w środę na treningu. Zawsze lubiłem wprowadzać młodych do zespołu. Nie wiem, czy pan pamięta, ale jak byłem w Zagłębiu Lubin, to zabierałem na treningi 15-letniego Piotrka Zielińskiego. Brał udział w gierkach i tak zaczynał te poważne treningi. Obserwowaliśmy wtedy te grupy juniorskie i on się wyróżniał. Teraz Jasińskiego wypatrzył Zdzichu Kapka, chcemy mu się przyjrzeć.
– Śledzi pan poczynania rezerw?
– Zobaczymy, co będzie z tymi rezerwami wiosną. W Ekstraklasie nawet z nich rezygnują. Jest pomysł, by od nowej rundy grał tam najstarszy rocznik juniorski. Ale to jeszcze zobaczymy. Zimą się to rozstrzygnie.
– Wiadomo panu coś o terminie, w którym będziecie mogli wejść na Łodziankę?
– Na razie nie. Wciąż musimy jeździć do Gutowa Małego. Trochę szkoda, bo to daleko. Ale na razie Łodzianka jeszcze nie jest nawet oddana do użytku.
– Pytam o to także pod kątem codziennego życia drużyny. Niedawno Maciek Kazimierowicz wskazywał, że jeżdżąc do Gutowa piłkarze nie mają możliwości większej integracji niż gdyby mieli do dyspozycji swoją szatnię, w swoim ośrodku treningowym.
– Nie przesadzajmy. To jakieś szukanie tematów zastępczych. Przecież zawodnicy mogą po treningu przyjechać do klubu i pobyć ze sobą. Wypić kawę, porozmawiać. Mamy piękny obiekt, sal na nim nie brakuje. Nie uważam, żeby to był jakiś problem. Jak będą chcieli, to mają gdzie się spotkać.
– Sytuacja z Patrykiem Wolańskim już wyprostowana?
– Była jedna, druga, trzecia rozmowa i czwartej już nie trzeba. U mnie jest szybki proces: albo liczy się tylko piłka, albo jest koniec.
– Końca Patryka w Widzewie w tej chwili nie widać?
– Wszystko jest już OK.
Rozmawiał Ryan
WPIS PODZIELONY JEST NA KILKA STRON: